Wrzask wrzeszczał w sieci od samego początku na tyle głośno, że dość szybko postanowiłam się przekonać czy to nie jest przypadkiem wiele hałasu o nic. Nie było. To bardzo dobrze, że ta książka wrzeszczała z każdego instagramowego zakamarka, bo to kawał naprawdę dobrej lektury! Sprawił też, że ogromnie wyczekiwałam ciągu dalszego! Histeria. Okładka równie mocna i wiele mówiąca, zapowiadająca, że i tym razem się nie zawiodę. Tak, to były dobre przeczucia. Autorka zdecydowanie trzyma poziom, może nawet jest lepiej!
Wciąż jest to psychologiczno-emocjonalna bomba, która rozszarpuje nas na kawałki. Bum!
Tamta noc... Opisy są tak dokładne i tak prawdziwe, że czujemy się, jakbyśmy razem z Wiktorem byli tego listopadowego wieczora, czujemy mżawkę na twarzy, a kiedy zbliżamy się do matki znalezionego na ulicy chłopca, serce dudni nam w piersi.
A później widzimy dokładnie jak Bruno w tłumie protestujących osób co chwilę jest przez kogoś potrącany.
Od samego początku wnikamy w tę książkę całym sobą! Styl autorki ma w sobie coś takiego, że po prostu przykuwa czytelnika... Wszystko jest takie prawdziwe, kiedy mówi dziecko, zdarza mu się źle odmieniać i wymawiać wyrazy, a ja od razu miałam w głowie kilkuletniego synka kuzyna, który zamiast "kraść" mówił "ukradać" :)
Poza tym, autorka ma naprawdę dobre pomysły na fabułę!
Sprawa, którą zajęła się Larysa jest ogromnie intrygująca i ciekawa. Sama natomiast Lara wciąż walczy ze swoimi demonami, wciąż ma ten pazur i wciąż zdarza jej się działać nieco autodestrukcyjnie, a przy tym ma w sobie cholerną wrażliwość i to jest tak świetnie razem połączone!
Bruno natomiast jest wnikliwy, drąży i drąży, będąc przy tym zgryźliwym, wrednym, nierzadko chamskim i... zajebistym :P
On i Larysa, to taka para, wokół której wręcz widać unoszące się iskry i których chętnie pchnęlibyśmy w swoje ramiona!
W całej książce, autorka kolejny raz nie szczędzi bólu swoim bohaterom... tym większym i mniejszym. Jest go ogrom, czasem kartki ociekają bolesnymi emocjami, zdarzeniami, jednocześnie rodząc w nas również złość!
Izabela Janiszewska porusza temat bardzo trudny, temat przemocy, ale nie tej widocznej, nie tej przy której możesz zauważyć siniaki na ciele. Przemoc, którą trudniej jest dostrzec, a która potrafi cholernie mocno skrzywdzić, która potrafi zniszczyć. Przemoc psychiczna.
To o czym czytasz, powoduje, że zaciskasz pięści, że przeklinasz pod nosem, zastanawiasz się jak można coś takiego robić. Tym bardziej, jak coś takiego robić mogą ludzie, którzy powinni Cię chronić, dla których powinieneś być najważniejszy. I ja nie wiem. Ale wiem jak to niszczy...
Nienawidzisz. I kochasz.
"Nie wiedzieli, że przemoc emocjonalna jest jak robak, który rośnie w duszy dziecka i sprawia, że gnije ono od środka."
Myślę, że wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy o tym, jak taki rodzaj przemocy jest niszczycielski i jak wiele jej jest wokół nas.
Izabela Janiszewska rzuca nam tym wszystkim w twarz. Naprawdę warto przeczytać tę książkę.