"Więzy krwi" J. T. Ellison to thriller psychologiczny, który zdecydowanie warto mieć na uwadze przy wyborze lektury na wieczór. Jego objętość początkowo mnie przeraziła, ale okazało się, że historię czyta się bardzo szybko i ma ona w sobie klimat, który bardzo mi odpowiada.
Poznajemy losy Mindy, która bierze udział w zawodach mających jej zagwarantować dostanie się do reprezentacji olimpijskiej kraju. Jest uwielbiana przez wszystkich, więc publiczność na moment zamiera, gdy ma miejsce okropny wypadek, wskutek którego bohaterka trafia do szpitala. Olimpiada staje pod znakiem zapytania, a gdy lekarze przeprowadzają serię badań jest tylko gorzej, bo na jaw wychodzi, że młoda dziewczyna choruje na ostrą odmianę białaczki. Ratunkiem dla niej jest przeszczep komórek, ale ani jej rodzice, ani ciotka nie mogą być dawcami, bo... Nie są spokrewnieni. Jakie tajemnice skrywa matka Mindy?
Cała historia podzielona jest na trzy części, z czego pierwsza z nich dłużyła mi się zdecydowanie najbardziej. Mam wrażenie, że autorka przeciągała nam niepotrzebnie to wprowadzenie do głównej fabuły i ciekawe rzeczy zaczęły się dziać dopiero koło 150 strony. Ta część mnie zmęczyła, ale ciekawość wzięła górę i dlatego tej książki nie odłożyłam, tylko chciałam wiedzieć jak to wszystko się potoczy, więc polecam się nie zniechęcać, bo dalej jest zdecydowanie lepiej. Mamy tu przedstawione losy kilku bohaterów, które skrupulatnie łączą się w jedną całość, a na jaw wychodzą dawno skrywane tajemnice i zbrodnie. Poznajemy zarówno wydarzenia, które działy się niecałe 20 lat temu, jak i te obecne, a cała zagadka rozwiązywana jest przez kilka osób, w tym przez ciotkę Mindy - Julię, która zdecydowanie jest moją ulubioną bohaterką. Ma w sobie ikrę, chęć walki, jest nieustępliwa i dba o dobro wszystkich i naprawdę ciężko jej nie kibicować w rozwiązywaniu tej sprawy.
Jednak kto czyta moje recenzje, ten wie, że zawsze daję plusy autorowi za te negatywne postacie, bo jestem zdania, że je tworzy się najtrudniej i muszą mieć w sobie to coś, co sprawia, że chce się nimi potrząsnąć. J. T. Ellison udało się stworzyć jedną taką postać. Jej zachowanie, słowa, opisy ruchów, tak naprawdę wszystko co robiła, sprawiało, że czuć od niej było szaleństwo.
Cała fabuła jest przemyślana i choć wiedziałam, w którym kierunku to wszystko się potoczy, końcówka odrobinę mnie zaskoczyła. J. T. Ellison stworzyła świetnych bohaterów, a cała historia jest wielowymiarowa i można na nią spojrzeć z kilku perspektyw. Akcja pod koniec gna w zawrotnym tępie i po prostu nie da się tam już nudzić. Wszystko umila też fakt, że autorka ma bardzo przyjemny styl pisania i całość czyta się naprawdę szybko, a i wydana jest w taki sposób, że przynajmniej mi w ogóle nie męczyły się oczy.
Reasumując, jest to naprawdę dobra historia i spędziłam z nią miło czas. Ten początek bym odrobinę skróciła, ale cała reszta mi się podobała. Była akcja, mnóstwo emocji, mroczny klimat, a to wszystko w walce o bliskich, czyli to, co lubię w tego typu książkach najbardziej. Może w topce moich ulubionych thrillerów się nie znajdzie, ale i tak uważam, że warto poznać "Więzy krwi" i przekonać się na własne oczy jak skomplikowana jest to historia.