„Zniewolenie” to kolejna pozycja autorki bestsellerów dla młodzieży – Carrie Jones. Kontynuacja „Pragnienia” podbiła top listy książek za granicą, czy w Polsce stanie się tak samo? Pani Jones pisząc drugą część serii wykorzystała złoty środek „wszystkiego po trochu”. Jest akcja, jest wątek romantyczny. Oczywiście czytamy o dalszych losach Piksów uwięzionych w lesie. Całość z punktu widzenia Zary White. Lecz czy „Zniewolenie” posiada najważniejszą cechę? Czy potrafi złapać czytelnika w swoje sidła, jak na miano bestseller przystało?
Akcja dalej toczy się w Bedford w stanie Maine. Odwiedzamy liceum Nicka, Zary i reszty paczki, przemierzamy niebezpieczne czeluści lasu, chronimy się wraz z bohaterami w ich domach, do których nieproszone Piksy nie mają wstępu. Czas, w którym rozgrywają się wydarzenia to oczywiście XXI wiek, tak jak w poprzedniej części. Nadaje to lekturze większej wiarygodności, a na podstawie własnych odczuć pozwolę sobie stwierdzić, iż dzięki temu czytelniczki chylą się ku marzeniom o Nicku, Devynie czy Astleyu – przecież to wszystko jest takie żywe, tak dokładnie rozgrywa się w wyobraźni… Jak już wspomniałam, w roli narratora występuje Zara. Jej narracja jest lekka, ale nie szczędzi nam wewnętrznych przemyśleń dziewczyny. Na szczęście nie są one męczące czy też denerwujące. Wręcz przeciwnie, można z nich wyciągnąć wnioski i zauważyć zmiany w jej postępowaniu i myśleniu. Minusem takiej narracji jest ograniczony dostęp do znajomości uczuć reszty postaci, choć może to być jednocześnie atutem – do końca nie wiemy, co się zdarzy i nie możemy tego wywnioskować po tym, co dzieje się w głowie Devyna, Issie, Astleya i innych, gdyż nie mamy do niej dostępu.
Zara White z pozoru jest ciągle tą samą nastolatką, ale z biegiem książki i rozwojem wydarzeń przekonujemy się, że nabiera ona nowych cech, zaczyna sama podejmować decyzje i złości się, gdy nie może na coś poradzić lub gdy inni traktują ją jak niezdolną do samodzielnych decyzji osobę, bezbronną, zależną dziewczynę. Kocha Nicka, lecz zdarza się jej mu postawić, sprzeciwić. Moim zdaniem jest to dobra rzecz, ponieważ wiele jest związków, fikcyjnych i prawdziwych, w których jedna ze stron staje się podatna na wpływy i całkowicie traci samodzielność. Nick Colt… Cóż, zaborczy czy nie, nadal pozostaje ubóstwianym przeze mnie przystojnym ideałem o czekoladowych oczach, który robi swojej dziewczynie ciasteczka z masłem orzechowym oraz zabiera ją do kręgielni. Czy to nie słodkie? Sami widzicie, jak wpływa na mnie ten bohater. Nie chcę niczego zdradzać, ale wydarzenia w „Zniewoleniu” bardzo mną wstrząsnęły, nigdy nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy. Zauważyłam, że autorzy powieści dla młodzieży uciekają od takich rozwiązań. Może dlatego, że później trudno byłoby im z tego wybrnąć? W każdym razie Carrie Jones zgrabnie wplotła w fabułę mitologię skandynawską, walkirie i Walhallę, mistyczną krainę. Te elementy stworzyły jej rozległe pole do popisu w trzeciej części. Wracając do bohaterów, między Devynem a Issie wszystko zmierza w dobrą stronę do czasu, gdy wtrąca się skrywająca tajemnicę Cassidy. Zaczyna spędzać coraz więcej czasu z Devynem, a Is jest bliska załamania. Pomijając „wielkie wejście” Cassidy, które zapewniło jej początkową nieufność z mojej strony, polubiłam ją. Do ekipy z Bedford dołącza także tajemniczy blondyn Astley o hipnotyzująco zielonym spojrzeniu… Kim jest? Co robi w Maine? I najistotniejsze – czemu śledzi Zarę?... Nie mogę powiedzieć, że jest wspaniały (nie licząc wyglądu) i lepszy od Nicka. Sądzę wręcz, że nie jest konkurencją. Polubiłam go na swój sposób. Ma on w sobie to coś, co przyciąga uwagę i nie do końca wzbudza zaufanie jednocześnie siejąc ziarno intrygi.
Przejdźmy do aparycji i samego wydania książki. Okładka jest taka jak w oryginale, matowy materiał pięknie kontrastuje z błyszczącą, złotą powieką i taką samą łzą. Tytuł „Zniewolenie” jest pięknie wygrawerowany i uwypuklony. W pierwszej części serii mieliśmy do czynienia z fobiami i ich opisami, które rozpoczynały kolejne rozdziały, a w tym tomie występują wskazówki i fakty na temat Piksów i ich natury. Jest to napisane raz śmiesznie, raz ironicznie, a raz po prostu naukowo. Kolejny plus za oryginalność!
Całość wydarzeń i wartkości akcji w „Zniewoleniu” mnie zaskoczyła. Zanim się zorientowałam, już przewracałam ostatnią stronę. Dosłownie nie ma fragmentu, który nie kryłby porywającej lektury i zniewalająco szybko rozwijających się licznych problemów, z którymi przychodzi się zmierzyć Zarze, jej przyjaciołom i rodzinie. Po burzliwych przeprawach z Piksami w „Pragnieniu” Carrie Jones nie daje nam odetchnąć, rzuca nas w wir niebezpieczeństw, suspensu i zniewolenia, które ogarnia nas, gdy czytamy jej dzieło. Absolutnie polecam tę lekturę każdemu, kto szuka relaksu przy dobrej książce, która kryje przesłanie o prawdziwej przyjaźni, przeznaczeniu każdego z nas, ogromie miłości i zdolności do poświęceń. Mnie „Zniewolenie” zniewoliło i pozostanie tak do czasu, aż będę mogła sięgnąć po część następną – „Oczarowanie”. Jednak do tego czasu muszę jakoś wytrwać, a całą resztę, która przeczytała „Pragnienie” i ma ochotę na coś więcej nakazuję oddać się w posiadanie świata wyobraźni stworzonego przez panią Jones w „Zniewoleniu”