To była jedna z najbardziej wyrazistych powieści grozy, jaką w tym roku przeczytałem. Mocna rzecz o lęku i pogubionych duszach we współczesnym świecie. Książka nie tyle straszna, co dająca do myślenia, ale przede wszystkim świetnie napisana.
Chyba nie miałem dotąd do czynienia ze skandynawską grozą, a przynajmniej tego nie pamiętam. Kryminały - tak, jak najbardziej, ale kto z nas nie czytał choćby jednej powieści szwedzkich autorów. Kilkanaście lat temu polskie księgarnie przeżywały potop szwedzki, crime stories z drugiego brzegu Bałtyku przypłynęło do nas naprawdę sporo. Aż nastąpił przesyt. W tamtych czasach swoje "pięć minut" miał u nas również autor omawianej dziś "Życzliwości". W latach 2008-2010 ukazały się trzy powieści Johna Ajvide Lindqvista. Działo się to na fali bardzo dobrze przyjętego horroru "Wpuść mnie" (zekranizowanego aż trzykrotnie), a potem zrobiło się o Nim cicho. Aż do teraz.
"Życzliwość" to powieść z 2020 roku, która zabierze Was do Norrtälje. Czym jest Norrtälje? To niewielkie miasteczko przycupnięte u wybrzeża Bałtyku, gdzie każdy zna prawie każdego, a ludzie są wobec siebie na ogół życzliwi. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia na nabrzeżu pojawia się tajemniczy żółty kontener. Nikt nie wie skąd się wziął, ani do kogo należy, ale to co się z niego wkrótce wydostanie, odmieni mieszkańców nadmorskiej osady. I to odmieni na gorsze...
Zachodzące w mieszkańcach Norrtälje zmiany, obserwujemy z perspektywy kilku bohaterów. Tymi głównymi są Siv i Max, którzy jeszcze do niedawana w ogóle się nie znali. Połączyło ich przeznaczenie, zamiłowanie do gry Pokemon Go oraz nadnaturalne zdolności. Ona od dziecka miewa przepowiadające przyszłość "słuchy", on - wizje. Tych dwoje oraz ich najbliżsi przyjaciele: Anna, Johan i Marco będą musieli zmierzyć się nie tylko z mrocznymi siłami, które opanowało ich rodzinne miasteczko, ale również ze swoim życiem, z traumami i wyzwaniami rzuconymi im przez los...
No właśnie, bo ta groza w "Życzliwości" wcale nie emanuje zbyt mocno. Ona - owszem - jest cały czas wyczuwalna, ale jej manifestacja jest raczej dyskretna. Tutaj od początku, jeszcze zanim pojawił się żółty kontener, miałem wrażenie, że "coś wisi w powietrzu". John Ajvide Lindqvist zbudował niesamowitą atmosferę małego nadmorskiego miasteczka, które z jednej strony jest bardzo podobne do naszych nadmorskich miasteczek (co w sumie naturalne, bo dzielimy to samo morze), z drugiej zaś szwedzka specyfika i nieco inna wrażliwość, mentalność czynią "Życzliwość" opowieść nieco egzotyczną. Sam żółty kontener staje się jednak jedynie pretekstem do opowiedzenia nam historii o zagubionych ludziach we współczesnym świecie. Każdy z bohaterów (wszyscy koło trzydziestki) żyje w poczuciu przegranej. Jedni się z tym godzą, inni nie do końca. W młodości mieli wielkie plany, marzenia, ambicje lecz kolejne lata i ciosy od rzeczywistości sprawiły, że musieli obniżyć swoje oczekiwania. Także "Życzliwość" to przede wszystkim opowieść o nieszczęśliwych ludziach, którzy jednak cały czas tego szczęścia poszukują, choć z różną gorliwością. John Ajvide Lindqvist daje więc nam powieść pod wieloma względami smutną, nostalgiczną i oddającą to, z czym boryka się wielu dzisiejszych trzydziestolatków.
Bohaterowie to zdecydowanie najmocniejsza strona "Życzliwości". Właściwie cała historia opiera się właśnie na nich - na ich przeszłości i relacjach, na ich traumach i podejściu do świata. To w dużej mierze powieść psychologiczna, a różne charaktery i osobowości, sprawiają, że jest różnorodnie, jest ciekawie, jest wciągająco. Motyw grozy również uderzył w mój gust, choć Autor nie eksploatuje go zbyt mocno. Wydarzenia w Norrtälje związane z żółtym kontenerem stanowią tu jedynie tło, choć - jak już wcześniej wspomniałem - to poczucie bliżej nieokreślonego zagrożenia i grozy towarzyszy nam od samego początku i cały czas wisi nie tyle nad naszymi bohaterami, co nad całym miasteczkiem.
Ciekawie został poprowadzony motyw jasnowidzenia i jasnosłyszenia? Kurczę, jest w ogóle takie coś jak "jasnosłyszenie"? 😉 Tak czy siak, Siv to potrafi, potrafi to też jej babka i – w znacznie mniejszym stopniu – matka. Taką zdolność dziedziczą wszystkie kobiety z jej rodu, a Siv ma jeszcze córeczkę Alvę, która... Ok, ugryzę się w palec, żeby nie wystukać Wam tu jakiegoś spoilera.
Ci, którzy nastawiają się na grozę w stylu Stephena Kinga, mogą być rozczarowani. Johna Ajvide Lindqvist stworzył powieść dużo bardziej kameralną niż najbardziej kameralna książka Kinga, właściwie wykorzystał jedynie konwencję tego gatunku, aby opowiedzieć nam wielowątkową historię o świecie bez życzliwości, w którym rządzi bezsensowna przemoc, strach i uprzedzenia. To świetna opowieść, bardzo dojrzała i doskonale napisana. Ok, cegła – tu się zgodzę, ale zupełnie niemęcząca. Wręcz przeciwnie, "Życzliwość" mną owładnęła, wciągnęła, a potem zostawiła ze stosem przemyśleń. A to jest coś, co akurat bardzo lubię. Jeśli powieść pozostawia we mnie jakiś ślad, to znaczy, że mam za sobą ciut więcej niż czystą rozrywkę. Także gorącą polecam Wam "Życzliwość" i liczę na to, że Zysk i S-ka pokusi się o wydanie wcześniejszych powieści tego autora, który – co trzeba mu oddać – potrafi tworzyć niebanalną grozę.
© by MROCZNE STRONY | 2024