Grzech recenzja

Książka Warta Grzechu !!!!!

Autor: @InezStanley ·8 minut
2018-02-25
Skomentuj
1 Polubienie
Max Czornyj „Grzech” (Komisarz Eryk Deryło. Tom 1.)
Zaginione kobiety, tajemnicze listy, szalony morderca i charyzmatyczny policjant. Takie połączenie powinno gwarantować świetną książkę i… właśnie tak jest!
Max Czornyj, kimkolwiek jest, debiutuje w wydawnictwie Filia powieścią „Grzech”. Dobrze jest grzeszyć literacko tak, żeby nie mieć później żadnych wyrzutów sumienia lub mieć minimalne. To thriller o seryjnym mordercy, naznaczającym swoje ofiary nie tylko wyciętym z ich skóry pentagramem. Fabuła „Grzechu” mocno galopuje i nie sposób się od niej oderwać.
Ktoś porywa kobiety w Lublinie. Wszystko wskazuje na to, że nie są to działania podejmowane dla okupu lub przestępstwa, których podłożem są porachunki. Motywacja sprawcy wydaje się głębsza i bardzo przerażająca, bo do rodzin ofiar docierają zagadkowe listy. Prowadzący śledztwo komisarz Eryk Deryło ma prawo podejrzewać, że powód może być religijny. Czy jednak nie jest to jedynie próba zmylenia śledczych, a sprawa ma inne bardziej przerażające dno? W dochodzenie włącza się profiler Miłosz Tracz i dochodzi do nieuniknionego konfliktu – wybuchowy komisarz niezbyt ceni nowoczesne metody psychologiczne. No, a czasu jest coraz mniej, znalezione zostaje pierwsze i to zbezczeszczone ciało, w mieście wybucha panika, a na policję wywierane są coraz większe naciski, by natychmiast schwytać sprawcę.
„W czasie blisko trzydziestoletniej kariery widział już sporo zwłok, ale te przyprawiły go o zawrót głowy. Młoda, zgrabna kobieta leżała na plecach, a jej dłonie złożono na brzuchu. Była naga od pasa w górę, a kształtne niegdyś piersi pokrywała cała litania nacięć. Pomiędzy nimi a szyją z idealną precyzją usunięty został spory płat skóry. Czerwona powierzchnia, spod której przebijała biel ścięgien i kości, miała kształt pięcioramiennej gwiazdy.”
Dawno żadna lektura mnie tak nie porwała… Max Czornyj potrafi zaintrygować, wzbudzić silne emocje, w tym odrobinę strachu, zwłaszcza u podatnych czytelników. Niektóre opisy są hipnotyzująco makabryczne i osoby wrażliwsze na pewno trochę zbledną podczas lektury… Gęsią skórkę gwarantuje również szybka akcja i zaskakująca intryga. Największym moim cierpieniem było czekanie, aż znów będę mogła usiąść do czytania, co jest dla Grzechu największym komplementem. Książka ewidentnie ma w sobie dar przyciągania.
Mroczna strona Lublina
Czornyj bardzo ciekawie przedstawił w „Grzechu” Lublin. Jestem wielką zwolenniczką umieszczania akcji powieści kryminalnych i thrillerów w innych miastach niż Oslo. Podobał mi się cykl o Harrym Hole’u .Lubię przejść się po Łódź i zwiedzić z Katarzyną Bondą. Lublin znałam jednak do tej pory jedynie w wersji retro z kryminałów Marcina Wrońskiego. Dzięki „Grzechowi” mogłam zapoznać się ze współczesną „mroczną stroną” tego miasta.
„Ciemność kłuła oczy. Mózg wyszukiwał innych bodźców i wyłapywał dobiegający zza ściany szloch. A może był to zwykły szum spływającej rurami wody? Ale przecież wyraźnie słyszała, że ktoś tam jest. Ktoś, kogo dręczy tak samo jak ją. I może nie tylko.”
Może tak to już jest, że miasto, w którym znajduje się Katolicki Uniwersytet przyciąga różne grzechy i grzeszników, a także zbrodnie, które zdają się być podszyte religijną symboliką? Bo ten wątek będzie w powieści istotny i komisarz Deryło zacznie się zmagać z rozważaniami na poziomie teologicznym, a profiler – wręcz duchowym. Miasto odkryje przed komisarzem swoją ciemną twarz. Choć jest on policjantem z długim stażem i niewiele jest go w stanie zaskoczyć, to śledztwo będzie dla niego prawdziwym wyzwaniem.
Bohaterowie
