„Patrzenie jego oczami stanowiło dla mnie pouczające doświadczenie. Pierwszy zachód słońca, pierwsze lody czekoladowo-miętowe, pierwsze wyjście do kina. Za każdym razem czułam nowy przypływ życia. Proste rzeczy, które traktujemy jako oczywiste, dla niego są nowe i ekscytujące. I dzięki temu również mnie się takie wydają.”*
Wychowywana przez ojca, który nie zwraca na ciebie uwagi dopóki nie nabroisz. Tęskniąca za matką, której nie znasz. Zwykła nastolatka pragnąca uwagi i uczucia okazująca to poprzez robienie rzeczy zabronionych. Taka właśnie jesteś, uważasz, że posiadasz normalną statystyczną, nieco okrojoną, rodzinę, że nic cię nie wyróżnia. I nawet nie wiesz co cię jeszcze czeka…
Siedemnastoletnia Deznee Cross to dziewczyna, która nie ma najlepszych kontaktów ze swoim ojcem prawnikiem korporacji Denazen. Aby zwrócić na siebie jego uwagę robi wszystko by go zdenerwować, inaczej taktuje ją jakby nie istniała. Na ostatniej imprezie wymyśliła sobie, że zjedzie z dachu na deskorolce, gdy ta wiadomość dotrze do uszu mężczyzny na pewno się zdenerwuje, a ona przecież na to liczy. Gdy wraca do domu na jej drodze w dość nietypowy sposób pojawia się nastolatek, którego gonią dziwnie ubrani ludzi. Dez pomaga mu ich zmylić i zaprasza go do domu. Nie chce zostawić go samego,, fascynuje ją to, że najzwyklejsza rzecz jest dla Kale’a nadzwyczajna, no i… to z całą pewnością zirytuje jej staruszka. Nastolatka nie podejrzewa nawet w co się właśnie wpakowała i ,że odtąd cały jej uporządkowany świat się zmieni. Kim jest Kale? Czemu uciekał? I skąd zna jej ojca?
Nota wydawcy zapowiada coś ciekawego, coś co może wyróżnić się spośród tysiąca innych tytułów. Jest jakaś korporacja, ludzie z nadzwyczajnymi mocami, tajemnice. Do tego ta okładka, która od razu przykuwa oko i wywołuje dreszczyk emocji.
Jus Accardo stworzyła powieść, która jest naprawdę dobra i wyróżniająca się spośród innych dzieł tego gatunku. Niby wszystko już było, ale opisuje to w sobie tylko znany sposób, tak że całość pozwala spojrzeć na to inaczej. Rzeczywistość, którą stworzyła jest bardzo realna. Są ludzie normalni, tacy jak my i są osoby z mutacją szóstego chromosomu, która wywołuje u nich nadnaturalne zdolności (telekineza, śmiertelny dotyk). Korporacja Denazen ich przetrzymuje, izoluje od świata zewnętrznego i wykorzystuje do własnych celów. Fabuła powieści jest starannie przemyślana i dopracowana w każdym calu. Kontrast między dwoma światami jest bardzo widoczny, rzetelnie zobrazowany, a co najważniejsze bardzo realny. Akcja toczy się szybko i wartko, wydarzenia następują po sobie tworząc spójną oraz logiczną całość. Nie znajdzie się tu momentów gdy nic się nie dzieje.
Bohaterowie wykreowani przez amerykańską powieściopisarkę są realni i wiarygodni. Każdy inny i niepowtarzalny. Zaskakują, budzą sympatię lub też niechęć. Najbardziej jednak wykreowani są główni bohaterowie. Dez to nastolatka, która nie rozumie dlaczego własny ojciec trzyma między nimi dystans, która chciałaby jego akceptacji i uwagi. To dziewczyna bardzo silna i uparta, do tego też odważna. Najbardziej jednak byłam zachwycona kreacją Kalea. Jego niewiedza na temat naszego świata, ciekawość, jak u dziecka wszystkiego co go otacza. I ta bezpośredniość w wyrażaniu myśli i uczuć. Liczę, że nie zmieni się w kolejnych częściach, bo właśnie to go wyróżnia.
„Dotyk” pochłonął mnie bez reszty, wciągnął od pierwszych stron i sprawił, że dla poznania zakończenia jak najszybciej zarwałam noc. Historia jest bardzo ciekawa i nawet schemat trójkąta miłosnego nie był irytujący, jak to w niektórych przypadkach bywa. Niby banalna historia, ale jako całokształt, uczucie między Dez i Kalem oraz walka z korporacją, zaskakuje i to pozytywnie, no przynajmniej ze mną tak było. Niemal od samego początku zżyłam się z bohaterami i wraz z nimi wszystko przeżywałam. Byłam zadowolona, że akcja nabiera cały czas tempa, dzieje się dużo, ale wątki były zawsze dobrze rozpisane i dokańczane. Jus Accardo posługuje się lekkim piórem, prostymi oraz krótkimi zdaniami pozwala wyobrazić sobie to co widzą bohaterowie i choć w minimalnym stopniu poczuć ich emocje. Dużym plusem książki jest humor, nie raz i nie dwa wybuchałam niepohamowanym śmiechem.
Seria Denazen zapowiada się bardzo obiecująco i jeśli tylko utrzyma poziom pierwszego tomu, a wszystko na to wskazuje, bo drugi jest równie udany, to będzie to jeden z lepszych cykli fantasy na naszym rynku wydawniczym. Lekka, miejscami zabawna, ale i z dreszczykiem oraz nutką tajemnicy. Polecam.
*cytat pochodzi z książki
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/01/smiertelny-dotyk.html