Tybald do tej pory nie mógł uwierzyć, że za kilka minut odpłynie tą łodzią z innego świata na swe pierwsze jesienne ferie. Nie miał jednak czasu zastanawiać się nad niezwykłością sytuacji, gdyż wzywano ostatnich pasażerów, a jednocześnie za plecami Tybalda rozległ się głośny tupot i ktoś uczepił się jego rękawa.
– Myślałem, że już nie zdążę! – wysapał listonosz, wyrównując oddech. – Spadłaby efektywność doręczania... Z premii nici... A tak dobrze szło...
Pochodzi z książki:
Tybald i smak przygody
2 wydania
Tybald i smak przygody
Barbara Wicher
8/10
Seria: Tybald

"Tybald musi sprostać trudnemu wyzwaniu: tym razem chodzi o życie jednego z trojaczków, który zapadł na groźną chorobę. Okazało się, że jej leczenie znacznie przekracza możliwości finansowe Konieczyńs...

Komentarze