Czornyj rozłożył tu akcenty pomiędzy Deryłę i Tracza, dwie naprawdę dobrze zarysowane postaci. Komisarz jest jak powiedzieliśmy – wybuchowy. Obawiam się, że to może mu poważnie kiedyś zaszkodzić na zdrowie. Uspokaja się, robiąc papierowe żurawie origami; bardzo podobał mi się ten motyw, konsekwentnie wygrywany przez autora. Deryło ma pewną osobistą tajemnicę, która bardzo go zmieniła, a właściwie określiła na nowo jego podejście do życia. Można wręcz powiedzieć – ukształtowała go.
Tracz z kolei to młody gniewny. Wszystko wie najlepiej i jest przekonany, że dotrze do prawdy. Jego zaangażowanie budzi jednak sympatię, choć z drugiej strony rozumiemy irytację Deryłę, gdy musi współpracować z kimś takim. Jestem bardzo ciekawa jak w kolejnych częściach rozwinie się ta kooperacja.
Śledztwo prowadzi komisarz Eryk Deryło, człowiek potężnej postury i z wybuchowym charakterem, który chwile stresu łagodzi... robiąc origami. Czy mężczyzna z prawie trzydziestoletnim stażem poradzi sobie z tą sprawą? Ma zespół świetnych ludzi, którzy są pomocni, myślą racjonalnie i może tylko czasami niepotrzebnie panikują w godzinach nocnych. Czy tajemniczy list, który otrzymał mąż jednej z porwanych pomoże w śledztwie? Czy policji uda się odnaleźć wspólny mianownik wszystkich porwanych kobiet? Wszak nie jest to łatwe... A może zespół śledczych zwyczajnie za mało się stara?
Tak, to chyba jedyna rysa, którą dostrzegłam w tej książce - teoretycznie świetni policjanci, którzy szczegółowo doszukują się motywów, śladów, świadków i teorii mogących naprowadzić ich na trop psychopaty... Jednak biorąc pod uwagę, iż planowane są kolejne tomy serii, myślę że Max Czornyj powinien dorzucić im "jedną gwiazdkę" sprytu i przebojowości więcej, bowiem chwilami miałam wrażenie, że działają za wolno i nie wykorzystują wszystkich możliwości. A sam proces prowadzenia śledztwa w mojej ocenie powinien być znacznie szerszy i szczegółowo pokazany czytelnikowi. Za mało policji w policji. Za mało działań podejmowanych przez samego komisarza. Za mało pracy profilera, który powinien przedstawiać wciąż nowe teorie.
Z przesympatycznych sierżantów czy aspirantów z głowami na karku, patologa, profilera, żon, mężów, komisarza i podejrzanych powstała naprawdę ciekawa historia. Nieuchwytny sprawca swoimi działaniami pozostawiał śledczym mnóstwo retorycznych i technicznych pytań. Ich kolejne koncepcje wciąż się rozmywały i trudno było określić prawdziwe motywy tych zbrodni. Morderca sprawiał, że kluczyli nie wiedząc, czy trop wiodący poprzez tematykę religijną jest prawdziwy. Pentagramy, różańce, egzorcyzmy a pomiędzy tym dziwne miejsca porzucania zwłok... Co w tej sprawie ma znaczenie? Czym się kierować? Na czym należy się skupić?
Bardzo poprawny i miły w odbiorze język oraz lekki - pomimo trudnych momentów w śledztwie - styl, sprawiają że książkę czyta się wyjątkowo szybko (i to raczej nie jest zasługa faktu, że akcja została ograniczona do tygodnia)... zwłaszcza, że czytelnik pragnie jak najszybciej poznać odpowiedzi na męczące pytanie - kto zabił? Niestety autor nie podsunął zbyt wiele szczegółów, które pomogłyby w szybszym wytypowaniu sprawcy... Musiałam denerwować się bardzo długo... Na pocieszenie dodam, że Czornyj potrafi zainteresować, zaintrygować, pobudzić w nas całe morze emocji, wprowadzając jednocześnie nutkę humoru oraz ironii.
Na trudną, brutalną i nieco krwawą rzeczywistość tej lektury przygotowuje już sama okładka, która wywołuje ciarki a podobieństwo do "Cięcia" (autor - Veit Etzhold), tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że "Grzech" może być równie niesamowity. I był! Akcja z każdym kolejnym rozdziałem rozpędza się, zbierając po drodze żniwo ciał a po mistrzowsku zakończone rozdziały sprawiają, że nie można ot, tak odłożyć czytania... Konkretne i wyraziste a jednocześnie treściwe, lecz nie nastawione na sztuczność dialogi, liczne niespodzianki na drodze śledczych a także wyśmienite dochodzenie do prawdy! Finał godny najlepszych...
