" Kiedy masz za złe Panu Bogu,
Że starość Mu się nie udała,
Wspomnij przyjaciół swych i wrogów,
Których przedwcześnie śmierć zabrała.
Gdy z trudem z łóżka wstajesz rano
I czujesz się, jak połamany,
Pamiętaj: życie wszystkim dano,
A starość- tylko tym wybranym."
Hospicjum-umieralnia, ostatni przystanek, miejsce, z którego się już nie wraca. Przecież nikt z własnej woli, tam nie trafia. Ludzie mają dzieci, wnuki i na dobrą sprawę ma im kto na starość podać przysłowiową "szklankę wody". Tego czy dożyjemy sędziwego wieku, nie możemy być pewni. Po drodze może przyjść choroba. W dzieciństwie rodzice zajmują się dziećmi i tego samego oczekują od nich na starość. W życiu różnie się układa i nie zawsze jest nam dane opiekować się naszymi rodzicami czy dziadkami. Zniedołężniali, schorowani, umierający wymagają opieki przez całą dobę. Tylko hospicjum może im to zapewnić. A ludzie, którzy odchodzą z tego świata, nie mają wygórowanych wymagań. Potrzebują jedynie odrobiny uwagi, zrozumienia, zainteresowania i czasu, którego często nikt dla nich nie miał.
"Na ludzi już same słowa: hospicjum, choroba, śmierć działały odstraszająco albo wywoływały skrępowanie".
U Sabiny choroba postępuje bardzo szybko. Kobieta postanawia przenieść się do hospicjum. Wie, że będzie to bilet w jedną stronę. Pakuje swoje całe życie do walizki i zamawia taksówkę. Tak się składa, że taksówkarz Artur jest mężem Elizy, która w hospicjum pracuje jako wolontariuszka. Małżeństwo odegra w tej ostatniej wędrówce Sabiny szczególną rolę. Seniorka czas, który jej pozostał, wykorzystuje na wspomnienia. Wcześnie została sierotą, wychowywana przez wujostwo, które zapewniło jej godne dzieciństwo, aż wreszcie zakochana bez pamięci w Kazimierzu wyszła za niego za mąż i razem zamieszkali. Sabina wie, że jej czas jest policzony i ma jedno marzenie, chce poznać wnuczkę Heike mieszkającą w Berlinie. Przez pewne niedomówienia i tajemnice kontakt Sabiny z synem Piotrem dawno temu się urwał. Czasu nikt nie cofnie, krzywd nie naprawi, ale być może jest jeszcze szansa na pojednanie się z najbliższą rodziną.
"Czasem niewiedza wydaje się najwygodniejszym rozwiązaniem".
Jest to powieść o tym jak jeden sekret, kłamstwo może zniszczyć relacje rodzinne. Tak niewiele trzeba, żeby zerwać kontakt z najważniejszymi osobami w naszym życiu. Niewłaściwe decyzje i domysły potrafią skutecznie zatruć życie. Nie da się zbudować szczęścia na kłamstwie. Życie potrafi zweryfikować nasze marzenia i plany. W miejscu jednych pojawiają się inne i one wcale nie są gorsze od tych pierwszych. Każdy związek wymaga zaangażowania, nie wystarczy tylko brać, ale trzeba też dawać. Ludzie zbyt szybko przyzwyczajają się do dobrego, gubi ich rutyna. Nikt z nas nie jest idealny, a miłość bywa ślepa, widzimy to co chcemy widzieć, a nie to, co jest. Niestety gdy przychodzi płacz i rozczarowanie to jest już za późno na zmianę decyzji. Rezydenci hospicjum cierpią w samotności. Tylko nadzieja na spotkanie z bliskimi trzyma ich przy życiu. Wolontariusze pracujący w takich miejscach są aniołami dla tych wszystkich chorych i umierających ludzi. Obcowania ze śmiercią i godzenia się ze stratą nie można nauczyć się z książek.
Ta powieść to sentymentalna i nostalgiczna podróż w głąb siebie. Swego rodzaju rachunek sumienia. Jestem zachwycona pięknym stylem i językiem i wspaniałym przekazem, jaki autorka zawarła w tej książce. A jeżeli ktoś chce pomarudzić jak to w życiu ma źle, to zawsze może odwiedzić hospicjum.