Cytaty Agnieszka Peszek

Dodaj cytat
Kto się czuje szczęśliwy, nie starzeje się.
– Ach, te ko­biety, nie­zro­zu­miałe, a jed­no­cze­śnie jak tlen po­trzeb­ne do ży­cia.
Pa­mię­taj­cie, nie wierz­cie nie­po­twier­dzo­nym in­for­ma­cjom z sieci, one ni­czym nie róż­nią się od po­wta­rza­nych z ust do ust plo­tek, które z cza­sem co­raz bar­dziej od­da­lają się od prawdy.
Nie ma co się bać py­tań. Trzeba bać się od­po­wie­dzi.
Najgorszy ból w życiu to ten, którym nie możesz się z nikim podzielić, bo ci, którym możesz o nim powiedzieć nie zrozumieją, a tym, którzy mogliby zrozumieć, nie możesz powiedzieć.
Od zawsze czuł, jakby żył w klatce. Jakby jego życie nie należało do niego. Jakby jego osobowość determinowało jedno wydarzenie z przeszłości.
Każdy jak co rano pochłonięty był swoimi rozmyślaniami, nikt nie zwrócił większej uwagi na młodą dziewczynę, choć mogły to być ostatnie
minuty jej życia.
Wszystko, co zgadza się z naszymi
życzeniami, jest prawdą.
Wszystko inne doprowadza nas do
wściekłości.
Całość jej stroju wyglądała powalająco i na pewno nie należała do najtańszych.
Mimo że chciała, aby chwila ta trwała jak najdłużej, musiała wrócić do rzeczywistości.
Miał jednak pewną wadę - o ile można tak nazwać fakt posiadania rodziny.
Smut­ne to, że sta­rość nas zjada. To, co czło­wiek ho­do­wał przez ży­cie, na­gle ulega de­ma­te­ria­li­za­cji. Kie­dyś czy­ta­łam ar­ty­kuł o tym, jak ważne jest dba­nie o masę mię­śnio­wą, na­wet bu­do­wa­nie jej na wy­rost, żeby póź­niej, wła­śnie gdy czło­wiek zbli­ża się ku koń­cowi swego ży­cia, mieć nad­wyżkę.
Po­dob­nie jak wielu stra­te­gów, wy­cho­dzę z za­ło­że­nia, że idąc ma­łymi kro­kami, można dojść do celu. Wy­zna­czam cele zwią­zane z firmą czy ak­tyw­no­ścia­mi fi­zycz­nymi, ale ni­gdy się nie za­sta­na­wia­łem, co mnie uszczę­śli­wia, bo od lat coś mi ciąży, przy­ćmie­wa­jąc każdy suk­ces.
Ni­gdy nie wy­pi­sy­wa­łem so­bie żad­nych po­sta­no­wień no­wo­rocz­nych. Ni­gdy nie wy­zna­cza­łem ce­lów tylko z tego wzglę­du, że zmie­niał się rok. Ro­bię to na bie­żąco. Cele od za­wsze mają w moim ży­ciu spore zna­cze­nie. Po­ma­gają iść do przo­du.
Mam na kon­cie sporo kasy ze spad­ku po babci, ale jest on na sta­rość, nie na prze­że­ra­nie go, gdy je­stem w kwie­cie wieku, bo cały czas tak na sie­bie pa­trzę.
Nie­stety msz­cze­nie się prze­ło­żo­nych od ja­kie­goś czasu było na po­rząd­ku dzien­nym. Poza tym do­brze wie­dzia­łam, że to nie praca jest pro­ble­mem, ale lu­dzie, a do­kład­niej ne­po­tyzm. Gdy na od­po­wie­dzial­nym sta­no­wi­sku lą­duje nie­od­po­wied­nia osoba z ko­nek­sjami, nic do­brego nie może z tego wy­nik­nąć.
Mój mózg nie pod­po­wiada mi żad­nych ob­ra­zów. Jakby ktoś wy­ma­zał je z mo­jej pa­mięci ma­gicz­ną gumką.
