Cytaty Denis Szabałow

Dodaj cytat
Jeśli w młodości nie byłeś rewolucjonistą, brak ci serca; jeśli na starość nie zostałeś konserwatystą, nie nabrałeś rozumu.
(..) Żył sobie zwierzak, to żył, nikomu nie przeszkadzał, i to widać, już od dawna, jeśli zdążył mieć potomstwo. Ale nie - koniecznie trzeba go zabić. Ech.. ludzie".
Dlatego, że strasznie jest umierać, kiedy nikogo nie ma obok. Nikogo, kto przysiadłby przy łóżku, wziął za rękę, pocieszył... kto odprowadził w ostatnią drogę, odczytał modlitwę za zmarłego i oddał ciało ziemi czy płomieniom. Nikogo... tylko martwa cisza starego domu, skrzypienie okiennic na wietrze, wycie wiatru w kominie i przedśmiertne rzężenie samotnego, zostawionego przez wszystkich umierającego staruszka.
Oto ona, natura ludzka… Każdy przeżywa swój ostatni dzień po swojemu. Jeden się modli, drugi czyni przemoc i bezprawie.
Przeżyję tylko ten, kto może dowieść, że ma prawo - prawo do użycia siły, prawo do życia. Tylko takiego człowieka szanują, tylko z takim człowiekiem rozmawiają jak równy z równym. A jak przyjdziesz po prośbie, to zaraz przygniotą cię butem do ziemi i wyjaśnią, że jesteś nikim, i tak właśnie będą cię traktować.
Oto ona, natura ludzka… Każdy przeżywa swój ostatni dzień po swojemu. Jeden się modli, drugi czyni przemoc i bezprawie.
- No proszę! Teraz wyglądasz jak człowiek!
- Hę?... - (..)
- Mówię, że wyglądasz jak kupa łajna!
- Ochrona i obrona własnego domu to rzecz święta i sprawiedliwa. Bóg pomoże!
- (..) Dokąd wy tak wiecznie pędzicie młodzi.... Co próbujecie udowodnić? I przede wszystkim komu?
- Co prawda, to prawda. Chciwość ludzka wepchnęła ten świat w bagno i chciwość ludzka doprowadzi go do zguby. Ostatecznej zguby. Was też opanowała chciwość. Cokolwiek byś powiedział, jest to rabunek, zachlanność... Śmiertelny grzech!
To jest przyjaciel! Prawdziwy! Właśnie do takich przypadków pasuje stalkerskie powiedzenie: "Sam giń - a partnerowi pomóż.".
Czekanie na śmierć jest gorsze od samej śmierci. Słuszne powiedzenie. Kiedy siedzisz i czekasz na sygnał i wiesz, że za pięć minut pójdziesz w bój, a za piętnaście być może nie będzie cię już na tym świecie, to takie myśli przychodzą ci do głowy, takie potworności sobie wyobrażasz...
- Jedno i drugie nazywa się tak samo. Biorę, co chcę, prawem silniejszego. Ale kto ci powiedział, że masz to prawo, prawo do użycia siły, moralne prawo?
Mieli broń, a ta daje władzę i pragnienie życia według prawa silniejszego.
[...] Użycie broni nie ma żadnego sensu, jeśli nie umiecie się z nią obchodzić. To słowa pułkownika Jeffa Coopera, twórcy systemu strzelania taktycznego. Choć był Amerykaninem, Boże wybacz, to znał się na broni...
Piwo przyciągał dzieciaki swoim zadumaniem i filozoficznym stosunkiem do życia. Jak sam twierdził, był fatalistą. Dańka z początku mylił fatalistę z filatelistą - znaczenie tego słowa wyjaśnił mu dopiero później dziadek - i ciągle szukał, ale nie znajdował, gdzie też Piwo chowa pudełka ze znaczkami...
Praktyka to tylko jedna strona medalu. Praktyka bez teorii jest ślepa, a teoria bez praktyki martwa, jak lubił mawiać pułkownik.
Jednak tym razem poczuł mocno jak nigdy: bywają takie sytuacje, kiedy nic nie zależy bezpośrednio od człowieka, jego siły, zręczności, szybkości i inteligencji. Po prostu trafia mu się wygrana na loterii. Ślepy traf, los, fatum, łut szczęścia - i żyjesz. Co kierowało ręką strzelca, kiedy wybierał punkt, w który wysłał kulę? Być może błąd w obliczeniach, ale przede wszystkim przypadek. I ten sam przypadek wpłynie na sytuację następnym raem, nie dając ci żadnej szansy na pozostanie przy życiu...
Mój dowódca żartował: jeśli macie syndrom czeczeński, to okno w pokoju trzeba zasłonić szafą, żeby snajper was nie trafił, a spać w łazience, żeby nie pocięło was odłamkami.
Pod leżącym kamieniem woda nie płynie.
- Wiesz, co to za organ: nadnercza?
- Aha. - pułkownik uśmiechnął się. - Kiedyś mnie o tym uczyli... w oddziałach specjalnych.
- Uczyli... - ironizował Ojboli. - Ciebie to uczyli, jak najlepiej wbić w nie bagnet.
Daniła westchnął, podał Loszy strzelbę.
- Masz, dobij. Ja nie widzę. Strzelaj w głowę.
- Niee... Nie umiem... Ja po swojemu...
Zabrzmiało ohydne mlaskanie, chrzęst, trzask. Głośne chrupnięcie, jakby ktoś złamał kij.
-Co ty tam robisz, Losza? - zaniepokoił się Daniła - Wszystko w porządku?
-Uhm... - wychrypiał Losza. - Głowę mu urwałem.
- I jeszcze jedno, Dania... - powiedział ojciec Kiriłł, od progu, patrząc mu prosto w oczy. - Zapamiętaj na koniec: prawo silniejszego to kij o dwóch końcach. I jeśli postępujesz zgodnie z prawem silniejszego z innymi, to bądź gotów, że kiedyś tak samo postąpią z tobą.