Cytaty Lucyna Olejniczak

Dodaj cytat
- Kim jest Johann Strauss? - zapytała Eliza.
- To wiedeński producent walców. Bardzo popularny, choć idę o zakład, że po jego śmierci te błahe utwory szybko pójdą w zapomnienie.
Włosi ubóstwiają śpiew i operę i trzeba przyznać, że pierwszy lepszy straganiarz zna się na sztuce wokalnej lepiej niż niejeden nasz krytyk. Jeśli coś im się podoba, zachwyt nie zna granic. Gorzej, jeśli trafią na złą muzykę lub fatalne wykonanie.
Dziewiętnastoletnia Wiktoria powoli kroczyła środkiem nawy w kierunku ołtarza, gdzie na podwyższeniu znajdował się tron koronacyjny.
Kiedy blask zachodzącego słońca prześwietlał liście okalających główną aleję brzóz, siadywała na tarasie, piła herbatę albo podjadała wiśnie i brzoskwinie, zadumana niczym heroina z romansu.
Walka ze smokiem, jakim był Londyn, wydawała się beznadziejna: na miejsce jednej odciętej głowy wyrastało siedem kolejnych.
Zabawna rudowłosa Polka. Stara panna bez posagu, lecz pełna optymizmu i plebejskiego humoru. Wbrew pozorom przejmowała się trochę, co o niej myślą. A może nawet i więcej niż trochę.
Drogę przebiegły im dwa blade w ciemnościach kształty - może koty, a może wielkie szczury.
Maestro Elsner był obok Kurpińskiego najważniejszą muzyczną personą w mieście.
Od jakiegoś czasu próbowała bowiem komponować, naturalnie pod wpływem Szymanowskiej. Jednakże początkowe takty preludium, które stworzyła w zeszłym tygodniu, straciły dla niej cały urok. Brzmiały jak organowa przygrywka do kościelnej pieśni, banalne, napuszone harmonie, bez krzty polotu.
Kto powiedział, że Moskale
To są bracia nas Lechitów,
Temu pierwszy łeb rozwalę
Pod kościołem Karmelitów.
Mimo młodego wieku uchodziła za jedną z największych piękności Warszawy. Dla jej zielonych oczu, w których zawsze igrały kpiarskie ogniki, młodzi poeci zapełniali całe kajety nieudolnymi rymami.
Mimo że świeciło wrześniowe słońce i pejzaż nasycony był cudownymi barwami: szmaragdową zielenią traw, rudym odcieniem gleby i fioletem kwitnących wrzosów - jednak krył w sobie coś posępnego.
Diabłem nazywali go wszyscy, od służby po sąsiadów i miejscowych Żydów, a także każdy sędzia, rejent i asesor w okolicy. I chyba tylko on jeden i tym nie wiedział.
Ja też jestem młoda i wiem, że niedługo umrę. To się czuje.
Bogaci ludzie zawsze mają wrogów, moja droga.
A przecież całkiem inaczej wyobrażała sobie ten moment, gdy kilka dni temu wyruszali z Londynu.
Na widok jego imponującej rezydencji, która od teraz miała się stać również jej domem, młodej kobiecie ścisnęło się serce.
To jest filozofia pasa, najprostsza z możliwych i najskuteczniejsza.
Każdy ojciec wychowuje swoje dziecko czymś innym. Mój pasem albo nylonową siatka na zakupy, Wojtka kablem, a jeszcze inny czym popadnie.
Babcia mówi na mnie "Lenka". Tak naprawdę to mam głupie imię, Leonarda, i mama, jak jest na mnie zła, to właśnie tak na mnie woła.
(...)
Mama, jak nie jest na mnie zła, mówi "Lena", a tata "Chodź No Tu". Już nie powiem, jak przezywają mnie w szkole... I tylko babcia nazywa mnie Lenką. I za to ją jeszcze bardziej kocham.
Olaf był najlepszym, co mi się przydarzyło w życiu. Kiedy go poznałam, nie wierzyłam, że ktoś taki mógłby się mną zainteresować. Mną, zahukaną szarą myszką, kulącą się na widok ojca i niepotrafiącą uwolnić się spod jego wpływu.
Wypada być. W tych dwóch słowach streszczała się właściwie cała filozofia życiowa mojej matki. Na pierwszomajowym pochodzie wypadało być w takim samym stopniu, w jakim wypadało pójść na procesję w święto Bożego Ciała. Wypadało przyjąć księdza po kolędzie, jak również ugościć po królewsku zastępcę komendanta MO, dawnego kolegę ojca. (...)
Żeby tylko dobrze wypaść w oczach sąsiadów.
Jest mi smutno i chce mi się płakać, a mogę to robić tylko w ukryciu, bo mam być silna i twarda. Tak zawsze powtarzała babcia.
Udałam, że nie widzę zacieków na swojej szklance, matka już mocno niedowidziała, ale nie miała zamiaru pójść do okulisty. Przecież to wstyd przed ludźmi, kiedy się ujawnia własne mankamenty. Takie rzeczy tylko w rodzinie, nigdy na zewnątrz.
Naprzeciwko półki znajdował się kredens.
To był naprawdę piękny mebel. Za przesuwanymi szybkami stały kieliszki, każdy z innego kompletu, ale kto by się tym przejmował. Kiedy przychodzili goście, nikt nie patrzył w czym, tylko co.
Lenin jednak nie chciał tak po prostu całkiem sobie wyjść z naszego miasta. Malowano różne napisy na pomniku, podłożono mu nawet stary rower i znoszone obuwie z poleceniem: "Masz tu rower, stare buty i spierdalaj z Nowej Huty". I nic. Ani drgnął.
Starzy aktorzy po raz tysięczny odgrywający sceny z czasów młodości, sztukę. do której już od dawna nie pasują i nie mają do niej serca. Ku mojemu własnemu zaskoczeniu na te myśl zrobiło mi się ich odrobinę żal.
‘Ale tata wraca. Jest już spokojny, taki jakiego najbardziej nie lubię. Będzie mnie wychowywał. Powoli, jakby od niechcenia, rozpina pas, a ja już się cała kulę w łóżku. Jakby zza ściany słyszę, że Zośka znowu płacze, jednak wiem, że to nie ona oberwie.’
‘Jasne, mam prawie trzydzieści lat, jestem taka dorosła i dzielna, mam w dupie, co powie ojciec, a jednak boję się i jego, i matki, jakbym wciąż była małą przestraszoną Lenką.’
‘I znów przychodzi do naszego pokoju, gdzie śpimy razem z siostrą. Ale wiem już, co robić, babcia mnie nauczyła. Mam głośno krzyczeć, tak żeby się przestraszył, że zaalarmuje sąsiadów.’
© 2007 - 2025 nakanapie.pl