“Carlson wspominał ich pierwsze spotkanie. Poznał Margaret i Steve'a jako młodych, eleganckich ludzi. Wrócili do domu i dowiedzieli się, że ich dzieci zaginęły. W ciągu kolejnych dni, stopniowo zamieniali się w cienie samym siebie. Blade i przerażone istoty lgnące do siebie w niemej rozpaczy.”
“Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd – były blade, uśmiechnięte, jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem, obserwując krzątaninę, radość o ból ludzi w dole, i nie mogli powstrzymać rozbawienia, gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata. A przecież wierzy w to każdy.”
“Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd - były blade, łagodnie uśmiechnięte, jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem, obserwując krzątaninę, radość i ból ludzi w dole, i nie mogli powstrzymać rozbawienia, gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata. A przecież wierzy w to każdy z nas.”