Pierwszy raz książkę zobaczyłam na forum ksiazkimlodziezowe i od razu wiedziałam, że kiedyś przeczytam. Nie spodziewałam się jednak, że nadejdzie to tak szybko. Zanurzyłam się, więc i..
Kelsey po ukończeniu szkoły poszukuje pracy. Znajduje posadę w cyrku, w którym od pierwszych dni nawiązuje ciekawe znajomości. Główną atrakcją tegoż cyrku jest biały tygrys o magnetycznych oczach. Kelsey spędza przy nim dużo czasu, czytając poezję czy pisząc w pamiętniku. Pewnego dnia jednak okazuje się, że klatka jest otwarta, chociaż dziewczyna była pewna, że wieczorem ją zamykała. Zjawia się również pewien kupiec z Indii, który chce kupić tygrysa Dhirena, w skrócie Rena. Proponuje Kelsey by ta wyjechała z nim i Renem do rezerwatu w Indiach, jednak dziewczyna waha się w podjęciu decyzji.
Chciałabym tak dużo napisać o tej książce, jednak nie robię tego od razu po przeczytaniu, przez co emocje trochę zmalały.
"Klątwa Tygrysa" to lektura przede wszystkim magiczna. Wyjątkowa to również, bo nie czytałam książki o klątwie. Specyficzna fabuła, co nie znaczy że zła. Autorka stworzyła świat, w którym czytelnik czuje się dobrze, ale w którym dobrze czują się też bohaterowie. Na każdej stronie spotkać możemy także akcje. Towarzyszy nam niemalże od początku do końca powieści. I wątek chyba najważniejszy: miłość. Od początku możemy się spodziewać, że między Renem i Kelsey zaiskrzy, ale niespodziewany się w jaki sposób. Gdy to już jednak nadejdzie przez karty powieści czuć namiętność towarzyszącą bohaterom. Podczas czytania czułam iskry i mile wspominam niezwykłe chwile w ich towarzystwie.
"Kiedy życie wręcza ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe."
Jestem totalnie subiektywna pisząc o Renie. Zaczynając czytać, nie spodziewałam się, iż poznam swoją miłość. Nasz (mój) tygrys nie jest wcale idealny, chociaż przepiękny, ma swoje słabości. Niestety jedną z nich nie jestem ja, a Kelsey. Dziewczyna ta wiele w życiu przeżyła i stara się pomóc Renowi rozwiązać problem, powstrzymując przy tym uczucia. Łączy ich samotność i miłość do poezji, a potem wielka namiętność.
Poznajemy oczywiście dużo więcej postaci, lecz tylko dwóch ważnych o których powinnam wspomnieć. Pierwszy to bardzo inteligentny pan Kadam, który po pewnym czasie staje się bliski Kelsey tak jak Renowi. Drugą ważną postacią jest Kishan, do którego moje serce parę razy również zabiło mocniej i wierzę, że będzie częstszym gościem w drugiej części.
"Pocałunek to podpis mężczyzny."
Język pisarki jest świetny, chociaż jest to debiutująca autorka to zaczarowała mnie swoimi opisami, szczególnie Indii. Barwne państwo, o tłocznych ulicach tak je wspominam. Narracja pierwszoosobowa co było strzałem w dziesiątkę. Mimo, iż znam każdy posiłek, który jadła główna bohaterka i wiedziałam kiedy pakuje walizkę, kiedy jej niedobrze to wiem również i rozumiem jej uczucia. Z pewnymi decyzjami bym się spierała, jednak przynajmniej wiedziałam dlaczego postąpiła tak, nie inaczej. Dialogi są bardzo proste, nie ma specjalnego kombinowania, czasami bywają naiwne, innym razem jednak są tak zabawne, że zdarzyło mi się śmiać do siebie o drugiej w nocy.
"Tak naprawdę nie pozwalałam sobie na to, by kogokolwiek pokochać, gdyż bałam się, że zostanie mi odebrany."
Okładka jest wspaniała. Chociaż spotkałam się z opiniami, że jest "taka sobie", to ona była głównym powodem dzięki któremu sięgnęłam po powieść. Niestety książka pojeździła ze mną po paru miejscach i sreberko znajdujące się u góry tak jak napis trochę mi się starły. Czcionka jest mała, lecz przemawia to na jej korzyść. Więcej tekstu czyli dłużej się czyta i z pewnością nie szkoda wydać 33 złotych na lekturę.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o finale. Gdyby nie to, ze jest to trylogia byłby idealny. Kolejna część zapowiada się bardzo obiecująco.
Przyznam też, że był pewien fragment, który ogłosiłabym przepięknym. Choćbym nie wiem jak się starała to powstrzymać, to wzruszyłam się i kilka razy będę powracała do niego i wspomnieniami i czytając ponownie.
"Zakochanie się w nim byłoby jak skok do wody z wysokiego klifu: mogłoby się okazać albo najbardziej emocjonującym, co mi się kiedykolwiek przytrafiło, albo najgłupszym błędem jaki w życiu popełniłam. Sprawiłoby, że miałabym po co żyć, albo roztrzaskałoby mnie o skały i połamało na zawsze."
Colleem Houck postanowiła napisać "Klątwę Tygrysa" po przeczytaniu Sagi "Zmierzch" jednak gdy nie znalazła wydawcy, opublikowała powieść za własne pieniądze. I wtedy książka zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata zaczęli walczyć o prawa do niej. Pisarka pokazuje, że nikt nie powinien się poddawać.
Polecenie to tylko formalność. Chciałam napiać obiektywnie, jednak przez postać Rena, Kelsey, historii i pradawnej klątwy, moja opinia jest całkowicie subiektywna. Muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z tak pięknie opisaną miłością. Nie było sztuczności jak w tego typu literaturze. Zachęcam do pójścia do księgarni 7 marca, by zapoznać się z tą lekturą i przeżyć piękne chwile. Jedna z najlepiej zapowiadających się serii w 2012 roku.