Winter, jakże intrygujący tytuł...Po części właśnie dlatego chciałam tę książkę przeczytać. Jednak to nie tytuł całkowicie przekonał mnie do lektury tejże książki. Zrobiła to ciekawa fabuła oraz bajeczna okładka. Ze smutną miną muszę Was niestety poinformować, że książka zawiodła moje oczekiwania, nie jakoś strasznie, ale istnieją takie malutkie minusiki, które zadecydowały o mojej opinii.
Winter Starr mieszka w Londynie wraz z babcią, jej jedyną bliską osobą. Gdy babcia Winter trafia do szpitala w niewyjaśnionych okolicznościach, dziewczyna musi zamieszkać wraz z rodziną zastępczą. Winter jest wściekła, jednak jako niepełnoletnia nie ma innego wyboru. Zamieszkuje w Walii, w małym miasteczku Cae Mefus u rodziny Chiplinów. Okazuje się, że nie jest tak źle. Winter nawiązuje nowe znajomości i powoli zaczyna akceptować myśl, że odtąd to miasteczko jest jej domem. Jednak wraz z przyjazdem dziewczyny w okolicach Cae Mefus dochodzi do tajemniczych ataków. Podczas nocnego spaceru dziewczyna także zostaje napadnięta. Winter bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna szukać informacji. Okazuje się, że na pozór spokojne miasteczko skrywa tajemnice o jakich nawet się Winter nie śniło...
Lecz cóż to byłby za paranormal bez miłości. Najstarszy syn Chiplinów, Gareth nie spuszcza z niej wzroku, ale dziewczyna nie odwzajemnia jego uczucia. Oferuje mu przyjaźń. Tymczasem w szkole Winter poznaje zabójczo przystojnego i zagadkowego Rhysa Lewellyna, członka klubu Nyks, stowarzyszenia do którego należą najbardziej tajemniczy uczniowie Cae Mefus. Między Rhysem, a Winter nawiązuje się nić pełna magnetyzmu i namiętności. Oboje dobrze wiedzą, że ich miłość jest zakazana, jednak w obliczu pożądania przestaje mieć to dla nich znaczenie...
Jaką tajemnicę kryje miasteczko? Czy Winter uda się rozwikłać zagadkę? Jaką ona sama odgrywa w tym rolę? Czy jest gotowa zaryzykować wszystko dla miłości?
Dziewczyna przyjeżdża do małego miasteczka. W tym właśnie miasteczku dochodzi do tajemniczych ataków. W szkole poznaje grupę piękych i tajemniczych uczniów. Zakochuje się z wzajemnością w jednym z nich. UWAGA SPOJLER! (On jest wampirem). Hola, hola! Czy to nie brzmi znajomo? Tak, tak to już znamy z pewnej innej książki. Bardzo znanej, chyba wiecie o, którą mi chodzi. Oczywiście o "Zmierzch" Stephanie Meyer. Podobieństw jest wiele, ale gdybym miała wybierać to mój wybór padłby na "Winter". W "Winter" mamy silną główną bohaterkę, ciekawszą fabułę oraz przede wszystkim przygodę! Ale to jednak "Zmierzch" był pierwszy...
Winter Starr jest postacią, której nie sposób nie polubić. Jest odważna, silna, a przede wszystkim sama bez niczyjej pomocy stara się dotrzeć do źródła prawdy. Męskie charaktery także pochwalę, bo Rhys jest naprawdę interesujący, a Gareth w niczym mu nie ustępuje. Oczwiście jest też czarny charakter, a kto to jest okazuje się dopiero na samym końcu. Jako, że jestem bardzo podejrzliwa domyśliłam się już wcześniej i niestety mnie to nie zaskoczyło :(
Z zakończenia, które było ciekawe i wkurzające zarazem wywnioskowałam iż jest to powieść jednotomowa, jednak pewne pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi, a są one bardzo dobrym materiałem na kontynuację!
Po raz kolejny wydawnictwo Dreams się popisało, bo "Winter jest naprawdę cudownie wydana! Bajeczna, cudowna i magiczna okładka przyciąga wzrok. Rozdziały są krótkie, a litery duże co tylko ułatwia i przyspiesza lekturę. Mimo tego tak jak w przypadku "Lokatorki Wildfell Hall" nie potrafiłam się wciągnąć. Owszem wydarzenia są ciekawe, jest dużo dialogów, a opisy są prawie niezauważalne, ale lektura szła mi topornie...
Podsumowując, nie jest to literatura wysokich lotów, fabuła nie jest niepowtarzalna, a bohaterowie nie są jedyni w swoim rodzaju. Jednak mimo tego myślę, że warto jest tę książkę przeczytać, choćby i dla samej przygody, dla dreszczyku emocji i dla odkrycia tajemnicy jaką skrywa Cae Mefus...