“Jeszcze pozbierać perły patrzę do wewnątrz widzę mroczną otchłań pełną węzłów sprzeczności rozrzucane garściami na oślep myśli odbijają się od twardych ścian giną rozdeptywane ustawicznym marszem w tunelu czasu przemijanie trwa nawet gdy trzewia śpią i sen resetuje mózg zawieszony oczekiwaniem na świt pierwszego pieczonego kartofla olśnienia może uda się oszukać horyzont biegnąc do mety pozbierać perły poezji rozsypane w akcie narodzenia”