80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL recenzja

Opowieści o gospodarce księżycowej

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @almos ·2 minuty
2021-02-03
1 komentarz
15 Polubień
Dziennikarka ekonomiczna tygodnika 'Polityka' napisała książkę opisującą rzeczywistość ekonomiczną PRLu w latach 80. Rzecz jest reakcją na zyskujące obecnie popularność poglądy, że wtedy żyło się całkiem nieźle, mieliśmy sprawiedliwość społeczną, pełne zatrudnienie i równość dochodów. Autorka obala te mity, rozpuszczane przez ludzi, którzy albo tych czasów nie pamiętają, albo świadomie lub nieświadomie kłamią.

Gdy się to czyta, ma się wrażenie bycia w domu wariatów, to była zwariowana, księżycowa gospodarka z paru powodów, które zaraz objaśnię.

Po pierwsze prawie wszystkie ceny były ustalone centralnie, tak np. cena skupu żywca wieprzowego wynosiła 100 zł/kg, a cena wieprzowiny w sklepie – 50 zł/kg. Obie ceny zatwierdzone były przez Biuro Polityczne partii, czyli najwyższy organ władzy; obie miały znaczenie polityczne: pierwsza miała zadowolić chłopów, druga – robotników. A że ze zdrowym rozsądkiem nie miało to nic wspólnego, mało kogo obchodziło.

Po drugie obowiązywała reglamentacja, czyli system kartek, na mięso, na cukier, na benzynę i wiele innych artykułów. System ów dawał zatrudnienie masie ludzi: „Przy kolportażu kartek pracowało 200 tys. osób, kolejne 40 tys. zajmowało się ich rozliczaniem, a następne 6 tys. – kontrolami.” Mimo kartek wszystkiego brakowało, ale władza bała się jak ognia podniesienia cen, przewidując rewoltę społeczną.

Jak już wspomniałem, była to gospodarka niedoboru, brakowało wszystkiego, np. papieru toaletowego. Dlaczego? Bo zabrakło wsadu dewizowego do maszyn go produkujących, tłumacząc to na polski, zabrakło dolarów, żeby kupić części zamienne, dolarów komunistom nigdy nie starczało.

Ta sytuacja rodziła masę absurdów, chłopom na przykład opłacało się bardziej karmić świnie kaszą lub chlebem niż paszą (której zresztą brakowało), masowo to czyniono. Taksówkarzom przysługiwało 10 litrów benzyny dziennie, a cenę za przejazd ustalało państwo, więc „Bardziej się opłacało sprzedać benzynę na lewo, niż użerać się z pasażerami.” więc złapanie taksówki graniczyło z cudem.

Dalej, prawie wszyscy łamali prawo, kwitł przemyt, chłopi masowo na lewo sprzedawali mięso, na czarno handlowano benzyną, wynoszono wyroby z zakładów pracy, każdy kombinował jak mógł, kto żył legalnie i przestrzegał przepisów, uchodził za ostatniego frajera. Ta pogarda dla prawa i uczynienie cnoty z jego łamania przypomina postawę z czasu wojny opisaną przez Wykę w „Życiu na niby”. Pod tym względem realny socjalizm niewiele się różnił od okupacji hitlerowskiej. Skutki tej degrengolady moralnej ponosimy do dziś.

Czytałem to wszystko i miałem wrażenie obcowania z jakąś nienormalną, obcą rzeczywistością, a przecież pamiętam te czasy, czasy ciągłej walki o produkty, codziennego upokorzenia, nocnych komitetów kolejkowych, może ten koszmar podświadomie człek wypiera, ale książka Solskiej sprawia, że się do niego wraca.

O wielu rzeczach Solska nie pisze, np. o przywilejach dla wybranych: działaczy partyjnych, milicji, wojska, ubecji. Wspomina, że komuniści nie oddali władzy, tylko od niej uciekli, bo wiedzieli, że gospodarka zbankrutowała, chętnie bym się więcej dowiedział o owym bankructwie, niewiele też pisze o uwłaszczaniu nomenklatury pod koniec lat 80.

Ale to ważna książka dla ludzi niepamiętających tych czasów, przypomina i ostrzega.






Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-02-13
× 15 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL
80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL
Joanna Solska
7.7/10

