"A kruk rzecze: – Nigdy już!"
Cheerleaderka i Got, którzy na początku nie pałali do siebie sympatią, zostają wplątani w śmiertelne niebezpieczeństwo. A to wszystko za sprawą szkolnego wypracowania na temat Edgara Alana Poego i tajemniczej natury chłopaka. Brzmi głupio? Ale za to jak smakuje...
Isobel to cheerleaderka, jedna z najsławniejszych dziewczyn w szkole, która spotyka się z Bradem - gwiazdą drużyny futbolowej. Jednak, wbrew pozorom, daleko jej do stereotypowej głupiutkiej tancereczki, jakie możemy widywać w licznych amerykańskich produkcjach.
Varen to wiecznie milczący, zagubiony i żyjący w swoim świecie chłopak, który ubiera się w gotyckim stylu. Chodzi wszędzie ze swoim (zapisanym pięknym fioletowym pismem) czarnym notatnikiem i siedzi w ostatniej ławce, w najdalszym kącie. Tak jakby chciał odciąć się od otaczającej go rzeczywistości.
Można by rzec, że Isobel i Varena dzieli ogromna przepaść, że nigdy w życiu nie zamienią ze sobą słowa. Wszystko zmienia przydzielone im zadanie - mają zrobić prezentację na temat poety z epoki romantyzmu. Wybór pada na Edgara Alana Poego. Od tej chwili historia owego pisarza oraz chwila, gdy Varen zapisuje swój numer telefonu na drżącej ręce dziewczyny, zmienią życia obojga już na zawsze.
Podczas gdy cheerleaderka i got mobilizują się do pracy oraz - o dziwo - zaczynają się bardziej interesować sobą nawzajem, coś się dzieje. Powietrze staje się gęste, Isobel widzi rzeczy, których nigdy nie powinna. Varen robi się coraz bardziej tajemniczy, aż w końcu... znika. Czy dziewczyna ocali go, zanim będzie za późno?
Książkę polubiłam od pierwszej strony. Nie tylko ze względu na wciągający styl pisania Kelly Creagh (który sprawił, że tę powieść pochłonęłam w cztery dni z przerwami na naukę na studia) ale także na historię i twórczość Edgara Allana Poego, który w tej historii, chcąc nie chcąc, gra pierwsze skrzypce. Czytamy o jego śmierci, smakujemy też jego wiersze, które... ożywają. No właśnie! Czy może być coś bardziej niesamowitego, niż poezja, której możemy doświadczyć? Wszystkie obrazy, dźwięki, zapachy, które możemy poczuć na żywo? Pani Creagh miała fantastyczny pomysł. Zważając na mroczny wydźwięk wierszy Poego, taki zabieg był jeszcze bardziej ekscytujący i świeży.
Kolejną mocną stroną tej książki są bohaterowie. Takich zawsze pragnę "czytać" - oryginalnych, posiadających własny rozum, ewoluujących wraz z powieścią. Isobel nie jest słodką idiotką, potrafi myśleć i postawić na swoim, kiedy sytuacja tego wymaga. Varen nie jest typowym emo - ofiarą losu (o co się martwiłam). Nie czuje wewnętrznego bólu i nie zamyka się tak zupełnie na otaczający go świat. Potrafi być romantyczny i no cóż... ma potężną wyobraźnię (co, jak się okazuje, nie zawsze jest pozytywne).
Wspomniałam, że chłopak jest romantyczny. Co więc z uczuciem pary bohaterów? Jest to zwykły paranormal romance, gdzie lukier wylewa się za każdym razem, gdy przewraca się stronę w książce? Otóż nie. Kelly Creagh pisząc "Nevermore" bardziej skupiła się na swojej miłości do Poego, niż miłości Isobel i Varena (brawo!). Chemię między tą parą czuje się bez żadnego wysiłku. Ich relacje są niewinnie intymne, pełne pasji i pozbawione sztuczności.
Wspomnę jeszcze o jednej rzadko spotykanej rzeczy w książkach typu paranormal romance - o złych relacjach (i ich przyczynie) Varena ze swoim ojcem. Jest to problem tak powszechny, a zdecydowanie za mało poruszany.
450 stron to zdecydowanie za mało. Na szczęście, pisarka uraczy nas trylogią "Nevermore". Nie mogę doczekać się drugiej części. Będzie się działo...
"Stałem ze zdumieniem w oku, sny śniąc, jakich nikt z śmiertelnych nie śmiał śnić."