Gdy chodziłem do ogólniaka, pani od historii powstrzymywała uczniów przed gdybaniem – liczyły się twarde fakty. Co się zdarzyło, to się zdarzyło i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak wyglądałyby losy świata, gdyby ktoś kiedyś podjął decyzję inną od tej opisanej w podręcznikach. To naturalnie wzbudzało efekt odwrotny do zamierzonego. W ramach odreagowania chętnie zagłębiałem się w alternatywne historie podawane na kartach ksiąg lub monitorach… Jestem przekonany, że tak jak ja przynajmniej raz w życiu zadałaś/eś sobie pytanie: czy Polska mogła uniknąć klęski zwieńczonej kampanią wrześniową? Próbę odpowiedzi na nie podjął Piotr Gibowski w „Asymetrii”. I ostrzegam – nie jest to odpowiedź prosta!
Grupa zdolnych licealistów w ramach nagrody trafia do Genewy, by zwiedzić ośrodek badawczy CERN. Przypadkowo spotykają się z kilkoma żołnierzami Wojska Polskiego, wizytującymi kolegów ze Szwajcarii. Ich losy splotą się wkrótce w niewyjaśnionych okolicznościach, bo oto cała ekipa trafia… do roku 1928. Trudno przewidzieć, jak bardzo taka sytuacja spustoszyłaby psychikę przeciętnego człowieka, ale nasi bohaterowie to nie przeciętniaki i dość szybko odnajdują się w nowych realiach. Mundurowi służą w elitarnych jednostkach, a do takich trafiają tylko prawdziwi patrioci. Nic dziwnego, że od razu w ich głowach wykiełkowała myśl uratowania kraju przed najeźdźcami z III Rzeszy i ZSRR. Ale jak kilku osobom może udać się skierowanie wojennej machiny na inne tory? Tego dowiecie się z „Asymetrii”.
Piotr Gibowski jest pasjonatem historii i widać to na każdej stronie jego dzieła. Gdy się ze mną skontaktował, od razu wspomniał, że „Asymetria” nie jest łatwa w odbiorze. Po skończonej lekturze stwierdziłem, że na książkę trzeba spojrzeć dwojako, bo autorowi należą się jednocześnie i peany, i nagany.
Już po kilku pierwszych stronach pomyślałem: „warbook„. Po szeroko reklamowane książki z serii „www” Macieja Ciszewskiego sięgnęło wielu entuzjastów sensacji (chociażby Paweł Lipiec). Nic dziwnego – atrakcyjny klimat wojenki, bohaterowie-profesjonaliści i walka w słusznej sprawie. Na początku „Asymetria” wydaje się być właśnie kolejnym przedstawicielem gatunku technothriller, lecz wraz z rozwojem wydarzeń wrażenie te ustępuje. Dzieje się tak za sprawą skomplikowanej kompozycji szkatułkowej, którą – z całym szacunkiem – nie każdy tatusiek ogarnie. Autor swobodnie przeskakuje w czasie, dopowiadając wydarzenia na potrzeby chwili. Przyznam, że sam momentami się gubiłem i musiałem wracać do niektórych fragmentów, aby prawidłowo skojarzyć fakty. Jeżeli jesteś czytelnikiem, który uwielbia robić notatki na marginesie, to nie będziesz mieć takiego problemu. Konstrukcja książki odpowiada na pytanie, dlaczego „Asymetria” nie została wydana przez bardziej „mainstreamowe” wydawnictwo.
Z drugiej strony, „Asymetria” wciąga niesamowicie ze względu na bliską każdemu Polakowi tematykę, znaną z gorzelnianych sesji zbiorowego strumienia świadomości pt. „nasza Polska piękna by była, gdyby nie…”. Mamy oficerów o nienagannych manierach, twardego Marszałka Piłsudskiego z zastępem ministrów, perfidnych bolszewików i szary proletariat. Każdy fascynat II RP (tak, do takowych się zaliczam) z każdego rozpoznanego nazwiska, nazwy własnej czy okoliczności będzie czerpał ogromną osobistą satysfakcję. Dla zagubionych autor przygotował znakomite przypisy – podane w beletrystycznej formie, ale z encyklopedyczną dokładnością. Chylę za to czoła, bo ten element jest przez wielu pisarzy-militarystów traktowany po macoszemu. Jedynie postaci wydają się być niczym z papieru – są bez wyrazu i nie sposób się z nimi utożsamić. Pomimo tych kilku wad książka ma jedną, wielką zaletę, wyrównującą niedostatki, a jest nią… klimat. Tak! Atmosfera międzywojennej Polski i Świata jest oddana w sposób znakomity! Podczas lektury fragmentów, gdzie ktoś spaceruje ulicą lub jedzie samochodem, oczyma wyobraźni widziałem tamtą Warszawę lub odległe, półdzikie przestrzenie perskich rubieży. Warto wspomnieć jeszcze o rozsądnym pozycjonowaniu „nowinek”, które protagoniści z przyszłości zaszczepili 80 lat wcześniej. Wykorzystywanie przez bohaterów przewagi technologicznej i merytorycznej nie razi czytelnika i nie sprawia, że fabuła trzeszczy w posadach.
Dla kogo zatem jest ta książka? Na pewno nie dla bezkompromisowych poszukiwaczy łatwej rozrywki. Jeżeli przemaglowałaś/eś „warbooki” wzdłuż i wszerz, i szukasz czegoś w tym stylu – sięgnij po „Asymetrię”. Jednak musi być spełniony jeden warunek: nie masz uczulenia na historię, która wykracza poza nazwy pojazdów bojowych czy typy broni. W książce znajdziesz sporo kwestii ekonomicznych i politycznych.
„Asymetria” jest pierwszą częścią trylogii i zostawia po sobie niedosyt. I bardzo dobrze! Ciekaw jestem niezmiernie, czy pytanie postawione w tytule recenzji okaże się słuszne, czy – nomen omen – przestrzelone. W końcu to rosyjska ruletka!
Wydawnictwo Aspe Tonus 2012, 382 s.