Naomi recenzja

"Miłość to nic pięknego, jeśli nie można jej dzielić z drugą osobą. W przeciwnym razie niszczy człowieka, nie pozwala mu żyć normalnie, a kłucie w sercu sprawia, że przeżywamy wszystko na nowo."

Przychodzę dziś do was z recenzją książki, która ma dzisiaj swoją premierę. Jest to najnowsza książka Kingi Litkowiec "Naomi" od Wydawnictwa Akurat/Muza - kolejny romans mafijny, który wyszedł spod pióra autorki.

21-letnia Naomi miała zginąć z rąk płatnego zabójcy Mateo Terrona, jednak ten darował jej życie narażając się swojemu szefowi. Gdy szef dowiedział się o nie wykonaniu zadania. Mateo wraz z przyjacielem po raz kolejny będą ratować dziewczynę.
Potrzebna mu jest jednak pomoc, postanawia poprosić o nią bossa rosyjskiej mafii Zachara Morozowa. Jakie żądania w zamian postawi Rosyjski boss? Czy Naomi Lorenz i Mateo Terron wyjdą z tego cało?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Książki autorki biorę w ciemno, bo wiem, że dostanę dobrą, lekką i szybką lekturę. Tak się składa, że "Naomi" jest książką do przeczytania w 1 dzień.
Początkowo nie mogłam się jakoś wciągnąć w tą powieść, jednak z każdą kolejną stroną bylo coraz lepiej. Akcja rozgrywała się w szybkim tempie, zawierała sporo intryg i tajemnic, które powoli zaczęły wychodzić na jaw i były dla mnie sporym zaskoczeniem.
Wiadomo, że dostajemy romans, lecz bez żadnego okazywania większych uczuć i wyznawania miłości. W książce znajdzie się też kilka gorących scen, w szczególności ta jedna potrafi rozgrzać do czerwoności.
Autorka wykreowała sporo ciekawych postaci. Wielkim zaskoczeniem okazał się rosyjski szef mafii Zachar Morozow, który wcale nie był taki, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Oczywiście postać Mateo również polubiłam, jednak z jego przyjacielem miałam problem.
Jedynie mogłabym się przyczepić momentami do zachowania głównej bohaterki, bo niby była wystraszona, cicha to jednak bardzo szybko oswoiła się z tym co działo się wokół niej, albo dobrze zagrała, bo od tego zależało jej życie
Zakończenie było dla mnie dość przewidywalne, domyślałam się, że pewnie tak się skończy.

Dziekuje autorce oraz wydawnictwu akurat/muza za możliwość przeczytania książki oraz za egzemplarz do recenzji.