Kiedy tylko zaczynam myśleć o tej niedocenianej, cudownej kobiecie ogarnia mnie wzruszenie, a oczy napełniają mi się łzami. Naturalnie, jak większość z nas, pamiętam ją z serialu o lekarzach i szpitalu w Leśnej Górze "Na dobre i na złe".
Moje pierwsze wspomnienie związane z Darią Trafankowską jest jednak inne. Być może i Wy oglądaliście program dla dzieci, który prowadziła wspólnie z Januarym Brunovem pt. "Szalone liczby"? Wiem, że było to wiele lat temu, w połowie lat dziewięćdziesiątych, ale skoro ja pamiętam, to może i Wy? Już wtedy wydawała mi się niezwykle sympatyczną osobą, miłą, ciepłą, życzliwą.
Książkę o Darii Trafankowskiej przeczytałam z wielką przyjemnością. To opowieść o niezwykłej kobiecie, matce, żonie, aktorce, przyjaciółce. Zawsze otoczona mnóstwem ciekawych i dobrych ludzi, nie odmawiała nikomu pomocy, starała się znajdować we wszystkim pozytywne strony, usprawiedliwiała tych, którzy ją wykorzystywali i wcale nie czuła się przez nich oszukiwana, nie miała do nikogo o nic pretensji.
To historia napisana tak ciekawie, zaskakująco barwnie, z wielką dawką poczucia humoru, z niesamowitymi przygodami, fascynującymi sytuacjami z życia codziennego, zabawnie, że nie sposób się z nią nudzić i nie ulec urokowi aktorki.
"Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej" wzbogacona jest o szereg zdjęć bohaterki tej opowieści, od czasów dzieciństwa, poprzez młodość i dorosłe dzieje. Fotografie łączą się idealnie w całość z losami zapisanymi na kartach tej książki. Życie aktorki było pełne niespodzianek. Nie zawsze wszystko szło zgodnie z planem, ale pogoda ducha "Duśki", to, że kierowała się zasadą, by nie oczekiwać zbyt wiele, była pełna pokory i nigdy nie myślała o sobie samej, lecz wiecznie o innych, zjednywało jej rzesze przyjaciół i fanów, ludzie po prostu lgnęli do niej. Uważała, że nie można "chcieć niczego zanadto. Tak w życiu, jak w zawodzie."*. Mawiała też: "Gdzie jest powiedziane, że muszę być gwiazdą?"*
"Mam ogromny dystans do popularności. Choćby dlatego, że przyszła dość późno. Niewątpliwie zmieniło to coś w moim życiu, o tyle, że się poczułam troszkę pewniej. Ponieważ zaczęłam być wszędzie rozpoznawalna, przestałam się tak potwornie stresować w sklepach, biurach i innych takich miejscach."*
I jeszcze krótki fragmencik tego, co myślała o niej Krystyna Janda:
"To jest niezwykła osoba, która żeby miało nie wiadomo jakie kłopoty, zawsze daje ludziom uśmiech. Najpierw zajmuje się innymi, na końcu stawia siebie."*
Polecam z całego serca, pamiętajmy o takich szczególnych osobach, dzięki którym świat stawał się piękniejszy, bardziej kolorowy, interesujący, cudowny. Sylwetka aktorki przedstawiona przez Hannę Karolak jest moim zdaniem zapisem szczególnym, wartym poznania, uronienia łzy, uśmiechu na myśl o "Duśce". Wyróżniała się na tle innych, bo miała dobre serce, grała wspaniale, realistycznie, żal tylko, że nie zrobiła oszałamiającej kariery, lecz chyba nie pasowałoby to do niej, była przecież taką nadzwyczajnie zwyczajną kobietą.
*wszystkie fragmenty pochodzą z książki
Hanna Karolak "Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej" , Wydawnictwo Nowy Świat, 2010