Auroria. Cienie recenzja

Odpruty cień

Autor: @alicya.projekt ·4 minuty
8 dni temu
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Całkiem niedawno rozpływałam się w zachwytach nad pierwszym tomem „Cieni”, teraz mogę już ze wszystkich sił zachęcać was do sięgnięcia po kontynuację. Po raz drugi znalazłam bowiem tutaj wszystko co lubię i bardzo cenię. Nienachalną mądrość, otulające nas w chwilach zwątpienia ciepło, magię – tak tę złowrogą, jak i tę niosącą ratunek – oraz cudowność pełną niebezpiecznych przygód.

*

W pierwszym tomie, poznajemy Pete, chłopca, który w przeciwieństwie do innych, nie czeka na święta z radością. Jego przyjaciółka Sara z powodu tajemniczej choroby jest bliska śmierci, bo lekarze nie potrafią jej niestety pomóc. Chociaż nasz bohater nie wierzy już w Świętego Mikołaja, postanawia złapać się ostatniej deski ratunku i poprosić go o cud. Zniechęcony, bezradny i załamany, nie spodziewa się, jakie jego prośba będzie miała konsekwencje. W myśl starej zasady bowiem: uważaj, czego sobie życzysz, bo nie wiesz, kto akurat słucha. Oczywiście, jak pech to pech, usłyszał go ktoś wielce nieodpowiedni.

Gdy Pete powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości i zaczyna rozumieć, jak brzemienny w skutki okazał się jego układ z paskudnym krasnalem, gdzieś w odrębnym świecie cerodziejka Novit zostaje poddana brutalnej próbie i dostaje niebezpieczną misję do wykonania: musi sprawdzić czy stało się to, czego wszyscy się obawiają. Nocami pojawia się bowiem zbyt wiele bestii i cieni, by naiwnie wierzyć, że z Przenajstarszym (czyli tym, którego my nazywamy Mikołajem) opiekunem krainy nadal jest wszystko w porządku.

Drugi tom to bezpośrednia kontynuacja przygód dwójki przyjaciół, którzy muszą uciekać z naszej rzeczywistości, przed ścigającymi ich złowrogimi Cieniami. Na szczęście, w ostatnim momencie, uzbrojeni w magiczne dzwoneczki – z pomocą dwójki dziwnych, ale sympatycznych, stworów – przedostają się do magicznej krainy, Aurorii. Tam stają się świadkami spustoszenia, jakie sieje wokoło rosnący w siłę Krampus, czyli TEN który zajął miejsce poczciwego Przenajstarszego. Co gorsza, jego moc sięga daleko poza granice jednego świata. O tym, jak do tego doszło dowiadujemy się dzięki cerodziejce, która niewątpliwie stała się główną bohaterką tej części. Na pierwszy plan wysuwają się bowiem jej rozterki, wewnętrzna przemiana i prześladujące ją od zawsze nieszczęście, które, jak się okazało, bardzo mocno splata się z historią upadku krainy. Wiele widać może zależeć, od jednej, niepozornej istoty. I jej igły.

*

Ta część jest zdecydowanie dynamiczniejsza od poprzedniej. By jednak w ferworze ucieczek i strać, nie umknęło nam to co najważniejsze, gwałtowność wydarzeń z którymi mierzą się nasi ludzcy bohaterowie, równoważoną wyciszające wyprawy w przeszłość. Te odbywamy za sprawą Księgi Świętego Mikołaja, spisanego ręką, pożeranego przez wyrzuty sumienia, Przenajstarszego. Gdy uświadomimy sobie, jak go ograno, z jaką łatwością skłócono mieszkańców krainy oraz kto perfidnie korzysta z bezsensownego konfliktu i samonapędzającego się głodu zemsty, to aż serce krwawi, bo już zbyt wiele razy byliśmy czegoś podobnego świadkami.

Między bajki możecie włożyć swoje wyobrażenia o krainie zamieszkałej przez rumiane krasnale produkujące zabawki. Tu nie ma miejsca na wesoły śpiew, beztroskie zabawy i wygrzewanie się przy komiku z kubkiem gorącej czekolady w ręce, gdy na zewnątrz panuje siarczysty mróz. Tutaj rządzi strach i podejrzliwość, a Cienie polują na każdego, kto się nawinie. Istotę krainy będącej zaprzeczeniem tego, co chętnie nazwalibyśmy bożonarodzeniowym królestwem, doskonale oddają ilustracje Pasi Pitkänen. Momentami budzą niepokój, gdy trzeba nabierają awanturniczego, zadziornego rysu. Chociaż przeznaczone dla oczu czytelników 9+, to potrafiły rozbudzić wyobraźnię i ciekawość mojej pięciolatki, więc nie ma co na zapas obawiać się zawartej w nich nuty mroku.