Na­pi­nam się cała i po­now­nie pró­buję unieść po­wieki. Ten nie­wiel­ki ka­wa­łek skóry, dzię­ki któ­remu moje oczy izo­lo­wane są od świa­ta, waży w rze­czy­wi­sto­ści tyle co nic, ale obec­nie i tak sta­nowi wy­zwa­nie z ka­te­go­rii naj­trud­niej­szych. Kie­dyś czy­ta­łam, że oko ludz­kie to około sied­miu, mak­sy­mal­nie ośmiu gra­mów, po­wieki pew­nie ważą po­dob­nie. Te­raz jed­nak mam wra­że­nie, że ich waga li­czona jest w to­nach.
Tylko cięż­ką pracą je­steś w sta­nie coś zdzia­łać. Tylko dzię­ki małym kro­kom je­steś w sta­nie osią­gnąć duży cel.
(...) zwy­cięz­cy to ci, co nie za­wra­ca­ją, ale dążą do końca wy­zna­czo­ną ścież­ką. Zmo­ty­wo­wa­ło mnie to.
– My­ślisz, że praca to cią­gła tęcza i jed­no­roż­ce? Zmar­twię cię, Olguś, ale nie. Trze­ba za­pie­przać, a tej miłej czę­ści jest uła­mek. Dziw­ne, że muszę ci to tłu­ma­czyć, ta­kiej wy­ja­dacz­ce biz­ne­so­wej.
Moje życie to jeden wiel­ki teatr. Gdzie­kol­wiek po­szłam, tam gra­łam.
– Jak to mawia mój przy­ja­ciel, życie mnie ostat­nio wkur­wia. I to bar­dzo.
– Mamo, lecę do Hisz­pa­nii – rzu­ci­łam przez te­le­fon już z lot­ni­ska. Ku mojej ra­do­ści zu­peł­nie się nie zo­rien­to­wa­ła, że coś kom­bi­nu­ję. Nawet torbę spa­ko­wa­łam poza domem, aby nic nie za­uwa­ży­ła. Gdy­bym zro­bi­ła to ina­czej, na bank ni­czym Rey­tan po­ło­ży­ła­by się w drzwiach, blo­ku­jąc mi moż­li­wość wyj­ścia, a tak mogła tylko wy­ra­zić swoje nie­za­do­wo­le­nie na od­le­głość.
– Od kiedy się zna­cie? – Od trzech mie­się­cy, po­zna­ły­śmy się w sieci. – Taka no­wo­cze­sna zna­jo­mość – sko­men­to­wał po­li­cjant, a jego głos za­brzmiał mało sym­pa­tycz­nie. Jakby się ze mnie na­śmie­wał.
Nie wiem dla­czego, ale sprzą­ta­nie za­wsze mnie wy­ci­sza. Po­wo­duje, że moją głowę ogar­nia spo­kój, który roz­cho­dzi się po ca­łym moim ciele. Tak jak­bym za­żyła ja­kąś ma­giczną ta­bletkę, dzięki któ­rej od­pły­wam, a wszystko do­okoła prze­staje mieć zna­cze­nie.
Moja pa­mięć fo­to­gra­ficzna działa tro­chę jak wy­szu­ki­wa­nie ob­ra­zem w Go­ogle.
– On ma ta­kiego świra na punk­cie tego auta, że gdyby mógł, za­bie­rałby go do łóżka, przy­kry­wał koł­derką i śpie­wał ko­ły­sanki na do­bra­noc.
Ży­cie jest okrutne, szcze­gól­nie wo­bec sła­bych jed­no­stek, które nie mają w so­bie siły i od­wagi, aby uciec od oprawcy czy – tak jak było w moim przy­padku – opraw­ców.
To za­dzi­wia­jące, ale ten chory sys­tem robi wszystko, aby pa­cjent chciał jak naj­szyb­ciej uciec ze szpi­tala, nie­za­leż­nie od tego, czy jego stan się fak­tycz­nie po­pra­wił. Grunt, żeby wy­szedł jak naj­szyb­ciej i nie na­ra­żał sys­temu ochrony zdro­wia na ko­lejne wy­datki.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl