To właśnie te słowa (*str.149, „Dobrani”) ciągle powtarzam sobie w myślach, od momentu, w którym skończyłam „Dobranych” autorstwa Ally Condie. Mówi się, że nie należy oceniać lektury po jej okładce, lecz nie sposób tego nie robić, patrząc na olśniewającą aparycję tego dzieła. Jasne kolory szarości i zieleni, biel i magiczna kula oddająca istotę pozycji – o to właśnie chodzi. Czy zawartość „Dobranych” przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania tak, jak zrobiła to ich okładka?
Przyszłość. Odległa, bliska, kto wie? Społeczeństwo. Czy dobre? Nikt się nad tym nie zastanawia. Tak po prostu ma być: idealnie, przewidywalnie i skrajnie sterylnie. Nie ma żadnych wyskoków, niezaplanowanych wypadów na miasto, szalonych przygód, wagarów. Namiętnych miłości młodych, cierpień z powodu złamanych serc, poruszających historii przyjaźni… W ogóle nie ma historii. Jest tylko Społeczeństwo. Co było wcześniej? Chaos. Tyle wiedzą mieszkańcy Wewnętrznych Prowincji. Należy do nich Cassia Maria Reyes, którą poznajemy w najważniejszy dzień jej życia – dzień Doboru. Ma ona poznać swojego wybranka, którym okazuje się być Xander… Ale nie tylko on. Jak na życie dziewczyny, która jak dotąd miała zaplanowane je całe, wpłynie ten błąd, ta pomyłka, szczególnie że może ona bardzo szybko zamienić się w coś tak cennego, iż będzie gotowa oddać za to życie?
Przyznaję, że „Dobrani” nie są wspaniałym przykładem książki, która gotuje się od nadmiaru akcji. Jest ona za to lekturą tak dopracowaną i pełną detali, że zachwyciła mnie od pierwszej strony. Pani Condie stworzyła Społeczeństwo idealne, bez uchybień i wad. Nie znajdziecie tutaj ani jednego wydarzenia, które nie splatałoby się logicznie z całością. Widać, że ta pozycja powstała na perfekcyjnych fundamentach, które pozwoliły wybudować dzieło godne podziwu. Drugą rzeczą przemawiającą do mnie do tej pory jest przeobrażająca się Cassia. Co prawda w trakcie lektury prawie tego nie zauważyłam, ale po przeczytaniu całości porównałam w wyobraźni obraz Cassi Przed Doborem i Cassii Po Doborze. Różnica była oszałamiająca. Wiele drobnych czynników tak dogłębnie wpłynęło na bohaterkę, że jej postawa, zachowanie i myślenie uległo diametralnej zmianie. Jeśli chodzi o jej relacje z Ky’em i Xanderem to mogę powiedzieć tyle: niezwykle subtelne i wyważone, czarujące czułością i nutką tajemnicy.
Na samym początku Cassia jest dość nijaka, za co winą obarczam wpływy Społeczeństwa. Jednak wraz z rozwojem wydarzeń, rozwija się i ona sama. Wciąż pozostaje tą samą brązowowłosą dziewczyną o zielonych oczach, lecz w głębi duszy budzi się w niej chęć walki, opór wobec Funkcjonariuszy. Dużą rolę odgrywa tutaj Ky, który zyskał moją głęboką aprobatę, krok po kroku zyskując zaufanie czytelnika – w tym wypadku mnie – i urzekając swymi zmiennymi oczyma. Niestety, Xander jest przykładem obywatela, który biernie poddaje się poczynaniom Społeczeństwa. Owszem, zdarzają mu się jednorazowe Odnotowania, lecz nie ma w nim tego czegoś, co kazałoby mu się wyrwać, toczyć walkę. Pozostawia to innym. Wie, gdzie jest jego miejsce.
Wyobrażenie Społeczeństwa bardzo podziałało na moje poczucie moralności i nietykalności osobistej, postrzeganie prywatności i spraw codziennych. Spróbujcie udawać, że żyjecie w świecie, w którym w dni powszednie nosicie ubrania brązowe, od święta te zielone, a w pracy – niebieskie. Możecie mieć jedną osobistą rzecz typu pierścionek, puderniczka, zegarek zwane artefaktami, które i tak zostaną wam odebrane. Śniadania, obiady i kolacje są dobierane indywidualnie – nie możecie jeść niczyjego jedzenia, prócz własnego. Ilość wysiłku fizycznego, kalorii i predyspozycji jest określana na podstawie suchych danych. Wasze istnienie jest zaplanowane co do dnia. Gdy macie lat siedemnaście, dowiadujecie się, z kim spędzicie resztę życia. W wieku lat dwudziestu jeden zaczynacie budować swoje życie na spółkę z partnerem. Limit wiekowy posiadania dzieci to trzydzieści jeden wiosen. W dniu waszych osiemdziesiątych urodzin umieracie. Ot, cała historia. Czy chcielibyście, aby wasza egzystencja mogła zawrzeć się w kilku zdaniach, takich samych jak te opisujące życia milionów ludzi? Czy bylibyście gotowi zmierzyć się z rzeczywistością, w której największym komplementem jest przymiotnik „optymalny”? Z pewnością nie. Postacie występujące w „Dobranych” muszą się z tym godzić, aby chronić swoje rodziny. Do czasu…
Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji „Dobranych”, aby znów móc zatonąć w świecie Cassii, pełnym sprzeczności i kwestii niemożliwych. Po odłożeniu książki na półkę czuję się, jak gdybym wróciła z długiej, ale satysfakcjonującej podróży. Mam jeszcze na tyle sił, póki wyobraźnia nie odpłynie w stronę Ky’a i Cassii, aby podjąć się zadania, które sobie wyznaczyłam. Mianowicie chcę opisać „Dobranych” w dwóch słowach. Po długich rozterkach postanawiam napisać:
Niesamowicie poruszająca.