Cytaty Stanisław Syc

Dodaj cytat
I patrz, jak siostra Flora jest upadającą i jak upada, jak niosą ją siostry nie do jej celi, gdzie pewnie sama z siebie by poszła, lecz niosą ją do łoża wygodnego, który w gabinecie podprzeoryszy od spraw przyziemnych, od przyziemności.
Przesadą byłoby powiedzieć, że wszystkie osoby opisane w naszej opowieści są święte, nie, nie, nie, nie wszystkie, ale parę na pewno, są prawdziwi święci, są fałszywi, nie nam to, ale tobie rozsądzać według własnego rozumu, który karmiony naszymi wskazówkami, pamiętaj, trzeba ci domyślić się, kto jest święty, a kto nie, kogo słuchać, kogo nie...
Deptanie kapusty rok w rok okupione jest łzami, ale nigdy takiemi, takiemi wielkiemi, dlatego że dawniejsze beczki były znacznie mniejsze, skromniejsze, a i proporcjonalnie lęk, niechęć i łzy sióstr mniejsze, zawsze jednak do deptania zaprzęga się najpiękniejszą i najmłodszą siostrę, co zazwyczaj idzie w parze z lichością ciała, albowiem jako piękne i młode postrzega się w tym zgromadzeniu chude, gładkie i blade, blade i gładkie to piękne i ważne, i każdy o tym wie, i nie ma co udawać, że nie wie, bo wie i tak jest, i to jest ważne a prawdziwe.
Lato, co każdy doskonale wie, nie na to jest, by przyrządzać słynne potrawy bolesne, to jednak zgodnie z regułą: jedno przykazanie łamiemy, łammy następne, poczęto w lecie kisić kapustę, mała rzecz - powiesz, co to kisić w lecie kapustę, skoro idzie przesunąć nieprzesuwalne święto, to kto powiedział, że nie można przesunąć i odmienić nieprzesuwalne i nieodmienialne prawidła rządzące światem kapuścianym, świata kapuścianego urządzenie.
Postrzeż, kto w domu siedzi, ten w domu siedzi, kto poza domem siedzi, ten poza domem siedzi, a kto łąką, polem, ścieżyną, lasem, borem idzie, ten tamtędy idzie.
Zwieść się nie daj, bądź czujnym, albowiem siostra Flora nie jest martwą, choć zdawać się zdaje bez ducha leżącą, patrz, jak szeroko oczy raptownie otwiera i świat ogląda, że widząc one sole trzeźwiące, będące na nią spadającymi, miała je za płatki śniegu...
Dajmy chwilę wam odsapnąć, dusze dręczone płaczące... wielce cierpiące!
Parę tych chwil zaledwie zdało się wiecznością wśród mąk tych na ziemi piekielnych, że ratowały trzy Baby Stare w liczbie teraz dwóch przy akompaniamencie ludu całego, który stale patrząc, coraz mniej wiedział, co czynić, albowiem konającej twarz całą zaszła na sino, wargi wydęło, zdało się: duch z ciała uchodzi.
Won! a sio, precz! diabeł z wami! siostro Floro, siostrzyczko, obudź się! ludzie! jest tu kto sprawiedliwy, przyzwoity? niech niesie soli trzeźwiących, soli nieście, wody, raz-dwa!
Pisma Flory nam tory podprowadzają, tory nam budują, którymi pociąg naszej opowieści jedzie, bez nich mało by my wiedzieli, zważ opowieść nasza psalmem od Flory się zaczyna i psalmem pewno się kończy.
Zważ, zastanów się nad sobą, że jak wpływu na bieg spraw rozmaitych mieć nie mamy, tak sprawy rozmaite, na które powiesz: przyziemne, okazać się mogą fundamentalnymi, jako że na cząstkę ich jeno wpływ mieć możemy, choć myśleć można przecież: mieć nie mamy i nigdy nie mieliśmy, i mieć nie będziemy... ach! robi się gorzko, a wszystko idzie sobie właściwym przewrotnym rytmem amen.
Wcale nie wiadomo, czemu siostra Flora znaleźć się znalazła w klasztorze karmelitanek bosych, pomyślisz o zwykłej przyczynie, która sama do głowy przychodzi, myślisz: młoda taka kobieta, bowiem wiedzieć ci trzeba, że siostra Flora jest bardzo młoda, mówisz: młoda taka kobieta za mąż pójść nie chciała, stąd wpadła we zgromadzeniowe objęcia....
Waga waży sprawy każdego człowieka z osobna, sprawy jego jedyna, waga waży, albowiem jest od ważenia, pieczesz ciasto, tak się zdarza, pieczesz ciasto, gdy mierzysz ważysz odważasz wagą, nie możesz palca dać tam, gdzie mąka z jednej strony, z drugiej odważnik, przecież wiesz o tym, nie możesz dać palca do mąki, bo źle zważysz, spowijesz swój wypiek w glątwach zakalcowych, odmierz źle, zakalec wyjdzie, powiesz oburzony: sprawy to przyziemne, nic nikogo nieobchodzące!