Reguły gry recenzja

TRZY OPOWIEŚCI O DAWNYM HARLEMIE

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @mrocznestrony ·5 minut
2023-11-03
Skomentuj
5 Polubień
Lubię wracać do bohaterów, których obdarzyłem sympatią. Pewnie nie jestem w tym odosobniony, mogę się założyć, że większość z Was też tak ma. I o ile regularne "spotykanie się", w pewnym momencie, zaczynam traktować jak rutynę ("Cześć, Reacher, gdzie tym razem wywiózł Cię Greyhound?"), tak nagły powrót jest niczym niespodziewany prezent w rękach dziecka.

"Reguły gry" były dla mnie niespodzianką, myślałem bowiem, że "Rytmy Harlemu" to klasyczny jednostrzałowiec - jedna zamknięta historia. Tymczasem dwa lata po napisaniu historii nowojorskiego lichwiarza Reya Carneya, Colson Whitehead nieoczekiwanie powrócił do swojego bohatera, pisząc całkiem oryginalny sequel. "Reguły gry" nie jest kolejną powieścią, a zbiorem trzech opowiadań, których akcja rozgrywa się kolejno w roku 1971, 1973 i 1976. Co ciekawe, Rey wcale nie gra pierwszych skrzypiec w każdej historii, ale o tym za chwilę.

Harlem od lat '60 mocno się zmienił. Minęła dekada i wydaje się, że stare reguły, dawny porządek dzielnicy, został mocno przebudowany. Starzy gracze albo siedzą w pierdlu, albo gryzą glebę, albo - jak Ray - wycofali się i wiodą całkiem zwykłe życie. Ale to zwykłe życie to jedynie pozory. Wystarczy jedna zła decyzja, jeden głupi ruch, jedna iskra, a człowiek znów jest ubrudzony. Otwierające zbiór "Reguły gry" "Ringolevio" to opowieść o tym, jak Rey, wbrew sobie ponownie zostaje wciągnięty przez harlemski półświatek. I pomyśleć, że chciał zdobyć jedynie bilety na Jackson 5 dla córki... Od tego zaczyna się cała kabała, w której będzie kilka trupów i jeden upadły gliniarz, który nie ma już nic do stracenia.

Drugie opowiadanie "Nefertiti", to historia, w której Ray Carney oddaje pierwsze skrzypce kumplowi swojego starego. Pepper to bandzior z dawnych czasów, facet dla którego kodeks ulicy jest bardzo ważny. Nadal jest w branży i od czasu do czasu zarabia na życie napadami na ciężarówki, czy włamami do bogatych domów. Tym razem Ray załatwia mu całkiem legalną robotę - ma ochraniać plan zdjęciowy niskobudżetowej produkcji "Nefertiti". Zdjęcia do filmu kręcone są w całości na Harlemie, a sklep meblowy Carneya robi za jeden z planów zdjęciowych. Wszystko idzie w miarę gładko do momentu, aż gwiazda tego filmu Lucinda Cole, znika w tajemniczych okolicznościach. Teraz Pepper ma za zadanie odnaleźć aktorkę, która jeszcze kilka lat temu, zanim zrobiła karierę, prowadzała się z harlemskim królem podziemia. Pepper zagłębia się w miejskie bagno; bagno, które doskonale zna, i po którym porusza się w miarę swobodnie, próbując dowiedzieć się, co się stało z Lucindą i kto stoi za jej zniknięciem.

Zbiór zamyka opowiadanie "Wykończeniowcy", w którym Ray i Pepper tworzą osobliwy duet głównych bohaterów dążący do wymierzenia sprawiedliwości. Pewnego dnia, Carney dowiaduje się, że syn pani Ruiz - kobiety, której wynajmuje mieszkanie, omal nie spalił się żywcem w jednej z opuszczonych kamienic. Kamienica była dla młodego i jego przyjaciół placem zabaw i pech chciał, że jednego rozu dzieciak zasnął w jednym z mieszkań, to było w dniu, w którym przyszli podpalacze i teraz mały walczy o życie w szpitalu. W Harlemie podpalenia zdarzały się ciągle. To był jeden z najlepszych sposobów na wyłudzenie forsy z odszkodowania. Pech chciał, że ofiarą stał się chłopiec i Ray nie może się z tym pogodzić. Zleca więc Pepperowi, aby dowiedział się kto stoi za tym podpaleniem. Czy to oznacza, że sprzedawca mebli sam chce wymierzyć sprawiedliwość?

Colson Whitehead to dwukrotny laureat nagrody Pulitzera (2017: "Kolej podziemna", 2020: "Miedziaki"), w którego twórczości cały czas przewija się wątek rasowy. Rozgrywające się w czarnym Harlemie "Reguły gry", nie są w tej kwestii wyjątkiem. Antagonizmy spowodowane kolorem skóry są tu wyraźnie żywe, a ja wciąż nie mogę tego zrozumieć. W ogóle wrogość do drugiego człowieka, tylko dlatego, że wygląda inaczej niż ja, jest... głupia i prymitywna i wiele razy zastanawiałem się, po co ludziom tyle bezsensownej nienawiści. Ale ona jest, istnieje i wżarła się w Amerykę niczym stary, zaschnięty bród. Te trzy opowieści o dawnym Harlemie, które składają się na "Reguły gry" to kwintesencja USA, ale także świadectwo powoli raczkujących zmian. W pewnych dziedzinach są to zmiany na lepsze, w innych - wręcz przeciwnie. Whitehead kreśli nam jednak cały obraz czarnej dzielnicy Nowego Jorku w sposób barwny, czasami zabawny, innym razem brutalny, ale zawsze bezkompromisowy. Harlem - owszem - gra tu bardzo ważną rolę, jest cichym bohaterem, sceną wszystkich spektakli, świadkiem zbrodni i ludzkich dramatów, chwil szczęścia i smutków swoich mieszkańców, ale to żywe osoby, te z krwi i kości, a nie cegieł, betonu i szkła, opowiadają nam o swoim życiu, w czasach niespokojnych i niepewnych. Chociaż swoją drogą każdy czas taki jest, choć z różnych powodów i dla nie zawsze tych samych grup społecznych.