„Strach miał swój smak, zapach, a nawet kolor. Smak krwi sączącej się z przygryzanej od wewnątrz wargi, z jej rozbabranej tkanki i z opuchniętego języka. Zapach odchodów, stęchlizny oraz oblewającego ją potu. Kolor wirujących plam przed zaciśniętymi do obłędu oczami. Strach miał również swój dotyk. Paznokci wbijanych w dłonie, pękających i łamiących się u samej nasady. Rozdzierających delikatną skórę i nurzających się w jej własnej krwi. Tylko jego głos był stłumiony przez taśmę krępującą usta.”
Nie na wszystkie pytania uzyskałam odpowiedzi, jak na przykład w jaki sposób kolejne kobiety znalazły się w 'rękach mordercy'. Wnioskuję jednak, że w niektórych sprawach zamierzeniem Czornyja było to, że mamy sami sobie snuć domysły.
Bardzo ucieszyło mnie to, że autor dał czytelnikowi możliwość zajrzenia za kulisy, czyli pokazał akcję po stronie zabójcy i ostatnie chwile jego ofiar. Przerażone spojrzenia, ból, smród i panikę oraz zanikającą nadzieję...
„Grzech” ma kilka mankamentów. Po pierwsze, autor za mało w moim odczuciu skupił się na postaci profilera Miłosza Tracza. Jego udział w śledztwie jest nikły i aż prosi się, żeby dać mu więcej przestrzeni do działania, szczególnie że zbrodnie są tak nietypowe. Traci na tym nieco wiarygodność kolejnych kroków policji, bo profiler powinien je wyznaczać. Po drugie, zabrakło mi głębszego portretu psychologicznego sprawcy. I po trzecie, nie przekonuje mnie zakończenie. Finisz wydaje się być wykreowany trochę po omacku.
Zbrodnia
Ciąg zabójstw jest przerażający, a Czornyj wiele zrobił, żeby nas przestraszyć. Udało mu się to zresztą bardzo skutecznie. Ten autor naprawdę potrafi być sugestywny. Zarówno w budzeniu przerażenia, jak i w opisywaniu cudzego strachu. Zastanawiam się, czy nie powinien kiedyś napisać horroru. W każdym razie ten wątek jest mrożący krew w żyłach, a jednocześnie opisany tak, że trudno się od niego oderwać. Daje też do myślenia, że w sumie lubimy podglądać takie „wystawy okropności”, zatem i w nas, z pozoru „spokojnych czytelnikach” jest coś z bestii. Niepokojące, powiem szczerze.
Kropla dziegciu w beczce miodu
„Grzech” to debiut. Max Czornyj napisał bardzo sprawną książkę, która trzyma w napięciu i z pewnością nie nudzi, ale nie ustrzegł się kilku błędów. Mam wrażenie, że autor urzeczony swoim pomysłem, zapomniał trochę o głównej motywacji sprawcy, a to się przekłada na zakończenie. No i osoby znające się na symbolice za szybko rozszyfrują zagadkę. Co zresztą nie psuje przyjemności, bo bawiłam się dobrze do samego końca.
Max Czornyj stworzył narrację szalenie makabryczną. Realistyczne opisy tortur szybko rodzą w głowie nieprzyjemne obrazy. A te nie chcą z niej wcale zniknąć. To działa na korzyść „Grzechu”. Akcja pędzi na złamanie karku, ale momentami nagle zwalnia, by za chwilę znów porwać czytelnika. Autor stara się, żeby cały czas było intrygująco i udaje mu się to, ale to nie jest kryminał, który bezapelacyjnie zasługuje na laurkę.
Książka jest genialna i niesamowicie wciągająca!!!!!!!!!!!
Generalnie polecam serdecznie, bo rzadko się zdarza tak bardzo dobry start i będę wyglądała kolejnych tomów o komisarzu Deryle i profilerze Traczu. Jestem przekonana, że tak właśnie będzie w przypadku Maxa Czornyja, bo potencjał jest ewidentny. Trzeba go tylko dobrze wykorzystać.
Czytajcie szybko, bo już niedługo kolejna część!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-06-16
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Grzech
4 wydania
Grzech
Max Czornyj
7.1/10
Cykl: Komisarz Eryk Deryło, tom 1
Seria: Mroczna strona

