Niektórzy ludzie wierzą w przeznaczenie. W przewidzianą przyszłość i z góry zaplanowaną przez siły wyższe. Bez żadnego oporu oddawają się bogom i ich woli. Z pokorą przyjmują wszystkie troski i niesprawiedliwości na swoje barki. Ufają, że pewnego dnia ich cierpienia się skończą i w końcu będą naprawdę szczęśliwi. Wierzą w dobrą wolę bogów i w swoje przeznaczenie. Ale cierpliwość ludzka ma swoje granice. Co zrobić kiedy los ciągle plata Ci figle i rzuca kłody pod nogi? Jak się zachować w sytuacji kiedy Twoja przeszłość jest czarną dziurą, teraźniejszość jest bolączką, a przyszłość Twoim zmartwieniem? W takiej sytuacji znajduje się główna bohaterka powieści pt."Setna królowa".
Osiemnastoletnia Kalinda jest sierotą wychowaną w zakonie, której przeznaczono życie w samotności i modlitwie. Dziewczyna cierpi na częste gorączki, przez co nie nadaje się nawet na służącą, nie mówiąc o, kurtyzanie czy żonie..
Los Kalindy odmienia wizyta potężnego tyrana Radży Tarka. Nagle dziewczyna musi opuścić zakon i wyruszyć na pustynną wyprawę, która zaprowadzi ją prosto do haremu. Jako setna żona będzie walczyć o pozycję królowej z pozostałymi dziewięćdziesięcioma dziewięcioma żonami i licznym kurtyzanami. Jedyną pociechą odnajdzie w osobie strażnika Devena.
W obliczu niebezpiecznego turnieju na śmierć i życie oraz uczucia, które żywi do młodego kapitana, Kalinda ma tylko jedną nadzieję na ucieczkę. Musi obudzić w sobie tajemną i zakazaną moc.
Nie znoszę porównywać książek do innych powieści, ale kiedy zapoznałam się z zapowiedzią "Setnej królowej" to od razu na myśl przyszły mi "Igrzyska śmierci". Czy to dobrze? Pewnie nie, ale to właśnie ten pierwszy impuls zadecydował o tym, że postawiłam przeczytać debiut Pani King. Czy żałuję tego wyboru? Absolutnie nie! Cudownie bawiłam się z wyobraźnią autorki i strasznie żałuję, że tak szybko przeczytałam tę powieść. Wciągnęłam się w nią na maxa i nie mogłam się od niej oderwać, chociaż nasze początki nie były za bardzo udane. Jeżeli obserwujecie mnie na Instagramie, to na pewno zauważyliście, iż pierwsze strony szły mi dość opornie, ale to na pewno nie była wina autorki, lecz moja. "Setną królową" zaczęłam czytać w trakcie sesji i zamiast skupić się na historii Kali, myślami byłam na uczelni. Dzisiaj ponownie przeczytałam pierwsze rozdziały i byłam nimi zachwycona. Jak ja mogłam narzekać na tę książkę? Nie mam pojęcia! Przecież ta książka jest strasznie dobra - tajemnicza, intrygująca i dobrze utkana. Co tu dużo mówić - ta pozycja jest genialna.
A skoro zaczęłam już temat genialności, to musicie wiedzieć, że Kalinda jest wspaniałą główną bohaterką. Gdyby każda postać była taka pewna siebie, a zaraz skromna. Impulsywna, a zarazem stonowana. Przebiegła i delikatna - taka właśnie jest nasza Kali. Ta dziewczyna doskonale wie czego chce i do czego dąży. Nie boi się stawić czoła swoim problemom, wrogom i swoim uczuciom. Naprawdę w tej dziewczynie podobało mi się dużo rzeczy. Została świetnie wykreowana i jestem pewna, iż od razu zdobędzie Waszą sympatię. Kalindy nie da się nie polubić, ponieważ jest szczera, bezpośrednia i pyskata. Aczkolwiek najbardziej ujęła mnie tym, że była niezwykle oddana, prawa i dotrzymywała danego słowa. Nie rzucała słów na wiatr i robiła wszystko, aby nie zawieźć swoich bliskich. Oczywiście, miała swoje wady, ale one tylko dodawały jej uroku i realności.Nikt przecież nie jest idealny, prawda?
W tej części recenzji powinnam rozpływać się na wątkiem miłosnym, ale tego nie zrobię. Wyjątkowo napiszę krótko, zwięźle i na temat. Wątek miłosny był cudowny- niewinny, uroczy i taki delikatny, że aż brak mi słów. Był niezwykły, wspaniały i taki kochany! Musicie się o tym przekonać na własnej skórze i koniec kropka. Zaufajcie mi, bo będziecie naprawdę bardzo zadowoleni. A jak autorka zniszczy to w drugim tomie to strzelę focha! Porządnego focha! Ale już nie mówmy o tym, bo na samą myśl się rozpływam.
Może teraz Was zaskoczę, a może nie, ale romans głównej bohaterki nie jest głównym wątkiem powieści. Czytając "Setną królową" odniosłam wrażenie, że Pani King chce się bardziej skupić na przyjaźni i na pewnym przebiegłym planie. W moim odczuciu to było dobre posunięcie ze strony autorki, ponieważ dzięki temu książka była bardziej nieprzewidywalna, zawzięta i nieposkromiona. Zyskała trochę pikanterii, ale nie tej o której myślicie. Umiem Was zaintrygować, prawda?
"Setna królowa" to niesamowita opowieść o władzy, intrygach i miłości. Jeżeli chcecie przeczytać coś ciekawego, oryginalnego i świeżego, to bez wątpienia powinniście mieć na uwadze debiut Pani King. To nie jest słodka opowiastka o pałacu i przeznaczeniu, lecz o okrutnym otoczeniu i paskudnym losie. Czy główna bohaterka będzie miała w sobie tyle siły, żeby uratować siebie i swoich bliskich? Czy odważy się sprzeciwić swojemu przeznaczeniu? Tego dowiecie się po przeczytaniu "Setnej królowej".