Cytaty Robert M. Wegner

Dodaj cytat
Niech mnie byk wyrucha oboma rogami we włochate dupsko!
Poczucie humoru Luwo-asw-Nodaresa miało korzenie w rejonach niedostępnych dla umysłów zwykłych śmiertelników.
- Zastrzelisz kogoś, kto ocalił dwóch naszych, i dzięki komu wyszliśmy cało spod pokładu?
- Nie. Ale jeśli nasze i jego sprawy okażą się niemożliwe do pogodzenia chcę mieć jakieś argumenty w dyskusji.
Po to dostaliśmy rozum, by przewidywać konsekwencje własnych decyzji [...] serce zaś otrzymaliśmy w darze, by kłaść na nim kamienie naszych błędów.
Czy można winić świnię, że chodzi i sra?
Naprawdę myślisz, że duma jest odpowiedzią na wszystko? Duma, ty durniu, to przywilej aroganckich, samolubnych bęcwałów, których nikt i nic nie obchodzi.
Ubrał się spokojnie. Bez pośpiechu. Koniec świata końcem świata, ale to jeszcze nie powód, by biegać w rozpiętych spodniach.
Prawda. Znała się już z nią. To ta gryząca w serce, odzierająca ze złudzeń, złośliwa wiedźma.
Coś wzbudziło jej gniew i w miarę, jak mijały kolejne dni, gniew ten narastał, coraz bardziej i bardziej, aż zmienił się w prawdziwą furię.
Typowa histeria obrażonej kobiety.
My nie bijemy się po to, by polec chwalebną śmiercią, ale by nasz wróg zginął jakąkolwiek (por. Kenneth-Lyw-Darawyt, 6. Kompania, 6. Pułk Górskiej Straży).
Jak tylko narada się skończy, zostaną wydane rozkazy. I ruszą, ścieżkami magicznej łączności, by w kilka godzin przebyć setki mil i rozpocząć małą wojenkę. Nie, nie wojenkę. W języku dyplomacji nazywałoby się to raczej „właściwym zaakcentowaniem naszych oczekiwań”.
- Ale czy jest szybszy niż tuzin bełtów? (...)
- Zastrzelisz kogoś, kto ocalił dwóch naszych? I dzięki komu wyszliśmy cało spod pokładu?
-Nie. Ale jeśli nasze i jego sprawy okażą się niemożliwe do pogodzenia, chcę mieć jakieś argumenty w dyskusji.
Wspomnienia. Można im ufać tak samo, jak słowom pisanym palcem na morskim piasku. Jedna fala i napis rozmazuje się, rozmywa i już nie wiesz, czy tam było napisane duma czy dupa.
Daj mężczyźnie wypić kilka kielichów, a potem go zdenerwuj i obraź jednocześnie. Wywrzeszczy ci w twarz więcej, niż powiedziałby w łóżku.
W sumie religie tak właśnie działają. Nadają sens istnienia ludziom, którzy nie wiedzą, co zrobić z własnym życiem
Złowił spojrzenie Urgwyra i uniósł swój kubek. Pociągnęli jednocześnie, przez chwilę osiągając ten stopień zrozumienia, jaki jest możliwy tylko w momencie, kiedy jeden człowiek zajrzy pod maskę drugiego i dostrzeże tam kogoś, z kim warto się napić.
Ci, którym się nie poszczęściło, lądowali na bruku - jak w każdym mieście - mając za poduszkę desperację i bezradność za koc (...)".
...Próbujesz zwalić winę na mnie? Bo pokazuję ci, że jesteś ślepcem z krainy ślepców? Jak niewiele wiesz i rozumiesz? Znów ta twoja człowiekowatość… Jeśli prawda nie pasuje do mojego obrazu świata, tym gorzej dla prawdy. Muszę ją zignorować, zapomnieć, zniekształcić. A jeśli to się nie uda – zniszczyć. I co teraz zrobisz?...
Istniejemy tylko o tyle, o ile pozostanie po nas coś wartego zapamiętania .
