Cytaty Szczepan Twardoch

Dodaj cytat
No cóż, gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym tak bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem i prawda bywa dla mnie ważniejsza od dobrej historii.
Jak to jest, że jak coś złego trwa, to nie sposób uwierzyć, że kiedykolwiek minie, a jak mija, to uwierzyć się nie da, że trwało? Jakby przeszłość nie miała znaczenia, a wszystko, co się ma, to to, co teraz...?
... co trupowi po honorze? Honorowy trup z wojny nie wróci, baby nie przytuli, dzieci nie nakarmi.
(...) przecież jak mąż nie jebie, to dusza w nim pleśnieje i kurczy się, a po co komu mąż o duszy spleśniałej i skurczonej...
Można ryzykować, kto nie ryzykuje, szampana nie pije, księżniczek nie jebie, można niewygody znosić.
Gdy się od życia nie oczekuje niczego, to nie sposób się rozczarować, a gdy oczekuje się najgorszego, wtedy każdy dzień, w którem najgorsze nie nadeszło, okazuje się świętem.
Wy nie wie­cie, jak Ro­sy­ja przy­cho­dzi, kie­dy przy­cho­dzi. Ro­sy­ja jak przy­cho­dzi, to przy­cho­dzi wiel­ka, cho­ciaż jej lu­dzie mar­ni, sła­bi, ale przy­cho­dzi wiel­ka i nie jest w sta­nie znie­ść obok sie­bie ni­cze­go, co nie jest Ro­sy­ją, więc wszyst­ko w Ro­sy­ję za­mie­nia, ro­zu­mie­cie, w Ro­sy­ję, czy­li w gów­no. Żeby wszyst­ko było ta­kie same, jak to gów­no.
Jak ja mam rozmawiać, jak wychowałem się w ciemności i ciszy?
Wysadzona w powietrze plebania, uzdrowieni, którym nagle wróciły stare choroby.
Milczeli. Zycie toczyło się zwyczajnie, chodzili do kościoła, do roboty, wracali, jedli obiady,
posyłali dzieci do szkoły, w której nauczycielki stawiały pały i piątki, robili zakupy,
plotkowali pod sklepem, ale nikt nie wspominał o księdzu Trzasce. Nie wiedzieli, co się z nim
stało, i nie próbowali się dowiedzieć, szczęśliwi, że cudowność stała się na powrót
normalnością, że ksiądz znowu w kazaniu obecnych na mszy beszta za tych, którzy na mszę
nie chodzą. Przylgnęli do swojego odzyskanego ładu i nie musieli nawet udawać, że nic się
nie stało, bo istotnie nie stało się zupełnie nic. Na świeżym ziemnym grobie Teofila Kocika
dzieci odgarniały śnieg i zapalały znicze.
...a zwykła Rosyja to jednak zawsze była bestia, Behemot w Euroazji ociężałym cielskiem rozparty, nienażarty, krwi ludzkiej nienasycony, gdzie pójdzie, po czem swoje cielsko przeciągnie, to nic nie zostanie.
Już jako chłopiec lubiłem się bić, bo bić się znaczyło dla mnie być nowym, innym Żydem, Żydem ze świata, którego wzbraniali mi ojciec i matka, a który mnie pocią-gał, chociaż niewiele o nim wiedziałem, świata, który nie bał się przeciągu i świeże-go powietrza, tak przerażających mełameda z naszego chederu, świata bez pejsów i tałesów
Czy to ptak, czy to samolot? Nie, to człowiek bankomat.
Zabiłem tego chłopca, którym byłem wtedy. Zabiłem go i pożarłem. Upasłem się na nim. Urosłem wielki i silny. Byk. Patrzcie, k*rwa! Patrzcie na mnie, na starego byka!
Yno tyś tak do mnie godoł, roboczku, pamiyntosz?
Czy paraliżujący lęk przed życia utratą nie zabija równie skutecznie co himalajski mróz?
Spotykając człowieka, nie wiemy nigdy, jaką bitwę toczy i z jakimi przeciwnościami się zmaga. Nikomu więc nie zaszkodzi powstrzymać się od sądzenia.
Żeby w ogóle Rosyi nie porównywać do Europy, bo Rosyja to osobny świat, osobne piekło, kto by nie był u władzy.
Uważam, że żaden czełowiek nie powinien należeć do drugiego czełowieka.
Co tam dobrego? Kurwa, kurwa, co to jest za pytanie, co dobrego, co może w ogóle być dobrego? Że mam nogi, ręce, a za to nie mam białaczki ani raka odbytu, kurwa? Że mam co jeść, co pić i że nie wiem, po co żyć, bo nikt tak jakoś tego nie wie, ludzie tak tylko żyją, kurwa, z rozpędu, bo tak jakoś wychodzi, że się rano wstaje, że się połyka śniadanie, że się popija, kurwa, kawą, że się coś tam robi, oddycha, a potem kładzie się spać i rano znowu, kurwa, śniadanie i kawa. - Niewiele. A u ciebie?