“Mursz” to kontynuacja “Topielisk”, jednak spokojnie można czytać ją bez znajomości pierwszej części. Bohaterka jest ta sama, jednak historia zupełnie inna. Tytułowy “Mursz” to część Duchnego Lasu, czyli miejsca, w którym działy się złe rzeczy. Właściwie nieodpowiednim czasownikiem jest działy, bo teraźniejsze wydarzenia jedynie potwierdzają niepochlebną sławę tego miejsca i jego moc przyciągania zła.
Pola stara się powrócić do normalnego życia, wychodzi z zakładu, gdzie odbywała terapię i koresponduje z Kas, którą tam poznała. Jeden z jej listów niepokoi Polę. Po próbie samobójczej Kasandry bohaterka stara się zrozumieć koleżankę i tak trafia do Murszu. Poznanie sekretów mieszkańców tego miejsca okazuje się niebezpieczne, bo Duchny Las kryje więcej tajemnic niż się wydaje...
Postać Poli, tak jak poprzednio, nie wzbudziła we mnie zbyt dużych emocji, inni bohaterowie już tak. Historię poznajemy z trzech różnych perspektyw: Poli, Marianny i Lary, oraz na różnych płaszczyznach czasowych. Dwie z bohaterek już nie żyją, co wzbudza dodatkowy dreszczyk emocji, bo przyczyny śmierci nie do końca są jasne. Pola trochę wtyka nos w nie swoje sprawy, co początkowo lekko irytuje, bo plącze się w trudną sprawę, choć sama ma mnóstwo problemów.
To, co najbardziej zachwyciło mnie w “Murszu” to złożoność historii tych kobiet, a także sam klimat. Mursz, Duchny Las, wszystkie jego zakamarki, tajemniczy mieszkańcy, leśne zwierzęta, przenikl...