Złodziej westchnął i położył się na wznak, gapiąc w niebo. Słuchaj, bękarcie, wypierdku zarobaczonej kozy wydupczonej przez stado pijanych, zżeranych przez choroby przyrodzenia bandytów, pomyślał spokojnie, bez zbytniej ekscytacji. To na pewno jest twoje skojarzenie i myśl, bo ja mam w dupie ludzkość, jej wojny i pokoje. Nie interesuje mnie, co tam ci się roi w tym półboskim, ale za to całkiem popieprzonym umyśle, ale nie mam siły, żeby się z tobą o to kłócić. Więc umówmy się, że dasz mi na jakiś czas spokój, żebym mógł odpocząć. Tak na siedemdziesiąt... osiemdziesiąt lat, dobrze? Albo przynajmniej do chwili, gdy wykopię cię z mojej głowy. Znajdziesz sobie wtedy jakieś inne ciało, by je dręczyć i już więcej się nie spotkamy. A teraz pozwól i cieszyć się podróżą, co?
Pani, idę ścieżką ślepca, moje kroki są niepewne, a serce drżące, lecz zło nie będzie miało do mnie dostęp, bo Twe dłonie niosą mnie przez ciemność.
(...)
I każdy krok strząsa ze mnie strach, każdy oddech napełnia żyły ogniem, aż nieprzyjaciele Twoi pierzchną i obrócą się w pył. Bo Ty jesteś ze mną.
Od jutra dwumilowe marsze na południe i z powrotem. W pełnym rynsztunku. Dziesiątkami. A dzisiaj wieczorem zrobię niespodziewany przegląd ekwipunku i broni. Uprzedź wszystkich.
Deana, możesz oszukiwać ludzi, ale na Łzy Pani, jeśli zaczniesz oszukiwać siebie, będzie naprawdę źle.
No tak. Stare wojskowe powiedzenie twierdziło, że nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż żołnierze, którzy sami próbują wypełnić sobie wolny czas.
Irytacja przeciągnęła się, otworzyła paszczę i szturchnęła w bok swoją siostrę, złośliwość.
Powinniśmy być cierpliwi i wyrozumiali dla ludzkich słabości, ale zastanawiam się czasem, co powinniśmy robić, kiedy słabość zamienia się w podłość i najbardziej parszywe skurwysyństwo.
I czy brat Domah nie ma racji, cytując swoją heretycką księgę w chwilach, gdy rozwala komuś głowę.
Religia, której bóg jest tylko czczym wymysłem, a nie Obecnością, taką, która może się w każdej chwili pochylić i zerknąć na ręce swoich kapłanów… Zapewniam cię, że miałaby się doskonale. Rządziłaby światem.
I przeklinam tę niemożność, bo gdybym był kim innym, wyjechałbym z tobą na kraniec świata, by czuć cię, słyszeć i dotykać przez wszystkie oddechy, które mi pozostały.
W pielgrzymce nie chodzi o to, by gdzieś pójść i odbyć jakiś rytuał, pokłonić się sto razy jakiejś figurze czy złożyć wołu w ofierze w odległej świątyni. Droga przebyta na własnych nogach, tysiące kroków postawionych na skale, kamieniach i piasku, to tylko symbol.
Popełniasz błędy, płacisz za nie, upadasz, wstajesz, otrzymujesz cios, liżesz rany. Twoje życie to nie środek wszechrzeczy. Nie leży nawet w pobliżu środka. Ale jest twoje, więc masz żyć najlepiej, jak to możliwe, nie przespać swojego czasu, nie roztrwonić. By, gdy staniesz przed wrotami Domu Snu, nie musieć płakać nad straconymi dniami.
Pytaj, nawet jeśli spodziewasz się kłamstwa. Czasem sposób, w jaki ktoś kłamie, powie ci więcej o danej rzeczy niż szczera prawda. Bo kłamstwo ma zazwyczaj ukryć słabość.