Dzięki @Johnson za cynk o tym wątku.
Jeśli chodzi o książki to każdemu rodzicowi polecam Złotą Listę Książek stworzoną przez Fundację ABC XXI w „Cała Polska Czyta Dzieciom:
https://calapolskaczytadzieciom.pl/zlota-lista/lista-ksiazek-polecanych-przez-fundacje-abcxxi-cala-polska-czyta-dzieciom/#wiek-0-4-lataWarto czytać dzieciom książki. Jeśli się da, to codziennie. Czy kupować? Jeśli kogoś na nie stac, to jak najbardziej. Niestety książki dla dzieci mają kosmiczne ceny. Często równe lub większe niż książki dla dorosłych. Ale są przecież biblioteki i my z nich korzystamy regularnie.
Co do wspólnej lektury to wypowiem się jedynie na swoim przykładzie.
Od urodzenia każdego z moich dzieci czytałam im na głos. Różne książki. Nigdy, te czytane przeze mnie, nie były książeczkami konkretnie dostosowanymi do wieku. Brałam na tapetę klasykę bajek i baśni, czytałam książki współczesne i te stare, długie i krótkie. Poezję i prozę. W pierwszym roku życia liczyło się dla mnie nauczenie ich słuchania, przyzwyczajenia do brzmienia mojego głosu, stworzenia rytuału, który wiązał się z wyciszeniem i bliskością. Książeczki, te mięknie lub kartonowe z obrazkami i pojedynczymi słowami, podsuwałam im dopiero wtedy, gdy wiedziałam, że obejrzą, a nie tylko pogryzą. Zresztą tych nie miałam zbyt wiele, więc nasze czytanie od początku było czytaniem poważnym i konkretnym.
Teraz na rynku jest tak duży wybór przepięknych książek dla nawet bardzo malutkich dzieci i trochę żałuję, że nie mam już w domu żadnego malca, żeby mu je kupować.
Między najmłodszym a najstarszym jest 6 lat różnicy. Ostatni raz wspólne wieczorne czytanie dla całej trójki odbyliśmy 4 lata temu. Wówczas stwierdziłam, że teraz najstarszy powinien sam dobierać sobie lektury (choć nadal mu podsuwałam jakieś książki) i czytać samodzielnie. Została mi dwójka, a jakieś 2 lata temu wyłączyłam też z niego córkę. Został mi najmłodszy, z którym prawie codziennie czytamy. Co? Wszystko co nam wpadnie w rece prócz komiksów. Te chciałabym, żeby zaczął czytać samodzielnie.
Moje najmłodsze dziecko jest nadpobudliwe. Podobno byłam taka sama, choć mam wrażenie, że moja nadpobudliwość nie była aż tak agresywna (ale nie w sensie przemocy) i nie dominowała nad innymi aspektami.
Co daje nam czytanie w jego przypadku? Przede wszystkim skupienie i wyciszenie, opanowanie niekontrolowanych odruchów.
Co dało nam wspólne czytanie w przypadku całej trójki? Przede wszystkim mamy bardzo bliskie stosunki i dobre relacje. Dzieci mówią mi wiele rzeczy i umiemy ze sobą rozmawiać. Nie robią nic w tajemnicy, zawsze pytają o zgodę. Zawsze każę im decydować o sobie, mają wybierać to, co jest dla nich ważne, co im się podoba. Myślę, że to zaufanie i bliskość jest wynikiem czasu, jaki im poświęcałam podczas czytania. Bo nawet jak nie miałam siły na nic, to wieczorem zawsze wspólnie czytaliśmy. Ale psychologiem nie jestem i nie jest to teoria naukowa, tylko bardziej moja obserwacja.
Inne zalety? Umieją się bardzo ładnie wypowiadać, budują poprawne rozbudowane zdania i mają bogate słownictwo. Są ciekawe świata i nie mają problemów z nauką.
Ich oceny są jedynie wynikiem lenistwa bądź brakiem odpowiedniego zaangażowania, ale nie jestem też rodzicem, który wymaga od swoich dzieci piątek i szóstek. Bo oceny tylko w jakims stopniu odzwierciedlają prawdziwą wiedzę. Są wypadkową różnych czynników, sytuacji i okoliczności.
We wspólnym czytaniu widzę tylko same zalety. Choć dostrzegam jedną wadę w przypadku najmłodszego, nie chce samodzielnie czytać. Ale myślę, że jest to jednak spowodowane jego emocjonalnością niż lenistwem.
Odkąd mamy lekcje w domu czasami zdarzało się nam, że odrabialiśmy zadania do późna i bywałych dni, gdy nie czytaliśmy. Wówczas młody był ciężko obrażony.
Co lubi czytać? Wszystko mu pasuje. Nieistotne czy bohaterem jest dziewczynka czy chłopiec, czy książka jest bajką, zbiorem opowiadań lub wierszy. Lubi po prostu słuchać, ale też oglądać ilustracje. Lubi być blisko, nadal ma taką potrzebę, ale chłopcy emocjonalnie dojrzewają trochę później.
Zauważyłam, że lepiej skupia mu się na krótkich historiach. Takich, które możemy przeczytać od razu. Podczas jednego czytania dochodzimy do finału. Jest początek, jest koniec. Dlatego często pożyczam w bibliotece krótkie książki, bo takie lubi. Opowiadania też są dobre, bo wątek jest skończony w każdym rozdziale. Teraz trochę częściej zaczynam sięgać po coś dłuższego, chcę w ten sposób ćwiczyć jego skupienie i umiejetność kojarzenia faktów, o których była mowa w odleglejszym czasie.
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że pomogłam.