Cytaty Agnieszka Brückner

Dodaj cytat
Bo przy­jaźń po­le­ga na tym, by zna­leźć wśród ota­cza­ją­cych nas ludzi ta­kich, któ­rzy są rów­nie sza­le­ni jak my i któ­rzy nie po­zwo­lą nam robić głu­pich rze­czy… samym.
Hokus-​pokus, czary-​mary, ma­sze­ruj do windy albo będą ci się śnić kosz­ma­ry.
Mam dość szantażu. Mam dość bycia ofiarą cudzych grzechów. I tak nie mam nic prawdziwie cennego, co mogłabym stracić...
Są rany, które nie zabliźniają się tak szybko, jak byśmy chcieli. Ale jednocześnie to właśnie one napędzają nas do zemsty za własne krzywdy.
(...) czasami trzeba wybrać mniejsze zło. A czasami nie mamy nawet takiego luksusu, jakim jest swobodny wybór.
Kiedy trzeba, jest zimna, dumna i władcza, ale zawsze walczy w obronie rodziny i naszych interesów, nawet wtedy, gdy sama przez to cierpi.
Mój wewnętrzny demon zdążył zgłodnieć. Przyszła pora, by nakarmić bydlaka.
Najpierw bym go pozbawiła przytomności, następnie związała i czekała, aż się ocknie, a potem ucięłabym mu przyrodzenie tępym nożem do kartonów.
Ona jest… – szukam właściwego słowa – wyjątkowa – mówię w końcu. – Ciepła, otwarta na nowości, trochę skrzywdzona przez los, ale to daje jej tylko więcej uroku. Widać, że ma w sobie wolę walki i siłę. Choć ona sama nazywa się Kopciuszkiem, mi raczej kojarzy się z feniksem, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
- Wasza miłość była krótka, ale mocna i wiem, że przetrwa nawet coś takiego, jak śmierć - oznajmia cicho. - Ale musisz przestać żyć przeszłością i żalem... - szepcze. - Pora, być ruszył do przodu...
(...)życie to nie gra.
A gdy trafia się idiota, który jest na tyle głupi, by zmusić nas do wybrania pomiędzy najbliższymi, to wtedy go zabijamy, rozwiązując tym samym problem.
Zaletą życia w mafii jest to, że możesz zjeść ciastko i mieć ciastko. Dobrze wiesz, ze dla nas nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego nigdy nie stanie się tak, bym musiała wybierac pomiędzy członkami własnej rodziny.
By poznały, czym jest prawdziwa, braterska miłość, oddanie i wsparcie. By zawsze miały obok siebie kogoś, kto będzie gotów oddać z drugie życie.
Przez lata wpajano mi, że zawsze i za wszelką cenę mam bronić swoich najbliższych. I to właśnie to wychowanie doprowadziło do tego, że zabiłem bossa kansaskiej mafii.
Stałam się maszyną do zabijania w rękach własnego ojca. Bydlaka, którego kiedyś w końcu zabiję...".
Nigdy nie zapomnę, jak to jest być złamaną z rozkazu własnego ojca. Człowieka, który z założenia powinien chronić mnie przed wszelkim złem tego świata, a nie je fundować.
To nie jest historia z pierdolonym happy endem. To jest tragedia, niczym Romeo i Julia i jeśli nadal będziemy próbować walczyć o swoje marzenia, to skończymy jak tamci… Martwi!
Od zawsze mama wpajała mi do głowy, że należy szanować ludzki czas, zarówno nasz własny, jak i naszego towarzysza. Dlatego też za każdym razem staram się na miejsce docierać przed ustaloną porą, by nikt na mnie nie musiał czekać.
-Randkę?- Gabriel staje w miejscu, przyglądając mi się z zaskoczeniem , a ja wykorzystuje jego dekoncentrację i wytrącam mu broń z ręki.