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć...” Rz 6, 23 W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy pełne ukrytych znaczeń. Do sprawy zostaje przy...

Komentarze
Grzech
4 wydania
Grzech
Max Czornyj
7.1/10
Cykl: Komisarz Eryk Deryło, tom 1
Seria: Mroczna strona
„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć...” Rz 6, 23 W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy pełne ukrytych znaczeń. Do sprawy zostaje przy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Grzech" to rozpoczęcie historii komisarza Eryka Deryło, 52-latka, który nad emeryturą zastanawia się codziennie. Ale rozpoczyna nowe śledztwo. I wie, że nikt nie da rady go rozwiązać po za nim. 2...

@poetka69 @poetka69

W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy. Sprawa zostaje przydzielona komisarzowi Erykowi Deryło. Kiedy zostają odnalezione pierwsze zwłoki...

@katexx91 @katexx91

Pozostałe recenzje @InezStanley

Złamane więzi
BRACIA MUSZĄ NA DOBRE ROZLICZYĆ SIĘ Z PRZESZŁOŚCIĄ, BY MÓC ZBUDOWAĆ LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ...

„ ZŁAMANE WIĘZI. THE CAMORRA CHRONICLES. TOM IV.” - CORA REILLY Rewelacyjna i bezkonkurencyjna Królowa Mafia Romance - Cora Reilly znów zabiera nas do mrocznego świata ...

Recenzja książki Złamane więzi
Złamana duma
MIŁOŚĆ PUKA DO NASZYCH SERC W NAJMNIEJ SPODZIEWANYM MOMENCIE, MY SAMI NIE WIEMY KIEDY...

„ ZŁAMANA DUMA. THE CAMORRA CHRONICLES.TOM 3.” - CORA REILLY “He possessed me. He owned me. I was the queen. He was the king. Checkmate.” Zaraz po skończeniu lektury,...

Recenzja książki Złamana duma

Nowe recenzje

Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon
Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią
Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Historia zamknięta w czterech ścianach.
@Anna_Szymczak:

„Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca” to książka, która budzi nie tylko ogromne emocje, ale i pytania dotyczące gr...

Recenzja książki Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca