Sięgnęłam po "Wołanie Kukułki" kierowana czystą ciekawością. Chciałam przekonać się czy jedna z moich ulubionych pisarek z czasów, kiedy byłam jeszcze nastolatką, poradziła sobie z nowym dla niej wyzwaniem, tj napisaniem powieści będącej kryminałem. Być może nie zdajecie sobie jeszcze z tego sprawy, ale pod pseudonimem "Robert Galbraith" kryje się nie kto inny, jak znana całemu światu pisarka J.K. Rowling, która powołała do życia Harry'ego Pottera. Całą serię o młodym czarodzieju czytałam kilka lat temu, a niektóre części po kilka razy. Uwielbiam książki traktujące o jego przygodach, a także filmy, które nakręcono na ich podstawie. Dlatego też, kiedy w moje ręce trafiła jej najnowsza powieść, nie wahałam się ani chwili z decyzją, czy warto się za nią w ogóle brać. A że do tego bardzo lubię kryminały...
Pewnej zimowej nocy wydarza się tragedia. Zostają znalezione zwłoki supermodelki Luli Landry. Zgodnie z ustaleniami policji popełniła ona samobójstwo. Jednak w tę wersję nie wierzy John Bristow, brat zmarłej dziewczyny. Postanawia wynająć prywatnego detektywa. Wybór pada na Cormorana Strike'a. Z początku Strike'a ma obiekcje co do przyjęcia tego zlecenia, jednakże biorąc pod uwagę, w jakie długi ostatnimi czasy popadł, nie ma zbyt wielkiego wyboru i ostatecznie zgadza się zająć sprawą Bristowa. Tymczasem w jego biurze zjawia się nowa sekretarka podesłana przez agencję, Rubin. Dziewczyna od zawsze pragnęła pracować u boku jakiegoś detektywa, pomagać mu w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek, poczuć tę adrenalinę towarzyszącą tropieniu przestępców. Nikomu nie zdradziła swoich marzeń, a teraz ma okazję je urzeczywistnić. Jak będą układały się jej stosunki z nowym szefem? Czy uda im się dowieść, że Lula nie popełniła samobójstwa, a została zamordowana?
Cormoran Strike to człowiek po przejściach, mocno doświadczony przez życie. Nie miał za grosz szczęśliwego dzieciństwa, gdyż musiał żyć u boku matki, która zmieniała mężczyzn niczym rękawiczki staczając się coraz niżej na dno. W końcu zmarła najprawdopodobniej w wyniku przedawkowania, choć jej syn winą za jej śmierć obarczał byłego męża matki. Strike pełnił służbę w wojsku. Należał do Wydziału do spraw Specjalnych. Podczas jednej z misji w Afganistanie uległ wypadkowi, przez który odesłano go do domu. Podkopało to mocno jego morale, gdyż wojsko było całym jego życiem. Na domiar złego rzuciła go narzeczona, przez co z dnia na dzień stracił dach nad głową i zmuszony został zamieszkać we własnej agencji detektywistycznej. Zdruzgotany i osamotniony stanął na skraju przepaści - utracił wszystko, co najmocniej w życiu kochał - kobietę, wojsko, a teraz na dodatek wygląda na to, że zmuszony będzie zamknąć agencję z braku nowych zleceń. Pojawienie się w jego życiu Johna Bristowa stało się dla niego ostatnią szansą na wyciągnięcie się z życiowego dna, pokazanie innym, że stać go na coś więcej, niż tylko powolne staczanie się i narzekanie na swój los.
Rowling powołując do życia Cormorana Strike'a stworzyła niebagatelną, wielowymiarową postać, nie dającą się jednoznacznie zakwalifikować. Z wyglądu wielki facet przypominający połączenie niedźwiedzia z Beethovenem może wydawać się gruboskórny, oschły, opryskliwy. W głębi jednak skrywa się wrażliwy i uczuciowy facet. Idealnie nadaje się na detektywa, choć patrząc na niego można mieć co do tego wątpliwości. Jednakże posiada on niesamowity wręcz zmysł dedukcji. Do tego jest bardzo spostrzegawczy. Potrafi łączyć ze sobą z pozoru nic nie znaczące fakty w wyniku czego dochodzi do zaskakujących rozwiązań. W przebiegu śledztwa w sprawie śmierci Luly Landry bardzo pomocna okazała się jego tymczasowa sekretarka, wielokrotnie wykazując się własną inicjatywą i podrzucając świeże spojrzenie na wiele aspektów toczącej się sprawy. Bardzo spodobał mi się duet tych dwojga. Z zaciekawieniem śledziłam rozwijające się pomiędzy nimi relacje i byłam wdzięczna Rowling za to, że nie uczyniła z nich pary kochanków, jak to często bywa w powieściach tego typu, gdzie na równi toczy się jakieś śledztwo i wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterami. Za to autorka otrzymuje ode mnie wielkiego plusa.
Muszę przyznać, że "Wołanie Kukułki" to świetnie skrojony kryminał. Wszystko ma tu ręce i nogi. Jedno wynika z drugiego. Jest spójnie i logicznie. Nie ma niepotrzebnego chaosu często towarzyszącemu tego typu powieściom - zwłaszcza podczas przeprowadzanych przesłuchań i pojawiających się w trakcie śledztwa dowodów, przez które czytelnikowi może się z czasem wszystko pomieszać. Tu tego nie ma. Poruszamy się niczym po nitce zmierzającej do kłębka, bez zbędnych odskoczni i udziwnień. Choć muszę zaznaczyć, że autorce udało się mnie zaskoczyć zakończeniem powieści, które okazało się być inne, niż się tego spodziewałam. Książka trzyma w napięciu prawie od samego początku, a im dalej w las, tym trudniej się od niej oderwać. Poza tym warto przekonać się samemu o tym, że Rowling świetnie sobie radzi nie tylko w tworzeniu emocjonujących powieści dla dzieci / nastolatków (seria o Harry'm Potterze), ale również jako autorka kryminałów. "Wołanie Kukułki" otwiera cykl powieści kryminalnych o przygodach Cormorana Strike'a i ja już wiem, że chętnie sięgnę po kolejny tom z tej serii.
Moja ocena: 5/6