Z racji tego, że „Jak naprawić palanta. Instrukcja w 10 krokach” jest debiutem, czytelnicy nie mieli jeszcze zbyt wielu okazji, by Panią poznać. Proszę nam o sobie opowiedzieć. Kim jest Anna Craft?
Przede wszystkim - kimś, kto postanowił w wieku trzydziestu lat zacząć spełniać wszystkie swoje marzenia :) Osobą ledwo mogącą przeżyć dzień bez dużej czarnej kawy rano, uwielbiającą czarny humor i podziwiającą bliskich akceptujących jej natręctwa. Na co dzień nie czytam romansów (chociaż już trzy napisałam), od kilkunastu lat gram w gry fabularne (co na pewno pomaga budować postacie do swoich powieści), a do tego boję się absolutnie wszystkiego od ciemności do latających owadów.
W Pani notatce biograficznej znalazłam informację, że pierwsze powieści napisała Pani na smartfonie. Czy to prawda? Proszę przybliżyć nam tę historię.
Prawda - mogę to zeznać pod przysięgą. Pierwsze dwie, a właściwie dwie i pół powieści, napisałam na smartfonie. Duże znaczenie miały tu względy czysto praktyczne - kiedy zaczynałam przelewać swoje historie na ekran po pierwsze nie miałam zbyt wiele czasu, po drugie - własnego komputera, z którym mogłabym się zaszyć w kącie mieszkania. Pisałam w najdziwniejszych miejscach - w kolejkach sklepowych, komunikacji miejskiej, wannie, stojąc nad kuchenką czy piekarnikiem. Miałam taki zwyczaj, że w drodze na siłownię odsłuchiwałam swój tekst czytany pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem lektora w aplikacji i nanosiłam poprawki, kiedy coś mi "zgrzytało". Czasem zapominałam, że mam na sobie słuchawki i komentowałam coś na głos albo dawałam upust swojemu zaskoczeniu jakimś elementem powieści. Mam nadzieję, że świadkowie tych incydentów mieli równie dużo zabawy, co ja. Poza tym - jaka to oszczędność czasu!
Kiedy roztrzaskałam smartfon o bruk pękł nie tylko ekran, ale i moje serce. Po wspólnie spędzonym roku miałam wrażenie, że rozumiemy się ze słownikiem telefonu tak dobrze, że powinnam mu odpisać choćby niewielki procent zysku z całego przedsięwzięcia.
Niebanalna, zabawna, przyjemna, energetyczna – to tylko kilka z setek pozytywnych określeń książki, które znalazłam w recenzjach. Czy spodziewała się Pani tak ciepłego odbioru swojego debiutu?
Miałam na to nadzieję, ale przyznam szczerze, że nie spodziewałam się aż tak pozytywnego odbioru. Z tego miejsca bardzo dziękuję wszystkim za niespodziewane wiadomości w środku nocy, komentarze i opinie. Nawet nie wiecie jak dużo to dla mnie znaczy i jakiego daje „kopa" :) Brałam pod uwagę, że mój humor czy styl może nie trafić do każdego. Brałam też pod uwagę to, że „palant” był drugą powieścią jaką napisałam w życiu, a czytelnicy są bardzo świadomi i przykładają dużo uwagi nie tylko do ogólnego wrażenia z lektury, ale też kwestii bardziej technicznych - tempa, motywacji bohaterów, języka, nawet samej formy w druku czy wersji e-book. Na pewno dużo komfortu dawał mi fakt, że powieść była wcześniej opublikowana na platformie Wattpad i tam zyskała grono czytelników. Wiedziałam więc, że jest jakieś światełko w tunelu, które okazało się pędzącym w moją stronę pociągiem, do którego z przyjemnością wskoczyłam.
Fabuła „Jak naprawić palanta. Instrukcja w 10 krokach” osadzona jest w korporacji. Na co dzień Pani również pracuje w dużej firmie. Czy praca miała w tym wypadku przełożenie na książkę? Była inspiracją? A może historią, która się wydarzyła naprawdę?
Oby nie! Nie zrozumcie mnie źle - lubię swoją pracę, ale nie chciałabym, żeby wpływała na każdy aspekt mojego życia :) Chociaż po zastanowieniu przyznam, że powieść zawiera pewne elementy, jakie mogłabym z łatwością przypisać swoim doświadczeniom. Ludzie, z którymi miałam przyjemność współpracować przez te dobrych kilka lat (sami w sobie stanowią tak barwną galerię postaci, że miałabym trudność wszystkich zmieścić na kartach nawet kilku powieści), niebywała dynamika i codzienne wyzwania, dużo pozytywnych emocji i czasem równie dużo powodów frustracji – to wszystko ma gdzieś swoje odbicie. Na całe szczęście na swojej drodze nie spotkałam demonicznych przełożonych na miarę bohatera „Jak naprawić palanta”, a sama historia jest czystą fikcją literacką.
Historia, którą Pani stworzyła nie dzieje się w Polsce. Dlaczego zdecydowała się Pani na przeniesienie wydarzeń do innego kraju?
Tak naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo musiałabym zaplanować napisanie powieści, żeby świadomie zdecydować o miejscu akcji podczas gdy powstała ona bardzo spontanicznie. Chociaż akcję „palanta” możemy umiejscowić w Stanach Zjednoczonych, na dobrą sprawę nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby historia rozgrywała się w warszawskim czy krakowskim biurowcu. Myślę jednak, że to kwestia swego rodzaju umowności i przyzwyczajeń. W swojej powieści, zresztą podobnie jak inni twórcy, bazuję na pewnym wyobrażeniu jakie mamy o danym miejscu. Na pewno zgodzimy się, że Stany kojarzą nam się z szybką karierą (znany motyw „od pucybuta do milionera”), horrendalnymi kosztami studiów i nieograniczonymi możliwościami. Ja otwarcie przyznaję, że chętnie korzystam w tych skojarzeń i stereotypów próbując je ograć na swój sposób. Osobiście również sięgam po książki, których akcja rozgrywa się poza Polską, co nie jest takie trudne, bo najczęściej są to powieści osadzone w światach, które nie istnieją :)
W gratisie do pytania podam pewną ciekawostkę: w tekście powieści nie pada nazwa miasta będącego tłem historii. Mogę zdradzić, że wskazówka dotycząca miejsca akcji „palanta” padnie pod koniec kontynuacji powieści.
Czytelnicy w swoich recenzjach podkreślają, że z niecierpliwością oczekują dalszych losów bohaterów. Czy będziemy mieli możliwość je poznać?
Mam przyjemność potwierdzić, że planujemy wraz z wydawnictwem Amare oddać w Wasze ręce kontynuację powieści „Jak naprawić palanta” zatytułowaną „Jak nie zepsuć palanta” w kwietniu 2022. Już nie mogę się doczekać, żeby podzielić się tą historią i mam nadzieję, że spełni oczekiwania czytelników. Szczerze powiedziawszy - denerwuję się dużo bardziej niż przed debiutem!