Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy lubicie i odmiane", znaleziono 2

-Banany dla świń? to chyba nie całkiem zgodne z tradycją. Ja bym przyniósł żołędzie. Albo jabłka. Albo brukiew. - Tak, nadrektorze, ale bibliotekarz lubi banany. - Bardzo pożywny owowc, panie Stibbons. - Istotnie, nadrektorze. Chociaż, co zabawne, w rzeczywistości to nie jest owoc.-Naprawdę? - Naprawdę. Botanicznie jest to odmiana ryby. Według mojej teorii, banany sa kladystycznie spokrewnione z krulliańską iglicznią, która także jest żółta i pływa w pękach, czyli ławicach. - I żyje na drzewach? - Na ogół nie, nadrektorze. Banany najwyraźniej próbują zająć nową niszę. - Wielkie nieba, naprawdę? To zabawne, ale nigdy specjalnie nie lubiłem bananów i zawsze byłem podejrzliwy co do ryb. Teraz to by się wyjaśniło.
Vetinari nie dbał specjalnie o ochronę. Zwykł korzystać – to znaczy nadal korzystał – z ludzi, którzy próbowali jego potraw, ale była to dość powszechnie stosowana metoda. Owszem, Vetinari dodał do tego własny, szczególny manewr. Jako jego kosztujący – dobrze traktowani i opłacani – pracowali wyłącznie synowie głównego kucharza. Jednak poczucie bezpieczeństwa wynikało raczej z faktu, że był odrobinę bardziej użyteczny żywy niż martwy, i to z punktu widzenia wszystkich zainteresowanych. Wielkie i potężne gildie nie lubiły go, ale wolały mieć go u władzy, niż choćby myśleć o kimś z konkurencyjnej gildii zasiadającym w Gabinecie Podłużnym. Poza tym Vetinari gwarantował stabilność. Była to zimna, kliniczna odmiana stabilności, ale jego geniusz odkrył, że właśnie stabilności ludzie pragną najbardziej.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl