Twórczość pani Karoliny Głogowskiej jest mi znana już z dwóch wigilijnych powieści, które miałam okazję swego czas czytać. Kilka jej książek ominęłam, jednakże z pewnością będę je nadrabiać w niedalekiej przyszłości. Kiedy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania najnowszego tytułu, który wyszedł spod pióra autorki - zgodziłam się bez wahania. Tak oto mogę Wam dziś opowiedzieć o powieści Sprawa Sary, czyli thrillerze, który skutecznie wciągnął mnie na kilka godzin.
Jest rok 1993. Witek spędza wakacje w Brzezińcu wraz z kuzynami. Pewnego dnia do miejscowości przyjeżdża Sara, wraz z mamą. Chłopiec wydaje się zafascynowany nową koleżanką, a już wkrótce Sara zaczyna spędzać z nim i grupką innych dzieciaków coraz więcej czasu. Nikt jednak nie przewidział tego, jak tragiczne skutki będą miały te wakacje. Po latach wciąż nikt nie rozwiązał zagadki, co stało się tamtego feralnego lipcowego dnia. Witek pracuje jako dziennikarz i na własną rękę postanawia odkryć prawdę. Czy uda mu się odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania? Czy koniec tej sprawy ma szansę na szczęśliwy finał?
Pozwólcie, że rozpocznę od dobrych stron tej pozycji. Karolina Głogowska ma bardzo dobre pióro, dzięki któremu czytanie tej książki było dla mnie po prostu lekkie i przyjemne. Jakimś trafem autorce udało się wciągnąć mnie do swojego wykreowanego świata i przedstawić historię, która bazuje na schemacie, który z kolei teoretycznie może być znany każdemu. Tutaj jednak pojawia się o wiele więcej niewiadomych, a napięcie budowane jest od pierwszej strony.
Kolejnym plusem, który zauważyłam podczas lektury, jest klimat lat 90. Jaki udało się odtworzyć autorce. Nie jest to coś łatwego, ponieważ często zapomina się o takich szczegółach, które właśnie są charakterystyczne tylko dla tej dekady. Karolina Głogowska o tym pamiętała i to właśnie sprawiło, że podczas czytania czułam się tak, jakbym sama przeniosła się do Brzezińca i spędzała czas z tymi dzieciakami.
Nie mogę zapomnieć o samym głównym bohaterze książki. Witold, znany również po prostu jako Witek wzbudził moją sympatię, choć nie zawsze zgadzałam się z jego postępowaniem. Jego determinacja w dążeniu do rozwiązania tej zagadki zaimponowała mi i nadała tej historii dynamizmu. Tak naprawdę nie widziałam tutaj dłuższych momentów “postoju”, ponieważ autorka dbała o to, bym jako czytelnik się nie nudziła.
Sprawa Sary to powieść, która kojarzy mi się bardzo z wszystkimi przypadkami, gdzie w tajemniczych okolicznościach ginie jakaś osoba i nikt nie ma pojęcia, co się z nią stało. Policja jest bezradna i krąży w kółko, a bliscy zaginionego/ej też przerzucają odpowiedzialność na kogoś innego. Ta historia może wydać się dla kogoś okrutnie przewidywalna - oczywiście, w pewnym stopniu taka jest. Jednakże zakończenie tej książki sprawiło, że zaczęłam wątpić we wszystko, co do tej pory przeczytałam. Nie będę ukrywać też faktu, że poczułam minimalny niedosyt, ale raczej jest to kwestia indywidualna.
Ta pozycja zasługuje na tytuł naprawdę dobrego thrillera psychologicznego. Jest budowanie napięcia, są zwroty akcji, ciekawie skonstruowani bohaterowie oraz ona, tytułowa Sara, która po prostu znika. Kto i dlaczego ją porwał? A może sama uciekła? Na to pytanie musicie odpowiedzieć już sobie sami, sięgając właśnie po tę książkę.