To było na Targach Książki 2005, Pan Pearl siedział sobie samotnie przy stoisku wydawcy, wiało pustką, kompletny brak zainteresowania (promował wtedy "Klub Dantego") więc podszedłem, pogadaliśmy sobie dość długo, dostałem autograf i dedykację. Do dziś go miło wspominam. No ale, ad rem, czas na cytacik:
"Pielgrzymi ciągnęli mniejszymi grupami, bo tak było łatwiej o nocleg i żywność, ale miało to też swoje złe strony, gdyż byli narażeni na inne niebezpieczeństwa. Nad jakąś rzeczką siedziało dwóch Nawarczyków i ostrzyło noże. Rzeka miała - jak później wyszło na jaw -niedobrą wodę i niebaczni pielgrzymi, co się z niej napili, umierali, a Nawarczycy obdzierali ich ze skóry. Na nasze nieszczęście napiły się z tej rzeczułki nasze wierzchowce (...) Byłam zrozpaczona, bo straciłam Syna Wiatru, jedynego przyjaciela, ostatnie ogniwo łączące mnie z kasztelanem w Głogowie"