“W tym czasie w sąsiednich Niemczech władzę absolutną zdobywał mężczyzna, który - jak ktoś zauważył - najbardziej był wdzięczny swojemu ojcu za porzucenie pospolitego, wiejskiego nazwiska Schicklgruber. To jasne. Pozdrowienie "Heil Schicklgruber" byłoby zbyt rozwlekłe.”
Książka może pisarza dręczyć. Może też – i w tym przypadku to jest lepsze słowo – uwierać. Drobnym szczegółem. Jakby był jakimś ziarenkiem piasku, które dostało się do buta i uniemożliwia chodzenie. ...