Cytaty Piotr Pacholik

Dodaj cytat
Taka właśnie jest młodość: durna, chmurna i przereklamowana. I tacy są młodzi: niewdzięczni, zachłyśnięci swą chwilową nieśmiertelnością.
Zastanawiam się za to często, jak ludziom tamtej przedwojennej epoki udawało się pogodzić swoje wartości z tym, co "oferował" nowy system. I jak starali się chronić swoje potomstwo przed oddziaływaniem komunistycznego systemu edukacji.
Po dziadku odziedziczyłem nie tylko wydatną grdykę, również wzrost. Jego słuszne sto osiemdziesiąt centymetrów musiało robić w tamtych czasach wrażenie.
W Paryżu poczuliśmy się szybko jak u siebie w domu. To jedno z tych miast, w których mógłbym kiedyś zamieszkać. Tak jak w innych miejscach kontynentalnej Europy: Berlinie, Krakowie cz Wrocławiu. Ale już nie w wyspiarskim Londynie ani takich miastach Albiony jak postindustrialne Birmingham czy nadmorskie Brighton.
Kiedy wybuchła w Polsce wolność, mieliśmy z żoną, Dorotą, lat o połowę mniej niż obecnie. Wkraczaliśmy w dorosłość, a kraj wstępował do bram wolnorynkowego raju.
Nostalgia to ponoć jedno z najbardziej destrukcyjnych uczuć.
Młodość jest może przereklamowana, lecz dzieciństwo - mówcie, co chcecie - to najlepszy w życiu czas.
W pokoju stołowym dziadków było też pianino. Stało w kącie pod oknem, dokładnie rzecz biorąc pod lufcikiem (uwielbiam to słowo) umiejscowionym w lewym górnym rogu całościennego panoramicznego okna.
Mam na imię Piotr. Jedno z tych uniwersalnych, ewangelicznych, zawsze dobrze brzmiących i nigdy nie starzejących się imion. Jestem za nie wdzięczny moim rodzicom. Mogłem przecież, urodziwszy się nieco wcześniej, zostać Józefem, Eugeniuszem (Gienkiem), Henrykiem lub - nie daj Boże - Adolfem. Bądź też przyszedłszy na świat o wiele później - Adrianem, Brianem, Oliwierem lub... Solidariuszem.
Gdy miałem niespełna sześć lat, na stole w chlewnickim pokoju stołowym stanęła... trumna. Otwarta trumna z babcią Helenką w środku. Obok oparte o ścianę stało ciężkie, dębowe wieko. Szok? Niekoniecznie.
Podobno w roku 1970 skończyły się prawdziwe zimy. Pamiętam tę ostatnią śnieżną. Dziesięć lat później propaganda sukcesu próbowała ją detronizować, ogłaszając kataklizm z 1979 zimą stulecia, choć był tylko krótkotrwałym, acz spektakularnym epizodem w odłożonym w czasie zgonie owej niepotrzebnej już nikomu pory roku.