Joanna Solska, dziennikarka i publicystka tygodnika „Polityka”, tak pisze we wstępie: „Trzeba w końcu odrobić tę lekcję. W zawodowym życiu nigdy nie miałam poczucia, że muszę światu przekazać coś tak ...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Ciekawa książka, chociaż nie mam ochoty wracać do tych czasów. Staramy się pamiętać wyłącznie dykteryjki i anegdoty z tych czasów, a nie szarą rzeczywistość.
Kiedyś byłam na szkoleniu w Katowicach. Po zakończeniu zajęć pojechałyśmy z koleżanką i kupiły bilety do teatru. Później poszłyśmy na spacer i spotkałyśmy kolejkę. Okazało się, że sprzedają deski klozetowe, które bardzo by się nam przydały. Zakupiłyśmy więc i poszły do teatru, ale wcześniej. Panie z szatni z pełnym zrozumieniem podeszły do naszych zakupów. Jednak to była mała scena i mało ludzi, między innymi obcokrajowcy. Miałyśmy problem, czy po sztuce od razu biec do szatni, czy poczekać aż wszyscy opuszczą szatnie i odebrać nasze deski. Sztuki nie pamiętam, dylemat tak. Później się śmiałam, że to był symbol tych czasów. Kobieta z deską klozetową w teatrze.
× 7
@almos
@almos · prawie 4 lata temu
Fajna historia, od razu mi się przypomnieli ludzie dumnie prezentujący wieńce z papieru toaletowego...
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Czy w dzisiejszych czasach, cokolwiek kupimy, wywołuje w nas taką radość i satysfakcję. Bohater domu - przyniósł do domu papier toaletowy. 😜 Czasy nas uczyły cieszyć się z małych rzeczy.
× 2
@almos
@almos · prawie 4 lata temu
Wiesz co, ja dużo bardziej pamiętam upokorzenie i upodlenie związane ze zdobywaniem produktów, niż radość z ich zdobycia.
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · prawie 4 lata temu
Przywileje... W Warszawie, w budynku gdzie mieścił się " Żołnierz Wolności" był w piwnicy sklep, żeby "dziennikarze" mogli się zaopatrywać w mięso i wędliny, bez kartek, przed wyjściem z pracy.
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Z jednej strony były absurdy. Moi rodzice byli w Bieszczadach, okazało się, że w fabryce ciastek w Sanoku można kupić ciastka, ale sprzedawali je kartonami. Pojechali, wystali się w kolejce i przywieźli 2 kartony ciastek. Niedaleko mnie jest mała miejscowość, gdzie ponoć były magazyny wojskowe. Tam pierwszy i jedyny raz w życiu widziałam w nutellę w plastikowych beczkach jak na kiszoną kapustę. Ja jeździłam tam po odżywki dla maluchów i inne dobra luksusowe niedostępne gdzie indziej.
Z drugiej strony upokorzenia i strach. Zaczęłam pracę jako nauczycielka w 1983 roku. W przeddzień zrobiono mi zdjęcie po Mszy za Ojczyznę (szłam obok byłej przewodniczącej NZZ "Solidarność"). Później było przesłuchanie na policji, ale to było nic w porównaniu z przesłuchaniem z kuratorium. Później zaczęły się szykany. Na przykład wchodziło mi dwóch robotników na lekcję i mimo moich protestów zaczynali malować tablice. Smród był okrutny. Po paru minutach wpadał dyrektor i robił mnie awanturę, jak mogę uczyć w takich warunkach. Różne były metody. Na radach pedagogicznych widziałam strach w oczach innych nauczycieli. Wytrzymałam trzy lata i znalazłam sobie inną pracę, nie byłam z wykształcenia pedagogiem.
× 3
80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL
80-te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL
Joanna Solska
7.7/10
Joanna Solska, dziennikarka i publicystka tygodnika „Polityka”, tak pisze we wstępie: „Trzeba w końcu odrobić tę lekcję. W zawodowym życiu nigdy nie miałam poczucia, że muszę światu przekazać coś tak ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @almos

Obywatel Stuhr
Książka promocją filmu?

Niedawno zmarły Jerzy Stuhr pisał i wydawał sporo książek, ale są one różnej jakości. Ta pozycja, napisana razem z synem, zawiera dwa wywiady z autorami przeprowadzone p...

Recenzja książki Obywatel Stuhr
Źródła
Zwyczajne piekło

Ostatnio lubię czytać krótkie książki, ta ma 112 stron, ale treści i emocji jest w niej bardzo dużo. To historia rodzinna opowiedziana przez trzy osoby i dziejąca się w ...

Recenzja książki Źródła

Nowe recenzje

Cienie dawnych grzechów
Cienie dawnych grzechów – recenzja
@ksiazka_w_k...:

„Cienie dawnych grzechów” to efekt współpracy dwóch bestsellerowych autorów powieści kryminalnych. Mieczysław Gorzka i ...

Recenzja książki Cienie dawnych grzechów
Królowa Nocy
Nawiedzony teatr, zjawy i pewien chłopiec…
@ksiazkiagi:

Dwunastoletni Viktor wraz z mamą przeprowadzają się z Paryża do Helsinek. Chłopiec tęskni za swoim starym domem, a na d...

Recenzja książki Królowa Nocy
Śladami Amber
Nie było jej bez niego
@WioletaSado...:

"Po tamtym wieczorze nie było jej bez niego". Podobnież miłość jest chwilowym szaleństwem, ale czasami to szaleństwo ...

Recenzja książki Śladami Amber
© 2007 - 2024 nakanapie.pl