Rana pełna ryb recenzja

Podróż

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @asiaczytasia ·3 minuty
2022-12-30
1 komentarz
11 Polubień
Podróż od matki do matki. Podróż wyzwalająca wspomnienia. Podroż człowiekoznawcza. Takie mam skojarzenia z podróżą kolumbijską rzeką Atrato, jaką odbywają biała matka i jej czarny syn, centralne postacie powieści Loreny Salazar Masso „Rana pełna ryb”. Wraz z autorką zapraszam i was do tej podróży. Wsłuchajcie się w szum wody i w ludzkie historie z dalekiego zakątka świata.

Lorena Salazar Masso, z bardzo niewdzięcznej formuły, stworzyła coś bardzo wdzięcznego. To nie jest coś co lubi masowy czytelnik. Jest to właściwie zlepek wspomnień narratorki i ludzi, których spotyka na swojej drodze. Przypadkowy, chaotyczny, ale łączy je – a raczej wyzwala je – rzeka. To co jest cudowne to, ile emocji autorka zawarła w zdaniach, które napisała. I było to dla mnie wyjątkowo uderzające, bo nie uważam się za osobę szczególnie wrażliwą. Do tego ja czytam szybko. Raczej nie kontempluję słowa, dając ponieść się pierwszemu wrażeniu. W przypadku „Rany pełnej ryb” już od pierwszych stron zaczęłam bardzo mocno doświadczać uczuć bohaterów. Złapałam się nawet na tym, że umyka mi treść, ale emocje bardzo silnie na mnie oddziałują.

Powiecie pewnie, że utożsamiłam się w jakimś stopniu z główną bohaterką. Szczerze mówiąc to nie. Ani w szczegółowym kontekście (o którym za chwilę), ani w ogólnym. Sytuacja w Kolumbii różni się diametralnie od tej w Polsce – przynajmniej ta przedstawiona w powieści. Bieda, strach o życie są przytłaczające, a przy tym bije od tych ludzi jakaś radość, żyją oni we wspierających się wspólnotach, dzięki czemu wydaje się, że jakoś to będzie.

Przyjrzyjmy się jeszcze głównej bohaterce. Patrząc na jej wspomnienia wyłaniają się dwie „nitki”. Pierwsza to macierzyństwo. Bardzo wzburzyło mnie zdanie: „Nie zawsze udaje mi się być silną i dzielną, jak prawdziwe mamy”[1]. Już chciałam się rzucić na nią z pytaniem, co rozumie przez określenie „prawdziwa mama”. Po chwili dotarło do mnie, że to wyznanie to wyraz wielkiej miłości do syna. Przyznanie się do tego, jaka niepewna jest w macierzyństwie, jak niedoskonała się czuje, może nawet niewarta jego przywiązania. Nie będę tu opisywać genezy tego macierzyństwa. Co prawda Lorena Salazar Masso dość szybko nam ją przybliża, jednak ja chcę podsycić waszą ciekawość i zachęcam was do sprawdzenia co połączyło białą matkę i czarnego syna.

Kolejny problem poruszony w „Ranie pełnej ryb” to przynależność. I jest on przedstawiony w interesujący sposób. Uważny czytelnik wyłapał, że mocno podkreślam, iż narratorka jest biała. Tak porównuje się ona do koleżanek ze szkoły: „Obserwuję je w lustrach: mają błyszczącą skórę, a ja wyglądam przy nich jak duch”[2] Biała kobieta, biała dziewczyna w świecie czarnych. Teoretycznie zaakceptowana przez kolegów i koleżanki, jednak nigdy nie czująca się jedną z nich. Czująca się gorsza przez swoją inność, pomimo że ma świadomość, że to jej rasa jest uprzywilejowana. „Nigdy nie uda nam się wynagrodzić cierpienia czarnoskórych”[3] mówi w pewnym momencie. Widać tutaj interesujący paradoks. Mniejszość, która tłamsi większość. Reprezentantka wygranych, która ubolewa, że nią jest.

„Rana pełna ryb” to debiut Loreny Salazar Masso. Debiut dojrzały i wspaniały. Jest to jedna z tych książek, po które sięgałam niepewnie, z obawa o przerost formy nad treścią, a odkładałam ją zachwycona. Powieść nostalgiczna, spokojna, ale kipiąca emocjami. Emocjami znanymi i obcymi, jednak wszystkie są za sprawą słów bardzo mocno wyczuwalne.

[1] Lorena Salazar Masso, „Rana pełna ryb”, przeł. Katarzyna Sosnowska, wyd. Mova, Białystok 2022, s. 64.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże.

Moja ocena:

× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Rana pełna ryb
Rana pełna ryb
Lorena Salazar Masso
9/10

Trzydniowa podróż matki i syna rzeką, do osady Bellavista, to niezwykła wyprawa przez kolumbijską dżunglę. Przerywana przystankami na odpoczynek pozwala współpasażerom na wymianę historii, czasami di...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · ponad rok temu
Intrygujący tytuł i bardzo dobra recenzja. Chyba to właśnie tę książkę kupię za swój bon podarunkowy do księgarni, który ostatnio dostałam. :)
× 1
@asiaczytasia
@asiaczytasia · ponad rok temu
Oby się spodobała :)
× 1
Rana pełna ryb
Rana pełna ryb
Lorena Salazar Masso
9/10
Trzydniowa podróż matki i syna rzeką, do osady Bellavista, to niezwykła wyprawa przez kolumbijską dżunglę. Przerywana przystankami na odpoczynek pozwala współpasażerom na wymianę historii, czasami di...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @asiaczytasia

Strychnica
Awangardowy horror

Jak definiujecie horror w literaturze? Pytam się o to, bo w wielu recenzjach książki, o której chcę wam opowiedzieć pada sformułowanie, że nie jest literaturą grozy, a f...

Recenzja książki Strychnica
Zagadki bytu
Wyjątkowo przystępny absurd

Uwielbiam teksty Sławomira Mrożka. Absurd w jego wydaniu wydaje się wyjątkowo przystępny, co uważam za atut, bo pisarze sięgający po groteskę i surrealizm lubią przekomb...

Recenzja książki Zagadki bytu

Nowe recenzje

Jeleni sztylet
Świetny debiut!
@maitiri_boo...:

Wiecie co? W życiu nie powiedziałabym, że ta książka to debiut. Jest na to zwyczajnie zbyt dobrze napisana. Bardzo lubi...

Recenzja książki Jeleni sztylet
Armin
Armin Van Lander
@kd.mybooknow:

"Armin" to nie tylko podróż przez mroczne zakamarki przeszłości, ale także pełne namiętności i nieoczekiwanych zwrotów...

Recenzja książki Armin
Żywe trupy
ROMERO POWRACA ZZA GROBU
@mrocznestrony:

Jestem kolesiem z ery kaset wideo. Wiem, że to niemal prehistoria, że równie dobrze mógłbym pamiętać dinozaury biegając...

Recenzja książki Żywe trupy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl