Cytaty Elżbieta Cherezińska

Dodaj cytat
Lęk odbiera człowiekowi wolność, paraliżuje mocniej niż kalectwo.
— Na złote cycki Frei — jęknął skald i natychmiast próbował się poprawić. — Maryi… Jezu, wybacz, to Twoja Matka! Królu…
- Koniec z chędożeniem panien, Ionie - odcięła się krótko. - Tu byłeś bezkarny, ale tam będziesz pod okiem Kościoła.
- Nie muszą być panny - jęknął. - Mogą być mężatki…
— Cesarz się biczował…
— Co? — przerwał mu Bolesław.
— Nie zmyślam. — Ostry pokiwał smutno głową. — Sam siebie okładał biczem, a żeby bardziej bolało, rzemień miał na końcu haczyk. Odkryłem to niechcący, szukałem naszego panicza na przedostatnim popasie, a zamiast niego zobaczyłem, co wyrabia Otto.
— Biczowanie jest sposobem na łączność z Męką Zbawiciela — sucho wyjaśnił Unger i dodał, widząc zaskoczenie na twarzy Bolesława: — To nie jest dziwactwo.
— Aha. No jasne —
— Dobrze, dobrze. — Księżna machnęła ręką. — Tylko już nie mów, że obrabiali zwłoki, proszę.
— Tak jest, jaśnie pani. Nie obrabiając zwłok, obcięli nieboszczykowi paznokcie, wyjęli ząb, odcięli brodę i zabrali płaszcz. Potem i tron.
- Pokonałem cię! - krzyknął radośnie. - A teraz dawaj, będzie hołd. Na kolana! I tłusty Pieczyng też. Hołd dla Bezprymaaa!… I zaraz wam przywalę jakiś trybut. Lambert, oddajesz mi miodowe ciastka z kolacji, a ty…
Nie zdążył dokończyć, bo przybiegła służba Ody i rozdzieliła dzieci.
Nieufność to tylko dalej posunięta ostrożność.
Znam was, plugawcy i zakłamańcy, nie chcecie przyznać starej kobiecie prawa do życia. Albo wnuki niańczyć, albo zniknąć. Mam dla was złą wiadomość: ja nie znikam. Ja dopiero zaczynam.
- Tak! - Astryda parsknęła śmiechem. - Byłaś nieładną i nieznośną małą dziewczynką. Panny dworskie twojej matki modliły się do zdrowej Marii, gdy Dobrawa kazała im po ciebie iść…
- Nie do „zdrowej Marii”, poganko! - Świętosława pogroziła Astrydzie. - Specjalnie przekręcasz, robisz mi na złość!
(...) mężczyźni, którzy znają swoją wartość i nie muszą jej podnosić kosztem
umniejszania innych, stoją przy kobietach, a nie naprzeciw nich.
Getto pachnie okropnie. Getto śmierdzi. Czułam ten zapach parokrotnie, ale zwykle wychodzę do pracy wcześnie rano, wracam wieczorem, nie mam siły ani czasu się nad tym zastanawiać. Dzisiaj u Prezesa był jakiś niemiecki urzędnik z Litzmannstadt i kiedy wszedł do sekretariatu, poczułam takie inne powietrze. Zrozumiałam, że on pachnie zupełnie normalnie, a my, to znaczy getto, śmierdzimy.
Prezes Rumkowski robi wszystko, żeby uzasadnić konieczność istnienia łódzkiego getta. Jego pomysł opiera się na założeniu, że getto zapracuje na siebie. Że stanie się w ten sposób ekonomicznie i ideologicznie opłacalne dla Rzeszy. Teraz cała nadzieja w tym, że Niemcy zaakceeptują ten punkt widzenia.
Ona powiedziała, że rzeczywiście słyszała, iż ten Rumkowski to trudny człowiek, że ludzie się go boją, jak wpadnie w gniew. Ale mówiła też, że on dużo może, że to teraz najważniejszy Żyd w Łodzi.
Bóg wskazał nam drogę światłości, honor nas prowadzi, a celem naszym ojczyzna!
A przeciwności tylko służą miłości albowiem, co łatwe, we wzgardzie pogrążone będzie.
Dobrze jest szanować i doceniać przeciwnika. Niedoceniony zawsze się mści.
Na naszych oczach odrodziło się dzisiaj królestwo. Bo mając wiele, po raz pierwszy nie zachcieliśmy mieć wszystkiego.
Bohaterstwo to tylko śmierć odświętnie ubrana do pieśni.
Nasze uczucia nie powinny być namiotami rozbitymi na jedną noc.
Przyszłość ma korzenie w przeszłości.
- Nie, mój bracie. To nie był jeden z nas. To był tylko król.
Wielbłąd w swej dziejowej roli miał wystąpić nazajutrz. Koniuszy wyczesał mu na tę okazję gęste futro, przystroił uprzężą z dzwonkami i jedwabną narzutą. Mieszko przyszedł obejrzeć prezent i kazał zdjąć narzutę.
- Zasłania garby! Jakoś inaczej go ozdób. Może kwiaty?
- Zeżre, najjaśniejszy książę. On wszystko żre. Derkę w nocy pożarł, a smakowała mu!…
Wojna jest oddechem mężczyzny.
Gdzie słyszą i widzą wszyscy, nie podsłucha nikt.