“Jezioro ciszy” Anne Bishop to dodatkowy tom z serii Inni, można go przeczytać nie znając poprzednich tomów, co jest interesującym zabiegiem autorki. Jak pisałam w recenzji ostatniego tomu serii Inni, brakuje mi jeszcze jednego tomu, by autorka dokończyła kilka wątków, wyjaśniła kilka nieścisłości, dlatego byłam bardzo zdziwiona, gdy sięgnęłam po ten tom i zamiast porządnego zakończenia otrzymałam nową historię nie nawiązującą do historii Sama i Meg. Mimo swojego zawodu, historia przedstawiona w tej książce spodobała mi się i utwierdziła mnie w swoim przekonaniu, że Anne Bishop jest jedną z moich ulubionych autorek.
“Jak nazwać stado kur złapanych w ogniste tornado? Wstrząśnięte upieczone.”
Vicki DeVine po rozwodzie, otrzymuje podupadający ośrodek wypoczynkowy. Kłębowisko otrzymuje dzięki ugodzie rozwodowej, jest położone nad pięknym Jeziorem Ciszy, które jest zamieszkane przez Terra Indigiena. Ośrodek znajduje się w okolicach miasteczka Sprężynowo, które ma bardzo ciekawą genezę swojej nazwy oraz jest kontrolowane przez Innych, lecz zamieszkiwane również przez ludzi. Vicki wiele pracy i pieniędzy wkłada w Kłębowisko, by móc zacząć wynajmować domki i zacząć zarabiać, lecz jej były mąż zaczyna mieszać jej w planach i żąda oddania ośrodka. Jeszcze większe zamieszanie robi się przez przekąskę jednego z gości Vicki, mianowicie gość należy do Wroniej Straży i miał zamiar zjeść ludzką gałkę oczną. Aggie Wronia Straż nie widzi w swoim postępowaniu niczego złego, lecz Vicki zawiadamia kogo trzeba i niedługo po tym zostaje odnalezione ciało mężczyzny. Policjant, który zajmuję się tą sprawą nie wie jeszcze, że problemy Vicki będą problemami całego Sprężynowa.
“Dlaczego Niedźwiedź goni drużynę biegaczy? Bo ma ochotę na fast food.”
Autorka odrobinę mnie pocieszyła, bo zawarła kilka nawiązań do moich ulubionych postaci z tej serii, było ich nie wiele, lecz mimo to były przyjemne. Styl pisania Bishop nie zmienił, wręcz przeciwnie odrobinę się rozwinął, autorka dała nam odrobię więcej akcji, była bardziej porywcza, mniej mi się nudziło czytając ten tom. Jeśli sięgnęłabym po ten tom przed poznaniem świata Terra Indigiena myślę, że miałabym więcej oczekiwań wobec reszty książek, dlatego zachęcam do przeczytania tego tomu na końcu, jako smaczek, jako ostateczne pożegnanie z tym światem. Świat jaki stworzyła Bishop jest genialny, mimo wielu fantastycznych postaci, dziwnych wydarzeń to zapewniam, że nie ma w niej absurdu. Można się pokusić o stwierdzenie, że ten świat był rzeczywisty, bardziej prawdziwy niż niejedne historie obyczajowe czy romanse. Inni są niebezpiecznymi istotami, lecz również są naiwni jak dziecko, świat swój często odbierają jak dzieci, nie są zawistni a już na pewno chciwi. Właśnie dzięki kreacji Żywiołów, Starszych i innych Terra Indigiena ta książka jest tak genialna. Ja polecam całą serię jak i ten tom, bawiłam się bardzo dobrze podczas lektury a już niedługo na mojej skromnej półce zagoszczą wszystkie tomy, bo jestem pewna, że sięgnę po te książki niejednokrotnie.