- Przecież to tylko zwykły las - powiedziałem do Ewy Przydrygi, słynnej polskiej pisarki, kiedy ta wskazała mi dłonią ścieżkę, ukrytą między dwoma majestatycznymi drzewami.
- Wszyscy tak myślą Bartosz - odparła. - Widzą to, co chcą widzieć. Las kojarzy im się wyłącznie z relaksującą stroną natury - kontynuowała. - Boją się głębiej w niego zanurzyć, spojrzeć wokół, a nie tylko przed siebie. Przede wszystkim zaś nie widzą śladów, jakie ukrywa, a bez nich nie są w stanie zrozumieć jego prawdziwej historii.
Pogoda była tego dnia naszym sprzymierzeńcem. Polska złota jesień zdawała się machać do nas wiatrem ze wszystkich stron, jakby chciała popisać się przed nami swoim pięknem i agresywnie przykuć uwagę. Słońce dominowało nad lasem, a wszechobecna cisza była niczym świadectwo, że jego mieszkańcy podziwiali ten świetlny spektakl.
- Co to za historia? - spytałem, kiedy Ewa zatrzymała się pod ogromną, rozłożystą wierzbą.
- Sięga jeszcze czasów przed nastaniem chrześcijaństwa - zanurzyła się na chwilę we własnych myślach, jakby wahała się, czy powinna wypowiedzieć je na głos. Tutaj, w tym właśnie miejscu. - To wtedy Duchny Las, jak go nazwano, uznano za miejsce magiczne. Niestety bardzo szybko magia ustąpiła miejsca tragedii, ludzkiej tragedii - skwitowała z wyraźnym smutkiem na twarzy.
- Chcesz mi powiedzieć, że ten las jest nawiedzony?
- Nie… Widzisz ten fragment przed nami? - spytała mnie Ewa, upewniwszy się, że patrzę we właściwe miejsce.
- Masz na myśli ten zniszczony? - odpowiedziałem pytaniem, nie do końca wiedząc, jak opisać część lasu, na którą właśnie spoglądałem.
- To Mursz - powiedziała pisarka. - Wymarła część Duchnego Lasu, która była niemym świadkiem setek przerażających zdarzeń - zawiesiła głos.
- Zabrzmiało, jakby ten Mursz kogoś skrzywdził… - nie dokończyłem, licząc że Ewa zaprzeczy.
- Krzywdzi zawsze człowiek - zareagowała stanowczo Ewa. - Nikt inny. Przyroda tego zła doświadcza, obserwuje je. Nie może na te krzywdy zareagować, kiedy mają miejsce, ale później, już na zawsze, o nich pamięta - rozejrzała się, by po chwili zatrzymać przy jednym z drzew. - To są ślady ludzkiego cierpienia i tragedii - natura w ten sposób je wspomina - wskazała na zatrute i zmurszałe fragmenty lasu.
- Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłaś? - zapytałem zaciekawiony dokąd to wszystko zmierza.
- Pytałeś mnie, o czym jest moja najnowsza książka - uśmiechnęła się w charakterystyczny dla siebie sposób.
- Napisałaś poradnik dla grzybiarzy, tutorial dla leśników? - drążyłem z nutą drwiny w głosie. - Żartuję i zamieniam się w słuch.
Ewa przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się od czego zacząć swoją opowieść. Z tego, co mi wiadomo, zawsze była blisko natury, uwielbiała odpoczywać na łonie przyrody i czerpać z niej życiodajną energię. To właśnie podczas długich spacerów po lesie, lub nad brzegiem morza, jej wyobraźnia puszczała wszystkie hamulce i uwalniała historie, którymi Ewa nagradzała później swoich czytelników. Widziałem to teraz w jej oczach, a nawet sposobie poruszania się.
- To opowieść trójki kobiet - kontynuowała, jakby mój głupi żart nie zrobił na niej żadnego wrażenia. - Ten las będzie łącznikiem ich osobistych historii. Będzie też areną zbrodni, która nie da o sobie zapomnieć.
- Co tym razem emocjonalnie nas zaboli? - spytałem mając świadomość, że rozmawiam z mistrzynią thrillera psychologicznego.
- Toksyczne rodzinne więzi, permanentne kłamstwo, zaburzony związek i obsesyjne zauroczenie swoim idolem - to tak z grubsza - odpowiedziała natychmiast Ewa.
- Opowiedz mi coś więcej o tych trzech bohaterkach - poprosiłem zaciekawiony.
- Pamiętasz Polę, którą poznałeś w “Topieliskach”?
- Oczywiście - odparłem.
- To nie będzie kontynuacja tej historii, ale Pola jest punktem wspólnym i jedną z narratorek nowej powieści. Opuszcza Srebrzysko po udanej terapii i wraca do codzienności. Ta jednak, zamiast być szarą i spokojną, już na starcie wita ją trzęsieniem ziemi - kontynuowała swą opowieść pisarka. - Zmierzyć się z nowym oznacza zabić stare… - nagle urwała i przyłożyła dłoń do ust, jakby chciała je zamknąć.
- Co się stało? - z uśmiechem spytałem.
- Muszę się pilnować, aby nie sprzedać ci spoilerów - wybuchnęła śmiechem Ewa i kontynuowała. - Poznasz też Mariannę, nauczycielkę biologii o wyjątkowym podejściu do uczniów. To kobieta pełna pasji, kreatywna, a w centrum jej zainteresowania zawsze są jej podopieczni.
- Moja mama była taką nauczycielką - przerwałem Ewie, ale od razu dałem znak by kontynuowała.
- Niestety Marianna przekroczy pewne granice i wydarzy się coś, co już na zawsze wykluczy ją z roli, którą tak bardzo sobie upodobała - dokończyła.
- Została jeszcze trzecia bohaterka - powiedziałem chcąc zaimponować mojej rozmówczyni i dać dowód, że słucham z uwagą, w przeciwieństwie do większości mężczyzn.
- Lara, YouTuberka urbexowa.
- Jaka? - przerwałem Ewie, nie mając bladego pojęcia co oznacza to ostatnie słowo.
- To osoba, która odwiedza trudne i niedostępne miejsca, zazwyczaj opustoszałe i nie bójmy się tego powiedzieć - sporo przy tym ryzykuje - skwitowała Ewa. - To kluczowa postać mojej nowej powieści. Silna osobowość, typowa liderka, zdobywczyni, która niestety przyciąga do siebie ludzi nie wartych zaufania. Tyle mogę Ci zdradzić - dokończyła.
- Będzie trup?
- Żeby to jeden.
- Spoiler alert Ewa! - w ostatniej chwili zadziałał mój czytelniczy instynkt.
- “Mursz”, bo taki tytuł ma moja najnowsza powieść, to historia, która połączy losy tych trzech kobiet i zaprowadzi je właśnie do miejsca, w którym jesteśmy Bartku - podsumowała Ewa. - Sprawiedliwość, zemsta, instrumentalne traktowanie, oszustwo, przyjaźń - sama jestem ciekawa, które z nich najbardziej ożyją w wyobraźni czytelników. - To oni definiują klimat wszystkich moich powieści. Niech tak będzie i tym razem… - uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie.
- Dokąd idziemy? - spytałem.
- Chcę Ci jeszcze pokazać pewną starą leśniczówkę i bardzo ciekawe ule, które stoją wokół niej...