To wszystko sprawia, że „Cienie”, to historia, chociaż w mniejszej skali, na miarę „Opowieści z Narni”, z przebłyskami „Niekończącej się historii”, a nawet „Władcy Pierścieni” (a to za sprawą zapędów Krampusa, w których przypominał mi Saurona). Historia zatem mądra, z ponadczasowym przesłaniem i głęboko poruszająca. To jedna z tych opowieści, która traktuje młodszych czytelników poważnie, nie oszukuje ich, że świat jest tylko cudownym miejscem, a zło nie istnieje. Pokazuje za to jakie jest podstępne, do jakich manipulacji zdolne by zyskać posłuch, a także różne wobec niego postawy: od bierności i obojętności, póki coś nas nie dotyczy, przez kombinatorstwo byle przetrwać, po otwartą z nim walkę; motywacje podyktowane cierpieniem, wszechobecne zagubienie i strach. Chociaż akcja przeniesiona zostaje do magicznej krainy zamieszkałej przez Krasnale i Podziemki, to tak naprawdę pokazuje prawdę o naszym świecie pełnym nierówności i wzajemnej niechęci w imię… no właśnie czego? Na szczęście „Cienie” nie pozwalają nam przepaść w czarnowidztwie i smutku. Powieść daje też bowiem nadzieję na to, że można stawiać złu opór, że nigdy nie jest za późno, by znaleźć w sobie odwagę i zmienić drogę, którą się podąża. A dobro, chociaż zdaje się stać na straconej pozycji, zawsze znajdzie sposób, by pokrzyżować plany temu co niewłaściwe i zawalczyć o lepszy świat dla wszystkich. Timo Parvela sprezentował dorosłym zatem ciekawe narzędzie, które aż się prosi, by wykorzystać je w rozmowach na temat kryzysu humanitarnego, konfliktów zbrojnych, braku empatii, wrogości w stosunku do inności oraz chciwości.

Bohaterowie z krwi i kości, zgrabnie skonstruowana intryga, aura tajemnicy, groza wyzierająca z każdej strony, urok baśni i hipnotyzująca magia fantastycznej krainy, nie pozwalają oderwać się czytelnikowi od lektury, bez względu na to ile ten ma lat. Seria „Cienie”, to idealny pomysł na wyjątkowy prezent pod choinkę. W pakiecie koniecznie z dzwoneczkami, bo chociaż drobne, to rola jaką odegrają w ocaleniu obu światów jest niebagatelna. Lepiej więc mieć takie pod ręką. Na wszelki wypadek.

[współpraca reklamowa barter]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-10-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Auroria. Cienie
Auroria. Cienie
Timo Parvela
8/10
Cykl: Cienie, tom 2

Wyobraź sobie skrzacią wioskę. Wyobraź sobie śliczne chatynki z oszronionymi oknami i okapami ozdobionymi kryształowymi sopelkami. Wyobraź sobie unoszące się z kominów śnieżnobiałe obłoczki dymu. Wyo...

Komentarze
Auroria. Cienie
Auroria. Cienie
Timo Parvela
8/10
Cykl: Cienie, tom 2
Wyobraź sobie skrzacią wioskę. Wyobraź sobie śliczne chatynki z oszronionymi oknami i okapami ozdobionymi kryształowymi sopelkami. Wyobraź sobie unoszące się z kominów śnieżnobiałe obłoczki dymu. Wyo...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Kurs opieki nad duszami. Rozszczelnienie. Tom 1
Gdzie demon nie może, tam wiedźmę pośle

Gdybyście przeglądając listę projektów przebranżawiających bądź mających przysłużyć się rozwojowi waszych kompetencji (nie tylko) zawodowych, trafili na ofertę KURSU OPI...

Recenzja książki Kurs opieki nad duszami. Rozszczelnienie. Tom 1
Straszydła. Potwory i upiory z kultowych horrorów
Dlaczego warto opowiadać straszne historie?

@Obrazek To powracające wciąż jak bumerang pytanie, nabiera szczególnego wyrazu jesienią. Zwłaszcza, gdy w niepamięć odchodzi jej złocista wersja, zastąpiona mglistym...

Recenzja książki Straszydła. Potwory i upiory z kultowych horrorów

Nowe recenzje

Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało
In your arms
In your arms
@iza.81:

Motywem przewodnim książki "In your arms" są tajemnice i sekrety. Aneta Sołopa postawiła swoich bohaterów w sytuacji, w...

Recenzja książki In your arms
Tarot
Dobra książka na początek drogi z tarotem
@Mirka:

@Obrazek „tarot może przemówić do każdego, kto zdecyduje się go słuchać. Jego karty odzwierciedlają uniwersalne aspe...

Recenzja książki Tarot