"Góra śpiących węży" to druga część cyklu poświęconego tajemnicom rodzinnym i zmierzaniu się z przeszłością. Główna bohaterka Matylda wraca do pracy w teatrze. Zawrocie zostaje przekazane w tymczasowe posiadanie kuzyna, Pawła. Oczywiście w rodzinie pojawiają się kolejne spory, a pretensje są roszczone zwłaszcza przez 2 osoby: Emilię, siostrę Pawła oraz z drugiej strony siostrę Matyldy. Oprócz kłopotów rodzinnych, ciągną się problemy w pracy, gdyż dziewczyna pada ofiarą plotek i jej kariera w teatrze zaczyna się chwiać. Jakby tego było mało, Matylda ma dziwne sny, które doprowadzają ją do rozpoczęcia wędrówki do przeszłości i poszukania odpowiedzi na pytania o jej tragicznie zmarłego ojca. Jaki był? Skąd pochodził? Czy zginął, bo pijany prowadził samochód, czy może było to zamierzone morderstwo? Kim są tajemniczy członkowie rodziny Malinowskiej - przybranej rodziny ojca?
Powieść bardzo często opiera się na wspomnieniach. Matylda próbuje odkryć prawdę o swoim ojcu i jego pochodzeniu. Autorka siłą rzeczy musiała wprowadzić mnóstwo nowych bohaterów - rodzeństwo Malinowskich, ich partnerów, dzieci i wnuki. Troszkę można się było w tym pogubić, co muszę zaliczyć niestety na niekorzyść powieści. Do plusów należy za to ta sama, tajemnicza atmosfera jak w "Tego lata w Zawrociu", ale zagadki były znacznie ciekawsze. Akcja trzymająca w napięciu, co pewien czas przerywana moim zdziwieniem, że została pokierowana tak, a nie inaczej. Tajemnice dodają smaczku, a całość jest napisana lekkim, przyjemnym językiem i znowu mnie zachwyciła. Częściowo zostają wyjaśnione sprawy z pierwszej części cyklu, między innymi powód, dla którego to właśnie Matylda otrzymała spadek.
Jeśli chodzi o bohaterów, to zdecydowanie na plus odebrałam postać Pawła. O ile w pierwszym tomie kuzyn Matyldy mnie denerwował, o tyle w "Górze śpiących węży" stał się przesympatycznym bohaterem, którego ogromnie polubiłam, i którego losy będę śledziła z niemałą ciekawością. Przeszedł chyba najlepszą przemianę ze wszystkich postaci, gdyż z niezdecydowanego chłopca zakochanego w muzyce staje się mężczyzną niemalże idealnym, stanowczym, ale o pięknym, łagodnym charakterze.
Zakończenie było dla mnie niemałym zdziwieniem, mimo że trochę pamiętałam jak Hanna Kowalewska poprowadziła losy swoich bohaterów. Powieść czytałam już kilka lat temu i wiele wydarzeń zatarło się w mojej pamięci i mogłam je na nowo odkrywać. Było to jednak bardzo przyjemne doświadczenie, wrócić do powieści po kilku latach i ponownie się nią zachwycić. Jeśli nie czytaliście, zachęcam do sięgnięcia po pierwszy, a następnie po drugi tom. Nie będziecie żałować :)).