Dubaj – metropolia z prawdziwego zdarzenia, mieszanka ludzi gnających za dobrobytem. Mieszka tam pewna Polka, Kinga Jesman. Znalazła tam miłość i ułożyła sobie życie. Poznał też wiele kobiet i ich historie, które zainspirowały ją do napisania książki „Wojowniczki, boginie, księżniczki. Historie kobiet Dubaju”.
Przyzwyczajeni jesteśmy, że opowieści o Muzułmankach nas szokują, że są pełna bólu, przemocy upokorzenia. Książka napisana przez Kingę Jesman nie jest tendencyjna i jest to jej największym atutem. Bohaterki „Wojowniczek...” są różnego pochodzenia (Jemenka, Egipcjanka, Zambijka, Europejka, Filipinka i in.), mają różne doświadczenia i wyznają różne wartości, jednak wszystkie związały się z kulturą arabską. Kinga Jesman nie ocenia ani ich, tego jak je wychowano, tego czego doświadczyły, tego o czym marzą. Opisuje je trochę „na zimno” przyznając, że nie każde z zachowań jest dla niej zrozumiałe, ale nie twierdzi, że jej kultura jest lepsza. Chce podkreślić różnorodność. Dobrym przykładem będzie tu historia Altruistycznej Emiratki. Na początku opowieści odnosimy wrażenie, że autorka nie przepada za jej mężem. Krytykuje chociażby to, że mężczyzna nie ma skrupułów korzystać z pieniędzy żony, że nigdy nie widziała, żeby za coś płacił. Sugeruje, że ją wykorzystuje. Po czym opisuje ile ta para dała sobie nawzajem, ile przeszła i jak bardzo się kochają.
Przy okazji opowiadania o poznanych kobietach, Kinga Jesman przedstawia Dubaj i realia życia w tym miejscu. Przykładowo, zanim poznamy Arabską Wojowniczkę, dowiemy się, jak wygląda szukanie pracy w tym mieście. Momentami miałam wrażenie, że to właśnie Dubaj, a nie poznane kobiety, miał być tematem tej książki, że to nim autorka jest zafascynowana. Jeżeli tak, to Kinga Jesman wybrała bardzo ciekawą perspektywę – Dubaj oczami kobiet rożnych kultur, charakterów, majętności itd.
Czy zwróciliście uwagę, że każda z bohaterek dostała swój przydomek? Kolejne rozdziały witają nas grafiką przedstawiającą daną postać. Kinga Jesman nie podaje ich imion, a posługuje się owymi „ksywkami”. Rozbudza to wyobraźnię. Zanim przystąpimy do czytania, próbujemy zobrazować sobie daną panią. Czy nadane przydomki są trafne? Nie znam bohaterek osobiście, więc opieram się na relacji Kingi Jesman, a z nich nie zawsze wyłania się dla mnie postać pasująca do tytułu rozdziału. Czy zawinił warsztat autorki, która niedostatecznie uwypukliła pożądane cechy, czy to moja rozbuchana wyobraźnia za dużo oczekiwała? Ciężko to ocenić.
„Wojowniczki, boginie, księżniczki” przeczytałam w jeden wieczór. Książka nie jest długa, a do tego napisana została prostym językiem. Co prawda reportaż nie wymaga specjalnych zabiegów literackich, jednak nieco finezji nigdy nie zaszkodzi.
„Różnice kulturowe potrafią być ogromne i nawet osoby uchodzące za światłe w swoim otoczeniu będą gubić się w realiach innych nacji”[1]. My, Europejczycy, przekreśliliśmy Arabów, okrzykując ich fanatykami nieszanującymi nikogo, a kobiet w szczególności. Zaprzeczyć, iż prawa kobiet tam nie istnieją nie sposób, jednak nie można patrzeć na kulturę przez własne wartości. Pewnie nas zszokuje głos kobiety światłej, majętnej, aktywnej zawodowo, która mówi, że nie poślubiłaby Europejczyka, bo oni maja wygórowane wymagania wobec żony, a Muzułmanin o żonę dba. Dubaj, jaki opisuje Kinga Jesman w swojej książce, jest zbiorem różnych ludzi, którzy wspólnie koegzystują tworząc inną jakość relacji między ludzkich. O tym miejscu i o tych relacjach przeczytamy w „Wojowniczkach, boginiach, księżniczkach”.
[1] Kinga Jesman, „Wojowniczki, boginie, księżniczki. Historie kobiet Dubaju”, wyd. Editio, Gliwice 2023, s. 165.