Kiedy się pojawiłeś... recenzja

Podobno kobieta jest stworzona do bycia matką. Może i tak, ale dlaczego tak generalizujemy ten temat? Są dziewczynki, które już podstawówce mają zaplanowane swoje macierzyństwo wraz z imionami dzieci. Są kobiety, których największym marzeniem jest urodzić dziecko, ale ich zdrowie na to nie pozwala. Innym zaś nie pozwala sytuacja materialna czy osobista. Są nawet takie, które świadomie decydują się na bezdzietność, później tego żałują lub nie. Różnie to bywa. Pewne jest jednak to, że temat macierzyństwa zajmuje myśli każdej kobiety choć przez chwilę. Decyzje zawsze podejmujemy w ciemno. Czy są dobre, przekonamy się po czasie.

Przyznaję, temat ostatnimi czasy jest mi bliski. Pewnie dlatego, kiedy zobaczyłam okładkę i przeczytałam opis „Kiedy się pojawiłeś” poczułam nagłą potrzebę poznania tej historii. To jest jedna z tych książek, których się nie odkłada. Przeczytałam ją w kilka godzin i nie zliczę, ile emocji mi towarzyszyło. Byłam tylko ja, moje myśli i ta książka.
Anna Matusiak-Rześniowiecka pokazała, z jakimi problemami muszą się mierzyć ludzie, głównie kobiety.
W powieści poznajemy kobietę zdradzoną, opuszczoną dla powołania, szczęśliwą, w rozpaczy, w udanym związku, bogatą, skromną, pełną pasji i wreszcie taką, która pragnie być matką, ale nie może nią zostać i taką, która zostaje matką, mimo że tego nie chce.

Kiedyś usłyszałam, że decydując się na współżycie z drugą osobą, musimy brać pod uwagę, że może ona zostać matką/ojcem naszego dziecka, a jeśli tak się stanie, nie odkręcimy tego.
Po przeczytaniu „Kiedy się pojawiłeś” pojawiły się w mojej głowie dwie myśli. Pierwsza, że decydując się na dziecko, powinniśmy brać pod uwagę to, że niekoniecznie będzie ono w pełni sprawne i to na nas spoczywa obowiązek dać mu miłość i opiekę. Druga, że decydując się na związek, powinnismy brać pod uwagę ewentualne problemy czy nieszczęścia spadające na nas niespodziewanie i przemyśleć, czy partner/-ka nas nie zawiedzie w tych trudnych chwilach.

Ta historia okazała się być dla mnie ważniejsza niż się spodziewałam.