Temat stary, przepraszam za odkurzenie...
Dyskusja jest na tyle ciekawa, że chętnie się wypowiem. Podobna debata dotyczyć może dowolnych wytworów umysłów ludzkich.
Weźmy na przykład broń ostrą. Czy sama w sobie jest groźna? We wprawnych rękach, odpowiednio użyta, powiedzmy w celach sportowych, oczywiście nie. Jednak z jakiegoś powodu uznajemy ją za takąż. Może więc pytanie o to CZY książka może być groźna należy sparafrazować na to, czy istnieją powody, dla których może być groźna.
Podobnym tematem zajął się Roger Shattuck w swojej książce "Wiedza zakazana". Oprócz przeróżnych źródeł wiedzy, która może okazać się w taki czy inny sposób dla nas zgubna, jest tam rozdział dotyczący książek, w szczególności kilku autorów, których tu nie wymienię, ze względu na młody wiek wielu kanapowiczów. Pozycje owe, co poparto konkretnymi przykładami, potrafiły prowadzić do zmian mentalnych, które to z kolei powodowały w następstwie zbrodnicze czyny. I to czasem na dużą skalę. W większości przypadków zostało udowodnione, że lektura i przyswajanie pewnych idei w książkach doprowadziło do tragedii.
W tym momencie przychodzi nam do głowy myśl, że być może były to pojedyncze przypadki rozchwianych emocjonalnie osób, mnie to przecież nie dotyczy. Otóż nie. Powodem, dla którego nie podaję tutaj ani niebezpiecznych tytułów, ani ich autorów jest to, że ich wpływ na nas może okazać się bardzo powolny - idee zawarte tamże mogą zagnieżdzać się w naszych umysłach i drzemać albo delikatnie ewoluować przez lata. Tak stało się w opisanych przypadkach, gdy osoby pozostawały pod wpływem tych myśli przez dłuższy czas.
Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej, zapraszam do lektury Shattucka.
Wracając do naszego tematu. Czy książką może być groźna? Moim zdaniem TAK, skoro w niektórych przypadkach idee w niej zawarte mogą prowadzić do dewiacji i tragedii. I możemy tu naprawdę długo dyskutować, czy my dalibyśmy się ponieść niebezpiecznej książce i przekonać o racjach w niej zawartych czy też nie. "Wiedza zakazana" mówi właśnie o tym, jak niebezpieczne może być samo próbowanie, czy jesteśmy odporni, czy nie.
Bo co, jeżeli nie?
Czy zaspokojenie naszej ciekawości naprawdę warte jest podejmowania tego ryzyka?