Nadszedł czas na ostatnią, jak na razie, część serii Afterlife Zaświaty od J. Danilickiego. Czwarty tom przenosi nas do miejsca wiecznego potępienia, na czele którego stoi Sam Siegel. Główny bohater Evan za starego życia był męską prostytutką, więc po śmierci trafia do Tenebrae. Nie zdaje sobie jednak sprawy z powagi sytuacji, będąc przekonanym, że śni albo ma halucynacje po lekach. Uciekając przed napastującymi go istotami ląduje w INFERNAL'u, gdzie poznaje Demona Słowa - Devina. Ten jako jedyny nie ulega urokowi Evana i widzi jego prawdziwą twarz, gdyż sam jest aseksualny. Postanawia pomóc nieszczęśnikowi, zabierając go do Sama, który mianuje Devina opiekunem nowo przybyłego pół demona. Evan dołącza do grupy piekielnych przyjaciół - Egzy, Raima, Kas i Demona Słowa. Tak też przedstawia się tytułowa "Przeklęta Piątka". Ale czy te demony nie wydają się być nieco za dobre jak na standardy Piekielnych Czeluści? Czy Miłość mogła istnieć w takim miejscu?
Z początku byłam pozytywnie nastawiona do poznania demonicznej części Zaświatów. Zawsze lubiłam mroczne klimaty, jestem wielką fanką serialu "Nie z tego świata", więc myślałam, że ten tom będzie dla mnie najlepszy. Ale.. niestety, czytało mi się go jakoś opornie. Brakowało mi naszych bohaterów z poprzednich części, do których zdążyłam się już przywiązać. Dopiero pod koniec zaczęłam wczuwać się w fabułę i ostatnią stronę zakończyłam z myślą "chcę kolejną część". Ten tom wypada nieco gorzej na tle jego poprzedników, niemniej jednak nie można odmówić autorowi lekkiego pióra i niesamowitej wyobraźni. Korzystając z tej okazji, chciałabym podsumować całą dotychczas wydaną serię, wymieniając przy tym to, co mnie w niej najbardziej urzekło.
Po pierwsze: wszelkie wątki LGBT opisane w bardzo swobodny i delikatny sposób. Cieszyłam się za każdym razem, kiedy dwójka bohaterów tej samej płci się do siebie zbliżała. To było takie naturalne. Po drugie: nawiązania do biblijnych pism, bowiem mamy Dach Świata, który jest swoistym Niebiańskim Rajem. Mamy też Jego Magnificencje u boku której stoi jego Syn Jay i sekretarz Gary, co z kolei jest nawiązaniem do Trójcy Świętej. Nie zabrakło też oczywiście Mrocznego Hegemona, który jako pierwszy przeciwstawił się Sędziemu Najwyższemu i został wygnany, tworząc tym samym piekielne miasto Tenebrae - Lucyfer, Władca Piekła. Po trzecie: cudowne ilustracje w stylu japońskich mang przedstawiające wszystkich bohaterów. Oraz okładki. Kiedyś oglądałam sporo anime, więc lubię tę kreskę. Po czwarte: soundtrack, a dokładniej gust muzyczny. Zaraz po przeczytaniu zajrzałam sobie na stronę autorską i przejrzałam wszystkie piosenki, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Większość zespołów była bliska mojej mrocznej duszy, którą jako nastolatka pielęgnowałam słuchając właśnie tych tytułów. Kilka nadal mam zapisanych na playliście. Miło wrócić do tych czasów. I po piąte: ciąg dalszy nastąpi... w przygotowaniu jest Archiwum Zaświatów. Bardzo mnie cieszy ta zapowiedź.