Lubię styl Colsona Whiteheada, ma w sobie coś z Dennisa Lehane'a, z tych jego gangsterskich opowieści, ale Colson doprawia swoje historie szczyptą literatury pięknej, przez co wychodzi dzieło bliższe "Ojcu chrzestnemu", choć oczywiście Puzo pisał zupełnie inaczej i miał kompletnie inną wrażliwość. Zarówno "Rytmowi Harlemu", jak i "Regułom gry" daleko do arcydzieła, ale to nie zmienia faktu, że są to książki bardzo dobre, dostarczające sporo emocji, a nie tylko pustą rozrywkę. Whitehead pisze obrazowo i plastycznie, Jego opisy dawnego Harlemu są fantastyczne. Autor doskonale buduje atmosferę, przy czym wydaje się, że nigdzie mu się nie spieszy. Akcja w opowiadaniach zebranych w "Regułach gry" jest raczej spokojna, może nawet nieco ospała, ale w tym dobrym znaczeniu, bo wszystko tu wydaje się być w odpowiednim czasie i miejscu. Whitehead ma nam do opowiedzenia konkretne historie i robi to w sposób konsekwentny, a przy tym dojrzały i przemyślany.

"Reguły gry" to zbiór, który przeczytałem z wielkim zainteresowaniem, i który przypadł mi do gustu. Książka ma swój rytm, swoją dynamikę, a historie wciągają i dają do myślenia. Zebrane tu opowiadania, utrzymane w duchu, noir to kryminały o mrocznym świecie drobnych oszustów, bandziorów i gangsterów, a także o brudnej polityce w wersji bardziej lokalnej. Lubię opowieści, w których bandyta ukazany jest jako postać niejednoznaczna, pełna sprzeczności, ani kompletnie zła, ani dobra. W "Regułach gry" takich postaci nie brakuje.

"Reguły gry" to kryminał dla fanów gatunku, ale nie tylko. To także książka dla tych, którym znudziły się kolejne crime story, z kolejnym nudnym, zmęczonym życiem komisarzem czy innych detektywem i szukają czegoś więcej niż klasycznego kryminału. Polecam Waszej uwadze "Reguły gry", a także "Rytm Harlemu", chociaż - musicie wiedzieć - znajomość pierwszego tomu cyklu z Rayem Carneyem, choć jest pomocna, to nie jest konieczna.

© by MROCZNE STRONY | 2023

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-10-30
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Reguły gry
Reguły gry
Colson Whitehead
7/10
Cykl: Ray Carney, tom 2

Najnowsza powieść zdobywcy National Book Award i dwóch Pulitzerów, uhonorowanego National Medal Of Arts. Sequel bestsellera Rytm Harlemu. Jedna z najciekawszych książek lata 2023 roku według: „...

Komentarze
Reguły gry
Reguły gry
Colson Whitehead
7/10
Cykl: Ray Carney, tom 2
Najnowsza powieść zdobywcy National Book Award i dwóch Pulitzerów, uhonorowanego National Medal Of Arts. Sequel bestsellera Rytm Harlemu. Jedna z najciekawszych książek lata 2023 roku według: „...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Po Rytmie Harlemu przyszła kolej na kolejną odsłonę życia bohatera, Raya Carney'a. Czym się obecnie mężczyzna zajmuje? Czy coś się u niego zmieniło? Wracamy w lata siedemdziesiąte XX stulecia, Ray pr...

@malgosialegn @malgosialegn

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Mickey 7
FACET OD UMIERANIA

W trakcie czytania niektórych książek pojawia mi się taka myśl: to dobry materiał film. Tak jakby Autor pisząc daną historię, już widział ruchome obrazy układające się w...

Recenzja książki Mickey 7
Po zbutwiałych schodach
GDY ŚCIANY ZACZYNAJĄ MÓWIĆ

Premiery książek Anny Musiałowicz, to dla mnie takie małe literackie święta. Dnia Książki nie obchodzę, bo w sumie mam go właściwie codziennie, a z kolei na powieści Ani...

Recenzja książki Po zbutwiałych schodach

Nowe recenzje

Szept
Ś𝘄𝗶𝗮𝘁ł𝗼 𝘁𝗼 ż𝘆𝗰𝗶𝗲. 𝗖𝗶𝗲𝗺𝗻𝗼ść 𝘁𝗼 ś𝗺𝗶𝗲𝗿ć.
@gala26:

Ż𝑎𝑟 autorstwa Weroniki Mathii głęboko zapisał się w mojej pamięci. Była to uczta literacka na bardzo wysokim poziomie. ...

Recenzja książki Szept
Oko słonia
Pustynia, susza, śmierć...
@aga.kusi_po...:

„Oko słonia” ... Po lekturze tak wiele słów ciśnie mi się na usta. Zbyt wiele, by wykrzyczeć je jednocześnie. Zbyt wie...

Recenzja książki Oko słonia
Klątwa Czarnoboga
niesamowita przygoda
@w_ksiazkowy...:

Nieoczekiwane znalezisko odmienia życie trzynastoletniego Makarego i jego przyjaciół. Odnaleziony totem - drewniany po...

Recenzja książki Klątwa Czarnoboga
© 2007 - 2024 nakanapie.pl