-To nie randka, młody koloryzuje- wyznaje . - A teraz klękaj i oddaj pokłon swojemu panu - nakazuję, przykładając ostrze plastikowej szpady do jego szyi.
-A czy ja ci wyglądam na pięciolatka, który spełni to żądanie?- prycha, odsuwając od siebie zabawkę.
- Może nie wyglądasz, ale na pewno się tak zachowujesz - wytyka jego przyszłą żona, a ja nie wytrzymuję i parskam śmiechem ...
Kobiety nie są jak kruche porcelanowe lalki - zaczyna cicho, a ja przenoszę na niego wzrok. - One są silne, silniejsze niż my - dodaje, patrząc przed siebie. - Czasami wydaje nam się, że dana sytuacja je skrzywdziła, trwale uszkodziła, tworząc rysę czy pęknięcie na tej ich nieskazitelnej powłoce, ale one już po chwili znowu stają na nogi i ruszają przed siebie z wysoko uniesioną głową, sprawiając, że stają się w naszych oczach jeszcze piękniejsze...
- Uważaj, Stone, bo tylko kopiesz sobie większy grób -zauważam. - W każdej chwili mogę cię kopnąć w dupę i poszukać sobie miłego faceta, który będzie mnie szanował, liczył się z moim zdaniem i traktował jak dorosłą kobietę- wyliczam, a jego uśmiech gaśnie na rzecz rosnącej irytacji. -Nie pogrywaj więc ze mną, bo jak widzisz, to działa w dwie strony...
Jesteśmy niczym planeta i jej satelita. Jedno będzie krążyć wokół drugiego, bez jakiejkolwiek szansy na to, że coś lub ktoś je rozdzieli.
Widok dia­bła ze świę­co­ną wodą byłby dla mnie mniej­szym za­sko­cze­niem niż twoja obec­ność w moim ga­bi­ne­cie.
Tytuł tej wystawy brzmi: Piekło zamarzło - wyjaśnia, zbliżając się do mnie małymi kroczkami. - ale pewnie zdążyłaś się już tego domyślić, oglądając te obrazy -dodaje, obejmując mnie w pasie zaborczym gestem.
- No i co w związku z tym ? -dukan, a pada z naszych ust miesza się tuż przed naszymi nosami.
-Powiedziałaś, że wyjdziesz za mnie, gdy pękło zamarznie- wyjaśnia.
-A z nieba spadnie manna- odpowiadam, czując, że tracę grunt po nogami.
-Tak, manna...-szepcze z rozbawienie.
- Eva zagroziła wam torturami , jeśli pojedziecie za nimi ? -dopytuję.
- Tak. - Potakuje nerwowo głową. - Najpierw zapytała , czy byliśmy wczoraj obecni w piwnicy , a potem powiedziała , że jeśli pokażemy sie jej na oczy, to skończymy jak tamten skurwiel , a nasze ciała będą materiałami do ćwiczeń dla reszty żołnierzy - odpowiada. - A szef przecież widział ją w akcji... - duka na koniec.
- Jak ty szkolisz swoich żołnierzy ? - zwracam się zdumiona do Ivo.
- Możesz naprawić moje błędy. - Uśmiecha się , siadając na moim krześle. - Możesz zająć się codziennym treningiem ich wszystkich, jeśli chcesz.
Nie komentuję jego słów, tylko odwracam się do trójki mężczyzn i ich żywego manekina.
- Jeden niech przejdzie na plecy, dwójka zajmie się ramionami . Pokaże wam , jak to się robi , na klatce piersiowej . Macie sprzęt ? - Wyciągają swoje noże i uśmiechają się radośnie. - No to zaczynamy.
Wyjdź stąd już. Wyjdź i o mnie zapomnij. To nie jest historia z pierdolonym happy endem . To jest tragedia - taka jak Romeo i Julia . Jeśli będziemy próbować walczyć z Valentim o swoje marzenia , to skończymy jak oni...martwi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl