"Nie niepokój się, jeżeli twój kot wydaje się nienormalny. U kotów to normalne".
Jestem zaprawioną w bojach właścicielką dwóch futrzastych kulek. Nasza zażyłość doszła już do etapu: "w domu, w którym są koty, sierść to przyprawa". Za każdym razem zanim nałożę skarpetki, wycieram stopę o pufę, w celu pozbycia się żwirku. Zabieg jest nieskuteczny, ale przeszedł w nawyk. Codzienne odkurzanie nie wchodzi w rachubę, koty odkurzacza boją się bardziej niż pustej michy na żarcie. Odkurzam w wyjątkowych sytuacjach, przywykłam więc do życia z wszechobecnym żwirkiem. Co jakiś czas wytrzepuję go z butów, kiedy już naprawdę nie da się w nich chodzić, to najskuteczniejsze rozwiązanie. W związku z wegetariańskimi zapędami moich obydwu kocic, rośliny zielone znalazły się na niezdobytej dla nich wysokości. Miejsca te są również trudnodostępne dla mnie, może dlatego moje mieszkanie bywa cmentarzyskiem kwiatów doniczkowych. Biorąc kolejną paprotkę z Biedronki, zawsze ją przepraszam. To nie jej wina, że padło na nią.
Takich historii właściciele kotów mają na pęczki. Część anegdot z " Jak żyć z neurotycznym kotem" nie pasuje do moich pupilek, część się zgadza. Spodziewałam się bardziej zabawnej treści, dlatego ocena tylko 5/10. Dla kociarzy nic nowego, dla ludzi nieposiadających w domu mruczących kulek książka nie będzie zbyt wartościowa, może być niezrozumiała, lub co grosze- wypaczać obraz wspaniałej kociej natury.