Poradników, jak zdrowo, jak pięknie żyć, itp. Na ogół nie czytuję. Z tego właśnie powodu z lekką dozą niepewności sięgałam po książkę, o której chcę dziś opowiedzieć. Być może jest to poradnik, nie mniej jednak dla mnie książka ta okazała się zbiorem przepisów nie tylko na potrawy, ale także na to, jak zdrowo i bezpiecznie jeść.
„Surowe pożywienie. Źródło energii życiowej” Natalii Rose powinno stanowić swego rodzaju niezbędnik dla osób, które dbają o swoje zdrowie, samopoczucie oraz sylwetkę.
Autorka w jasny i przystępny opisuje jak oddychamy i funkcjonujemy. Co jemy i jak te pokarmy wpływają na nasze codzienną egzystencję. Owszem wytyka błędy! I moim zdaniem dobrze robi, powinna jeszcze ostrzej podejść do tematu, bo zbyt łagodnie traktuje dzisiejszą modę na jedzenie byle, czego i byle gdzie. Autorka stawia na harmonijne wibracje pożywienie i wynikającego z tego tytuły pozytywne reakcje organizmu.
Pewne fakty związane z działaniem naszych wewnętrznych mechanizmów wydaja się być bardzo oczywiste, a jednak Natalia Rose przypomina nam ich działanie, zmuszając do zastawienia się, i nagle dochodzimy do wniosku: no tak, ma Kobieta rację! Nie stroni od rad, pokazując jasno i prosto, co tracimy, a co zyskujemy.
Mnie osobiście, pomimo sporego zainteresowania tematem lekko irytowało bardzo stanowcze podejście do produktów mięsnych. Możemy mieć negatywne podejście do samego pochodzenia owego pożywienia, ale moim zdaniem, nie powinniśmy z góry narzucać swoich poglądów osobom, które mięso lubią i nie zrezygnują z jego spożywania.
Najbardziej jednak moim zdaniem na uwagę zasługują dwa ostatnie rozdziały książki:
„Jak odbudować swoje ciało w 21 dni” i „Przepisy na przeróżne dania”.
Nie stosowałam się restrykcyjnie do porad, nie przestrzegałam szczegółowej diety, ale skorzystałam z wielu porad, z wielu przepisów zawartych w książce. Uwielbiam surowe warzywa i owoce. Uwielbiam surowe przyprawy i „różne dziwne zielska”. Nie będę ukrywała także, że skorzystałam w wielu przepisów autorki na przepyszne soki, nektary z owoców i warzyw, które faktycznie działają dodając człowiekowi sił i energii, nawet po dość mocnym wysiłku.
Polecam książkę, przede wszystkim tym osobom, które lubią eksperymentować w swojej kuchni i tym, które chcą i lubią dbać o swój wygląd, ale nie poprzez kupowanie coraz nowszych ubrań, ale poprzez inwestycję w swoje własne ciało.