Osaczona recenzja

Dzisiejsza gorąca premiera jaką jest "Osaczona" Poli Roxy to świetny debiut, który czyta się z uśmiechem na twarzy. Ponoć książka jest napisana na podstawie przygód autorki i zapewne dlatego też pisze ona pod pseudonimem. Czy to prawda? Nie wiem. Jeśli tak to naprawdę historię miała przednią, wręcz niemożliwą i po części do pozazdroszczenia, bo myślę, że tyle adrenaliny i przeżyć naprawdę potrafi dodać życiu koloru.
Główna bohaterka Karolina wiedzie nudne życie, jej mąż jest typowym okazem buraka, który nie dość, że nie umie sprzątać po sobie i potrzebuje służby, to jeszcze jest bezczelny i niewdzięczny. Gdy po pewnym czasie Karolina sięga po telefon męża, wszystko staje się jasne - wszystkie tajemnice wychodzą na światło dzienne a kobieta załamuje się. Gdy pewnego dnia spotyka mężczyznę poznanego podczas wyjazdu służbowego - jej świat na nowo ożywa a to jaka się staje przechodzi nawet jej pojęcie. Od tego momentu jesteśmy świadkami serii różnych śmiesznych wydarzeń, które kształtują naszą bohaterkę i wyzwalają w niej wiele emocji, które czytelnik przeżywa razem z nią.
Narracja prowadzona jest z perspektywy pierwszej osoby, przez co na bieżąco mamy pokazywane relacje z podróży i z wydarzeń. Ciężko jest stworzyć w ten sposób dobrą historię ale to autorce się udało i to w 100 procentach. Język jest lekki i przyjemny, przez co książkę pochłania się w zawrotnej szybkości.
Duża dawka humoru, cięte riposty, śmieszne dialogi między bohaterami - wszystko to sprawiło, że ta historia jeszcze bardziej mi się podobała. Do tego sceny erotyczne nie były przesadzone, wręcz były opisane ze smakiem i momentami nawet można było dostać wypieków na twarzy. I uważam, że to jest bardzo duży plus :) Pomimo niektórych momentów absurdalnych i trochę nierealnych, książka przypadła mi do gustu i polecam ją Wam, jeśli chcecie się rozerwać i oderwać od codziennych zmartwień.
Za egzemplarz dziekuje @lipstickbooks. Czekam na kolejne perełki :)
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••