Zabierając się do czytania tej książki myślałam, iż będzie to szybka, łatwa i przyjemna lektura. Niewymagająca, ale i niepozostająca na dłużej w pamięci. I właściwie się nie pomyliłam, może za wyjątkiem paru szczegółów, które postaram się tutaj opisać.
Autorka „Lustra czasu” to Anna Piega, z wykształcenia polonistka, a od 2008 roku – kiedy to wydała swoją pierwszą powieść, „Klub Dobrej Wiadomości” – także pisarka. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się jej styl pisania – lekki, ale nie banalny, obfitujący w różne metafory, porównania i naprawdę ciekawe opisy.
Główną bohaterką powieści jest Daria Sulima - młoda dziewczyna, rozpoczynająca swoją karierę muzyczną oraz dorosłe życie na własną odpowiedzialność. Ma za sobą bogatą przeszłość, wypełnioną negatywnymi emocjami i zdarzeniami; jest tajemnicza, ale i dociekliwa oraz konsekwentna. Gdy wydaje się, że w końcu wszystko sobie uporządkowała, tak naprawdę wszystko się dopiero zaczyna. Jeden losowy wypadek powoduje efekt domina, w wyniku czego Daria odkrywa tajemnice swojej rodziny i kłamstwa najbliższych osób, którym bezgranicznie ufała. Rozpoczyna prywatne śledztwo, poznaje historię swojego drzewa geologicznego i sekrety sprzed 25 lat, przeżywa skrajne emocje… Jednym słowem przechodzi osobiste trzęsienie ziemi, którego finał ciekawi czytelnika do ostatniej strony.
W tej książce znajdziemy praktycznie wszystko, czego chcielibyśmy uniknąć na swojej życiowej drodze - wiele negatywnych emocji, wydarzeń, zmian i bolesnego odkrywania prawdy. Można kibicować głównej bohaterce lub ją potępiać – ja nie zżyłam się zbytnio z Darią, często nie rozumiałam jej decyzji i przede wszystkim więcej od niej kojarzyłam. To właśnie jest pierwszym minusem „Lustra czasu” - autorka daje czasami za dużo informacji, na przykład z urwanych rozmów, po których czytelnik może wysnuć jakąś teorię, a główna bohaterka nadal z niczego nie zdaje sobie sprawy i dużo później uświadamia sobie niektóre rzeczy. Jest to niesamowicie irytujące, aż chcę się krzyknąć: „No dopiero teraz to zrozumiałaś?!”. Ale tak naprawdę takie momenty zdarzają się rzadziej od niespodziewanych zwrotów akcji, które również tu występują i czasem mogą wprowadzić czytelnika w osłupienie.
Przez pierwsze sto stron bardzo podobała mi się fabuła – bohaterka pod wpływem targających nią emocji po prostu wsiada w pociąg i jedzie, by być w centrum wydarzeń lub spotkać się z kimś bliskim. Na początku bardzo mnie to ciekawiło, jednak później, gdy okazało się, że tak ma wyglądać cała powieść – trochę się zawiodłam. Akcja opiera się właściwie na rozmowach, rozmowach i rozmowach, bo w ten sposób Daria poznaje historię swojej rodziny. Nie jest to jednak nużące i nadal byłam zaciekawiona, jak to się dalej potoczy.
Co do rozmów, to znalazłam kolejny, ale ostatni i naprawdę bardzo mały minus „Lustra czasu”. Otóż kiedy mamy w jakiejkolwiek książce scenkę, kiedy np. dwóch bohaterów siada przy kominku i pije aromatyczną gorącą herbatę, od razu tworzy się specyficzny, sielski klimat. A tutaj jest on aż nadużywany – nie ma ani jednej rozmowy, podczas której postacie nie popijałyby świeżo zaparzonej kawy, malinowej herbatki, wina czy imbirowego piwa. Wiem, wiem – czepiam się szczegółów. Ale po prostu chciałam zwrócić uwagę na fakt, iż przez to książka staje się przewidywalna i miejscami śmieszna – kiedy widzę, że zapowiada się rozmowa, to wiem, że zaraz ktoś zaproponuje coś do picia – i nigdy się nie mylę. Oczywiście w codziennym życiu jest to naturalne, ale w powieści ten powtarzający się element z wytwarzaniem na siłę klimatu po prostu irytuje.
A teraz pora na zalety. Niewątpliwie książka wciąga, zachęcając do lektury przyjemnym stylem pisania Anny Piegi oraz historią, która mogłaby się przydarzyć każdemu z nas. Różnorodne postacie, różne postawy życiowe i zachowania. Coś, co lubi chyba każdy z czytelników, czyli odkrywanie tajemnic i sekretów. A oprócz wymienionych wyżej małych wad i niedociągnięć, nie mam tej książce nic do zarzucenia.
„Lustro czasu” mogę szczerze polecić wszystkim, którzy mają ochotę na łatwą i szybką „obyczajówkę”, idealną na kilka wieczorów. Myślę, że nikt się na niej nie zawiedzie, ale i przesadnie nią nie zachwyci - ta książka nie jest wstrząsająca, nie posiada nadzwyczaj oryginalnej fabuły, nie niesie ze sobą szczególnie mądrego przekazu – oprócz tego, że kłamstwo ma krótkie nogi, ale wie to chyba każdy z nas. Dla mnie powieść Piegi była po prostu dobrym odpoczynkiem od poważniejszych treści, więc dla wszystkich spragnionych relaksu z książką gorąco polecam „Lustro czasu”.